fbpx

Kto chciał (mógł) kupić traktor w PRL i co jest następcą „sześćdziesiątki”? Ostateczne poszukiwania następcy C-360. Cz. 3 

Na co mógł pozwolić sobie przeciętny rolnik z PRL-u, a na co rolnicy z USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i Włoch? I na co może pozwolić sobie przeciętny polski rolnik obecnie? Czy tak wiele się zmieniło? Właśnie w odpowiedziach na te pytania zawarta jest odpowiedź o ostatecznych następców Ursusa C-360.

Zobacz także: Ostateczne poszukiwania następcy C-360. Cz. 1: Czym faktycznie była „sześćdziesiątka”?

Zobacz także: C-360 na tle zachodniej konkurencji. Czy faktycznie był przestarzały? Ostateczne poszukiwania następcy C-360. Cz. 2

W latach 60. przeciętny obszar gospodarstwa indywidualnego wynosił około 5,38 ha i ze względu na panujący ustrój, próżno było szukać opcji na szybkie powiększenie areału, musiało wystarczyć to co jest. A jak w ogóle wyglądały ówczesne realia pod względem gospodarki? Sięgając do statystyk roku 1970, a więc niemal na koniec panowania Władysława Gomułki, przeciętne wynagrodzenie w kraju wynosiło 2235 zł miesięcznie, przy czym bochenek chleba (niemal kilogramowy) kosztował 4 zł, benzyna około 6,50 zł natomiast za tonę pszenicy płacono 3500 zł. Opracowania podają, że w owym czasie przeciętna wydajność dla pszenicy, z jednego hektara, wynosiła około 1,59 t. A zatem przy założeniu, że owe 5,38 ha zostałoby w całości obsiane pszenicą, która potulnie zaowocowała przeciętną wydajnością, taki statystyczny rolnik, mógł spodziewać się około 8,55 t plonu wartego w skupie niemal 30 tys. zł (29939,7 zł) czyli 3119,7 zł więcej niż wynosiła roczna przeciętna pensja. Co oczywiście należy traktować z przymrużeniem oka, bowiem nie były to czasy specjalizacji i profilowania gospodarstw, a większość, jeżeli nie wszystkie, opierały się na zróżnicowanej produkcji roślinno-zwierzęcej. Warto jednak w tym miejscu dodać, że w roku 1970, cena nowego C-4011 (o ile posiadło się kartkę) wynosiła około 95 tys. zł, a zatem kwota będąca ekwiwalentem zarobku z zaledwie trzech przeciętnych lat w plonach dzieliła rolnika od zakupu nowoczesnego ciągnika.

W roku 1970, cena nowego C-4011 (o ile posiadło się kartkę) wynosiła około 95 tys. zł, a zatem kwota będąca ekwiwalentem zarobku z zaledwie trzech przeciętnych lat w plonach, fot. A. Ładowski

W roku 1979, a więc tuż przed stanem wojennym, kiedy powoli wszystko zaczynało się walić, przeciętne wynagrodzenie wzrosło do 5327 zł miesięcznie, chleb kosztował podobnie około 4 zł lecz za benzynę trzeba było płacić nawet 15 zł, zaś pszenica w skupie kosztowała 5200 zł/t. Według danych statystycznych, wydajność wzrosła do koło 2,26 t/ha, co przy niezmienionym areale dałoby plon na poziomie ponad 12 t na gospodarstwo o wartości około 63225 zł, co odpowiadało przeciętnemu wynagrodzeniu rocznemu. W połowie lat 70. C-355 wyceniono na około 150 tys. zł, zaś C-360 w roku 1979 kosztował ponad 200 tys zł za podstawowy wariant bez kabiny. A zatem pomimo trudniejszych czasów, na zakup upragnionego C-355 potrzebny był przeciętny plon z nieco ponad 2 lat, zaś na C-360 z nieco ponad 3 lat. Realnie gdy dochodził zarobek z innych płodów rolnych, żywca czy wreszcie handlu mniej oficjalnego, kwota ta nie robiła aż takiego wrażenia jak można by się spodziewać. Niestety, nierzadko drugie tyle trzeba było zapłacić w formie „upominków” lub „przysług”, aby otrzymać przydział i móc w ogóle myśleć o zakupie ciągnika. Ale przecież nie wszędzie taki przydział był konieczny.

