Według Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz od początku przyszłego roku polscy producenci drobiu i jaj mogą doświadczyć szoku związanego z niemal całkowitym brakiem dostępności pasz dla ptaków.
– Stanie się tak, jeśli polski parlament nie zmieni ustawy o paszach, która tylko do końca 2020 roku pozwala stosować pasze z udziałem surowców GMO. Tymczasem pasze oparte o składniki modyfikowane genetycznie stanowią ponad 90 procent wszystkich pasz zużywanych przez polskie drobiarstwo – informuje KIPDiP.
Zdaniem hodowców i producentów drobiu polscy politycy igrają z ogniem. Jeśli w ekspresowym tempie nie zmienią ustawy o paszach to albo produkcja drobiu i jaj w naszym kraju będzie musiała z dnia na dzień upaść, albo cała branża już za kilka tygodni będzie funkcjonowała nielegalnie.
– Nie ma obecnie, ani w przewidywalnej przyszłości, alternatywy dla stosowania w żywieniu drobiu pasz z udziałem GMO. Całkowity brak podaży surowców mogących zastąpić składniki modyfikowane genetycznie sprowadzi na nasz kraj trudne do wyobrażenia, dramatyczne konsekwencje. Pomijając problemy branży, z dnia na dzień, gwałtownie podrożeją jaja i mięso drobiowe, których z czasem w sklepach zacznie brakować, a wart kilkanaście miliardów złotych polski eksport drobiarski załamie się – ostrzega Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz.
Jeśli ustawa o paszach nie zostałaby zmieniona Polska byłaby jedynym krajem w Europie gdzie obowiązywałby zakaz żywienia zwierząt paszami zawierającymi składniki GMO.
KIPDiP uważa, że nie ma powodów wprowadzenia zakazu dla GMO w naszym kraju. Szczególnie, że Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) odpowiedzialny za rejestrowanie nowych materiałów paszowych i dopuszczanie ich do żywienia zwierząt i ludzi w Unii Europejskiej uznał liczne badania naukowe wskazujące, że transgeniczne DNA ulegają denaturacji w żołądku właściwym zwierząt pod wpływem niskiego pH. W związku z tym nie występują nawet śladowe ilości zmodyfikowanego DNA w narządach i tkankach zwierząt, w tym drobiu, w mięsie, jajach.