Wczoraj w PR3 Polskiego Radia minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk zapytany został m.in. o skup zbóż przez państwową Spółkę Elewarr. Podczas rozmowy po raz kolejny zasugerował, że nie ma powodów, aby śpieszyć się ze sprzedażą zbóż.
Wczoraj minister Kowalczyk zapytany o skup interwencyjny zbóż przez Elewarr na samym początku zdementował, jako mielibyśmy do czynienia ze skupem interwencyjnym, bowiem kryteria skupu interwencyjnego nie są tutaj spełniane.
– Raczej jest to taka troska o to, żeby rolnicy mieli gdzie to zboże sprzedać. Tak bym to nazwał – wyjaśniał wczoraj minister Kowalczyk.
– Rzeczywiście ten plan, który ogłosiłem przed żniwami sprawdza się, spełnia swoją rolę, czyli zarówno magazyny spółki przyjmują te zboża, skup idzie bezproblemowo, ale co najważniejsze, rolnicy zatrzymują u siebie znaczne ilości zbóż. I bardzo dobrze. To jest właśnie ten rozsądek rolników, którzy nie wyrywają się ze sprzedażą. Ci, którzy mają gdzie magazynować – magazynują. Ci, którzy muszą sprzedać – sprzedają i to idzie bardzo spokojnie. Jest wiele wolnej przestrzeni u prywatnych przedsiębiorców (na początku żniw ok. 6 mln ton) i też ten skup idzie bardzo spokojnie i rytmicznie – mówił wczoraj w PR3 Polskiego Radia minister Kowalczyk.
Minister w podobnym tonie wypowiadał się już wcześniej sugerując, aby rolnicy nie sprzedawali zbóż podczas żniw lub bezpośrednio po nich, a zaczekali na wyższe ceny.
Cały ten ogłoszony plan to fikcja, na użytek mediów. Zboże ukraińskie wciąż napływa i jest kupowane przez firmy paszowe, handlowe, młynarskie.