Jak to było za miedzą – USA

Skoro zapoznaliśmy się z ofertą konkurencji, warto również spojrzeć na realia jakie panowały w czasach i krajach powstawania tamtych ciągników. Na pierwszy ogień USA, gdzie w roku 1970 przeciętny obywatel mógł liczyć na 9870$ przeciętnej rocznej pensji, zaś chleb (niewiadomej formy i wagi) kosztował około 0,25$, zaś litr benzyny 0,09$ (tak 9 centów za litr czyli 36 centów za amerykański galon 3,78l), tona pszenicy w tym roku kosztowała 96,88$, zaś szacowana wydajność z hektara 1,3 tony. Przeciętna amerykańska farma roku 1970 miała powierzchnię 378 akrów czyli około 152 ha. Przy czym należy pamiętać, jak duży obszar zajmują w USA rancza oraz nieużytki, które również wliczono do statystyki, choć z prostej kalkulacji wynika, że zebrawszy ze 152 ha plon z wydajnością na poziomie 1,3 otrzymamy 197,6 t, co dałoby sumę 19143,48 $, jednakże obrobienie ornych 152 ha, nawet tak dzielnym ciągnikiem jak John Deere 4010, wydaje się nierealne, przy założeniu wykorzystania połowy powierzchni gospodarstwa jako grunty orne otrzymujemy plon, który równoważy przeciętny roczny dochód i to wydaje się wartością bardziej realną. Oczywiście w oryginale wszystkie dane dotyczące rolnictwa są podawane w akrach, buszlach itp. rodzimych jednostkach, stąd określenie szacowana. Natomiast wszelkie kwoty podajemy w walucie i po kursie z danego roku. Rok później Richard Nixon zniósł wymienność dolara na złoto i zaczęło się dziać.

W roku 1979 przeciętna pensja to było aż 16530$, zaś chleb zdrożał dwukrotnie, za litr benzyny trzeba było zapłacić już 0,22 $, ale za to tona pszenicy kosztowała 247,72 $, wydajność wzrosła do zastraszającej 1,6 t z ha, zaś przeciętna wielkość gospodarstwa zwiększyła się do około 160 ha. Znowu licząc z połowy ziemi wychodzi plon za około 32 tys. $. Od czego oczywiście trzeba odliczyć koszt Roundup’u, który miał swoją premierę w 1974 roku.

A zatem jak przeciętny amerykański farmer, który nie potrzebował kartki czy przydziału, wyglądał ze swoimi zarobkami w salonie John Deere’a? Otóż okazuje się, że lepiej niż nieźle! W roku 1963 chcąc kupić model 3010, musiał przygotować 4700$, a więc zaledwie połowę rocznego dochodu! Niewiele więcej kosztował go 3020 w drugiej połowie lat 60. Natomiast w 1975, za nowego 2630 przyszło mu zapłacić 11000$. Nawet gdyby, w tym samym roku, wybrał jeden z najmocniejszych modeli 7520 – 8.7L 160 KM, to wciąż zostałoby mu w kieszeni ponad 4 tys $, bowiem równokołowiec John Deere’a kosztował w 1975 roku jedynie 26400 $.

Jak to było za miedzą – Wielka Brytania

Spójrzmy zatem na kraj nieco mniej odległy, za mniejszą wodą. Tuż za kanałem na wyspach w 1970 roku płacono 1204£, rok później do obiegu weszły nowe funty, a zatem ceny i płace zmieniły się diametralnie. Póki co w roku 1970 za chleb płacono 9p, za litr benzyny około 7p (33p za angielski galon 4,54l) zaś tona pszenicy kosztowała 27£, co przy średniej wydajności na poziomie 3 t/ha oraz szacowanym areale około 15 ha daje przyzwoity zysk na poziomie 1215£. Wspomniany przy okazji konkurentów, Massey-Ferguson kosztował w 1964 roku około 1626£, a więc z rocznego plonu brakło 411£ by móc wskoczyć w siodło MF-a 65.

