Odbyło się dziś nieformalne posiedzenie ministrów rolnictwa Unii Europejskiej. Podczas konferencji prasowej komisarz UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski wyglądał na zmęczonego i zażenowanego tym, co musi powiedzieć po raz kolejny.
Generalnie ministrowie rozmawiali o konieczności zwiększenia produkcji roślin strączkowych, których w Unii Europejskiej uprawia się za mało, z czego wynika duży import np. soi. Temu celowi strategicznemu mają służyć m.in. ekoschematy.
O konieczności zwiększenia upraw soi i roślin białkowych mówi się w Polsce od wielu lat – mamy wieloletni program białkowy i specjalną płatność do powierzchni upraw roślin wysokobiałkowych. Niektórzy eksperci mówią nawet, że polscy rolnicy powinni przestawić się z produkcji pszenicy na produkcję roślin białkowych, bo na nie jest ogromny popyt w Europie.
Ministrowie rozmawiali jednak także o “nowej starej” liberalizacji handlu z Ukrainą, przyjętej wczoraj przez Parlament Europejski i Radę. Komisarz Wojciechowski po raz kolejny przypomniał, że rolnicy unijni są poszkodowani przez otwarcie rynku UE na produkty rolne z Ukrainy – import tych produktów do UE to równowartość 11,5 mln euro, przy eksporcie wynoszącym 3 mln euro.
Komisarz oczywiście pochwalił zmiany wprowadzone przez Komisję Europejską w normach GAEC 6, 7, 8, ale też powiedział, że to wszystko nie wystarcza, żeby poprawić sytuację rolników w Unii Europejskiej, że trzeba pracować dalej. I gdy to mówił, widać było wyraźnie, że jest już zmęczony i zażenowany tym, że musi powtarzać to samo po raz tysięczny.