Ukraina ma jeszcze do wyeksportowania 7 mln ton pszenicy i 13 mln ton kukurydzy o łącznej wartości ok. 6-7 mld dolarów. Taka kwota z pewnością stanowiłaby potężny zastrzyk finansowy dla kraju w stanie wojny. Dla ukraińskiego sektora rolnego nie ma zatem wyższego priorytetu niż znalezienie sposobów na wprowadzenie zbóż na rynek.
Nie jest to jednak takie proste; porty na Morzu Czarnym stanowiące główny kanał eksportu ukraińskich zbóż obecnie nie działają, a od rozpoczęcia działań wojennych pięć masowców zostało uszkodzonych przez ostrzały, a jeden z nich zatonął.
Nikolay Gorbaczow, prezes Ukraińskiego Stowarzyszenia Zbożowego stwierdził, że możliwe jest znalezienie alternatywnych kanałów eksportu, jednak są to opcje powolne, a żeby przyśpieszyć przepływ towarów, niezbędna będzie pomoc międzynarodowa.
Chociaż infrastruktura drogowa jest w dużej mierze zniszczona i zakorkowana uchodźcami, niemal nienaruszony pozostała sieć kolejowa Ukrainy; zniszczenia infrastruktury kolejowej notowane były głównie na wschodzie kraju, jednak 80 proc. zbóż przeznaczonych na eksport ulokowana jest w obszarach, gdzie pozostała ona nienaruszona.
– Najpoważniejszą przeszkodą w przemieszczaniu dużych ilości towarów jest ukraiński rozstaw szyn. Znaczna część kraju używa rozstawu zgodnego ze standardami rosyjskimi, który jest szerszy niż ten stosowany w większości krajów Europy. Oznacza to, że większość wagonów na Ukrainie nie może być używana przez jej zachodnich sąsiadów. Ewentualny eksport zboża będzie musiał być fizycznie przeniesiony z ukraińskich do europejskich składów na granicy, co jest bardzo czasochłonne – informuje portal The Globe and Mail.
– Kiedy ukraińskie porty morskie działały normalnie, kraj mógł eksportować 200 tys. ton pszenicy dziennie. Koleją najlepsze, co można osiągnąć dzięki operacjom przeładunkowym na każdym z zachodnich przejść granicznych – do Rumunii, Słowacji, Polski i Węgier – to „nie więcej niż 20 000 ton dziennie łącznie” – powiedział Gorbaczow.
Co prawda Ukraina ma jeden tor przesyłowy w rozstawie europejskim, jednak ze względu na brak możliwości ubezpieczenia składów na terenie objętym wojną zachodnie firmy nie chcą decydować się na wysyłanie nim swoich składów.
Z kolei najbliższy port, z którego mogłyby być wywożone ukraińskie zboża znajduje się w rumuńskiej Konstancy; dysponuje on najszybszym terminalem zbożowym w Europie.
– Zabieranie ukraińskich towarów rolnych na objazd przez Rumunię może być droższe. Ale w związku ze wzrostem cen pszenicy w ciągu ostatniego tygodnia, zwiększone koszty transportu nie powinny stanowić problemu – powiedział Mihai Anitei, dyrektor generalny Chimpex, firmy zajmującej się handlem zbożem i terminalem zbożowym z Konstancy.
W sprawę już zaangażował się rumuński rząd; chodzi m.in. o zmniejszenie stawek podatkowych dla zbóż z Ukrainy.
Źródło: The Globe and Mail
Niech tylko spróbują do nas to przesyłać. Zboże będzie na torach leżeć :(.