Massey Ferguson kosztował w 1964 roku około 1626£, fot. ford8n, flickr.com

Pod koniec kolejnej dekady przeciętna pensja wzrosła do 6500£, zaś za chleb trzeba było zapłacić 25p, za litr paliwa 21p zaś tona pszenicy była wyceniana na 100£. Wielkość gospodarstwa sukcesywnie rosła i pod koniec lat 70 wynosiła około 21 ha, podobnie było z wydajnością i w owym czasie brytyjski rolnik szczycił się przeciętną na poziomie 4 t/ha, co przekładało się na bardzo przyzwoity zysk 8400£. Przypominamy, teoretyczny i przy założeniu, że każdy hektar byłby obsiany równo plonującą pszenicą. A to sprawiało, że wcale nie musiał zadowalać się starawym modelem MF165, bowiem za 3136£ mógł wybrać nowiusieńkiego MF235, zaś poniżej kwoty 4000£ miał do wyboru jeszcze model MF275 czy modele serii 500. I po raz kolejny, mówimy o zakupie za połowę wypracowanego zysku. Zaś dwa lata pracy pozwoziłby na zakup MF1805 – równokołowca 10.4L 8 cylindrów 210 KM, za kwotę 16000£.

Jak to było za miedzą – RFN

 Docieramy do krajów, które z racji zmiany waluty będą naprzykrzać znacznie większych problemów podczas próby odkopania danych historycznych. Jeżeli chodzi o Niemcy, to drugą kwestią jest zjednoczenie z NRD po upadku muru i ogólne, dość istotne zróżnicowanie gospodarstw w zależności od regionu. Faktem jest, że przeciętna pensja w 1970 roku wynosiła około 13,5 tys. marek niemieckich, zaś bochenek chleba kosztował markę trzydzieści, litr benzyny niecałe pół marki, zaś za tonę pszenicy płacono 425 DM po głośnych perturbacjach związanych z próbami wprowadzenia wspólnie regulowanych cen wewnątrz rodzącej się wspólnoty, co dla niemieckiego rolnika było bardzo niekorzystne z uwagi na tanią pszenicę z Francji. W oparciu o dane statystyczne, zachodnioniemieckie gospodarstwo liczyło około 15 hektarów, zaś średni plon pszenicy wynosił 4 tony. Dekadę później, średnia pensja wzrosła do około 27 tys. DM, benzyna kosztowała wciąż poniżej jednej marki, zaś chleb 2,31 DM. Areał przeciętnego gospodarstwa wzrósł do około 17-18 ha, zaś plon do niemal 5 t/ha (4,9 t/ha na rok 1979). Za tonę pszenicy płacono nie więcej niż 780-800 DM. Co można było za to kupić? Cóż, Fendt już wtedy pilnie strzegł swoich cen, jednak bazując na cenach innych ciągników z lat 60., za przyzwoity model, produkcji krajowej, do prac polowych trzeba było zapłacić od 3600 do 8000 DM, a zatem mieściło się to w zapasie w budżecie niemieckiego rolnika po udanym sezonie. Nie inaczej wyglądała sytuacja dziesięć lat później, dwukrotny wzrost płac wciąż pokrywał się z niemal dwukrotnym wzrostem cen.

Jak to było za miedzą – Francja

Jak wspomnieliśmy Francja wraz z jej polityką odnośnie cen produktów rolnych była dla Niemiec Wschodnich solą w oku, bowiem po podpisaniu traktatów rzymskich wspólne ustalanie cen na niektóre produkty było dość karkołomnym zadaniem. Francuska pszenica była średnio 25% tańsza niż najniższa cena na jaką mogli zgodzić się Niemcy, co było powodem krytyki rządu i całego planu EWG. W roku 1970 za tonę pszenicy płacono około 1200 franków, przy wydajności na poziomie 2,2 tony z hektara i przeciętnym areale wynoszącym 18 ha. To o ponad 20 tysięcy więcej niż wynosiła ówczesna przeciętna pensja, należy jednak pamiętać, że francuskie gospodarstwa ujęte są w statystykach razem z pastwiskami oraz winnicami, realnie francuski rolnik zarabiał podobnie do swoich odpowiedników w Anglii czy Niemczech Zachodnich. Za chleb, czy raczej solidną bagietkę, płacono pół franka, a za litr benzyny 1,6.

