Początek roku 2021 okazał się mało korzystny dla producentów świń w Polsce. Branża wieprzowa nadal znajduje się w głębokim dołku i nie widać możliwości, aby szybko z niego wyszła. Wprawdzie ceny żywca w ostatnich tygodniach są stabilne, ale cóż z tego – nadal są poniżej lub na granicy kosztów produkcji.
Obecnie za dostarczony żywiec wieprzowy płacą rolnikom od 3, 20 do 4,10 złotych za kilogram. Nieco droższe są tuczniki w klasie S – od 4,50 do 5,20 zł/kg, w klasie
E świnie można sprzedać od 4,50 – 5,10 zł/kg, a w klasie U od 4,30 – 4,70 zł/kg. Natomiast w klasie R od 3,70 – 4,70 zł/kg.
Patrząc na rosnące wciąż ceny pasz, zbóż czy śruty sojowej, nie widać dobrych widoków na przyszłość. Zdaniem ekspertów hodowla świń mogłaby być opłacalna jeśli ceny oferowane przez podmioty skupowe wzrosły do około 5 złotych za kilogram żywca.
Czytaj także: ASF i możliwość eksportu do Chiny determinują sytuację na rynku żywca wieprzowego
Nic dziwnego, że rolnicy i reprezentujące ich organizacje apelują do ministra rolnictwa o interwencje na rynku wieprzowiny zarówno krajowym, jak i unijnym. Hodowcy obawiają się, że ze względu na niska opłacalność będą musieli zmienić profil produkcji. Ponadto martwią się, że spadek popytu na wieprzowiny sprawi, że nie wywiążą się z podjętych zobowiązań, gdyż wielu z nich zaciągnęło kredyty inwestycyjne lub skorzystało z dofinansowań PROW na rozwój produkcji trzody chlewnej.
Szkody byłoby, gdyby Polska z dużego eksportera świń, jakim jeszcze była kilkanaście lat temu, stała się za chwilę tylko importerem.