W Polsce już od lat dziewięćdziesiątych obserwujemy znikanie gospodarstw rolnych. Młodzi ludzie nie są zainteresowani przejęciem schedy po rodzicach i dalszym prowadzeniem gospodarstwa rolnego. Najczęściej wyjeżdżają do miasta aby tam kontynuować naukę i już nie wracają do rodzinnego siedliska. W ciągu 15 lat od wstąpienia do Unii Europejskiej w Polsce zniknęło 450 tysięcy gospodarstw rolnych.
Zdaniem Janusza Wojciechowskiego, unijnego komisarza ds. rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich, zatrzymanie odpływu ludności z obszarów wiejskich możliwe będzie wtedy, gdy mieszkańcy wsi będą traktowani tak samo jak mieszkańcy miast. Jako przykład nierówności społecznej komisarz podał wykluczenie komunikacyjne, z którym na co dzień zmagają się mieszkańcy wsi.
Czytaj także: Francuski minister rolnictwa do Zielonych: Przestańcie wkładać ideologię na talerze naszych dzieci
– Transport publiczny nie jest po to, żeby się opłacał. To są usługi publiczne, które mieszkańcom się należą. Mieszkańcy wsi muszą być traktowani tak samo jak mieszkańcy miast. Wywieram presje, aby w Planie Odbudowy obszary wiejskiej nie zostały pominięte i otrzymały wsparcie – mówi Janusz Wojciechowski.
Przeciwnym problemem do depopulacji, jaki w ostatnich latach pojawił się obszarach wiejskich jest tendencja osiedlania się mieszkańców miast na terenach wiejskich znajdujących się niedaleko dużych aglomeracji.
– Często ludzie ci nie zdają sobie sprawy z tego, jak wygląda praca rolnika i prowadzenie gospodarstwa. Denerwuje ich pianie koguta, jazda ciągnikiem, czy w czasie żniw praca kombajnów do późnych godzin nocnych. Osoby z miast są nieprzygotowane na to, że na wsi nie zawsze będzie ładnie pachniało, że nie jest tak cicho, jak się na początku wydawało – podkreśla minister rolnictwa i rozwoju wsi Grzegorz Puda.
Z opinią tą zgadza się Janusz Wojciechowski. Jego zdaniem wieś to przede wszystkim miejsce gdzie produkuje się żywność. Wieś musi mieć tu swoje prawa, z pianiem kogutów i łoskotem kombajnów włącznie.
Dlatego, jak zaznacza szef MRiRW, należy wspierać przede wszystkim tych mieszkańców wsi, którzy prowadzą produkcję w swoich gospodarstwach.
– Środki z WPR, które przeznaczone są na rozwój obszarów wiejskich, powinny trafiać przede wszystkim do rolników, a nie do napływowej ludności, której życie zawodowe związane jest z miejskimi aglomeracjami. Musimy dbać o interes rolników, dla których ziemia jest naturalnym środowiskiem życia i pracy – podsumowuje minister Puda.
To nie mieszczuchom śmierdzi tylko snopom którzy kiedyś wyemigrowali ze swoich zagród do miast i teraz udają wielkomiejskich światowców. Zapomniał wół jak cielęciem był .
Wies to nie uzdrowisko dla mieszczuchów a oaza ktora produkuje na potrzeby kraju tak jak fabryki w miastach co robi rzad aby te absurdy piania kogutów szum maszyn rolniczych poznosic i nie karać ciezko pracujących a ci delikwent z miast nie sie wyniosą na zanzibar tam jest spokoj ponoć iwygody
Pamiętam wieś pachnąca wiosną było super wywożony obornik nikomu nie przeszkadzał teraz wielkie firmy utylizacyjne cz fermy to dzisiejsza wieś smrody z zachodnich korporacji duńskich chlewni.Gdzie ta Polską wieś? lobbyści za wielkie pieniądze rozpowiadaja brednie że to miastowym śmierdzi a ja uważam że wszyscy mamy te same nosy tak samo odczuwamy jak każdy człowiek pozwólcie żyć w środowisku bez chemicznych odorów.
Na wsi wam śmierdzi parę dni w roku byłem teraz w mieście tam do dopiero jest smrud i chalas nie idzie oddychać spadać od wsi
Wszystko fajnie, tylko najgłośniej krzyczą ci rolnicy, którzy mają np 30 tys gęsi i kur w środku wsi, a limit na np 3 tys. Tam też żyją ludzie i muszą oddychać, a tu obok przedsiębiorstwo produkujące drób z powietrzem uniemożliwiającym oddychanie, nie wspomnę o wietrzeniu domu latem. To nie rolnictwo tylko przemysł na wsi i to bardzo szkodliwy i śmierdzący. A drób żywiony chemiczną mieszanką chyba. Jeden rolnik wysiedla wieś, kto na to pozwala, nie ma innych miejsc na takie”rolnictwo”?
I ma się nie rozwijać bo tobie Wieś śmierdzi, a może lepiej żeby przeniósł się do miasta
Wieś, to jest specjalna strefa ekonomiczna, w której działalność prowadzą same gospodarstwa rolne. Jak ktoś pcha się z mieszkaniem w tę strefę, to godzi się na związane z tą działalnością procesy. Inny temat, to sprzedaż ziemi pod zabudowę jednorodzinną, czyli odralnianie gruntów i sprzedaż na działki. I to jest wina wyłącznie rolników, bo który rolnik przy zdrowych zmysłach sprzedaje grunty rolne, zamiast je powiększać? Tylko rozwój, inwestycja i efekt skali produkcji, gwarantuje utrzymanie się w biznesie i rentowność, a gospodarstwo rolne, to nic innego, jak przedsiębiorstwo i ręka, która Was żywi, mieszczuchy.
Już się tak nie podniecaj. Jakby nie miasto to byś do dziś orał koniem i siedział przy świeczce. Poza tym mieszczuchy za żarcie podłej jakości placa, nie dostają za darmo. Wszyscy jesteśmy sobie potrzebni.