Dziesięć lat później, już po sławnych kryzysach i transformacjach na światowych rynkach, Francja wciąż trzymała się polityki utrzymywania niskich cen zbóż i tak za tonę pszenicy płacono 1000 F. Wydajność wzrosła niewiele do około 2,75 t/ha, zaś gospodarstwa powiększyły się od około 22 ha średnio licząc. Drastyczny był natomiast wzrost kosztów życia bowiem benzyna podrożała do ponad 3 F za litr, zaś chleb (względnie bagietka) do 1,5 F. Wzrosła również pensja do około 63 tys. F. Renault 551 z roku 1976 kosztował około 55 tys. F, zaś model 461 około 54 tys., dało się więc kupić zdatny do pracy i całkiem nowoczesny ciągnik za równowartość rocznego plonu.

Jak to było za miedzą – Włochy

Tu już pora chyba kończyć podróż po realiach historycznych, nie żeby poszukiwanie danych we włoskim internecie było ponadprzeciętnie irytujące, lecz zbudowany liczbami świat końca lat 60. i 70. jest dostatecznie klarowny i umożliwia na wyciągnięcie stosownych wniosków. Może jeszcze wypada dodać, iż przeciętne włoskie gospodarstwo najbardziej przypominało to polskie, bowiem średni areał w 1970 roku wynosił 6,9 ha, zaś w 1979 około 7,1 ha, choć oczywiście produkcja była zgoła inna i przeliczanie jej na tony pszenicy nie miałoby sensu, bo nie tym żył przeciętny włoski chłop. Średnia pensja we Włoszech to odpowiednio 123000 lirów włoskich w 1970 oraz 352000 L w roku 1979, natomiast co do kosztów, to chleb kosztował 230 L zaś benzyna 148 L w roku 1970, zaś dziesięć lat później było to odpowiednio 230 L i 850 L.

A jak jest teraz?

Odpowiedź na to pytanie pozwoli nam zapleść wszystkie utkane nici w materiał, który być może da w końcu odpowiedź na postawione w tytule pytanie. Wedle danych statystycznych, w 2022 roku przeciętne polskie gospodarstwo liczyło 11,32 ha, zaś przeciętny plon pszenicy 4,87 t/ha przy cenie 1099,7 zł za tonę, co daje około 60 tys. zł, przy czym przeciętna pensja w 2022 wynosiła 84 tys. zł. I warto podkreślić, że wszelkie wyliczenia opierane były na takim samym założeniu skorzystania z danych statystycznych i średnich, choć jak wiadomo średnio to człowiek i pies mają 3 nogi. Widać jednak jak na dłoni, jak bardzo byliśmy w latach 60. i 70. w tyle za wspomnianymi państwami z Europy, o USA nie wspominając, oraz jak bardzo te różnice przyrastały wraz z wypadającymi z kalendarza kartami. Co więcej, biorąc pod uwagę, że za ciągnik polowy o mocy około 65-80 KM trzeba zapłacić od 180-230 tys. (w zależności od marki), można stwierdzić iż nie nastąpił żaden postęp, bowiem wciąż, polski rolnik potrzebuje odłożyć równowartość od trzech do czterech rocznych plonów, by nabyć taką maszynę. Zaraz, czy właśnie wybraliśmy następcę?

Szukając następcy C-360 dochodzimy do przykrych wniosków, oto bowiem polski rolnik musi wydać na odpowiadający jej obecnie ciągnik podobny ekwiwalent co 50 lat temu… Fot. A. Ładowski

Następca jest i nie jest sam

Przyjmując kryterium krotności potrzebnych środków, które przecież rolnik pozyskuje w jeden konkretny sposób – zbierając plon, można przyjąć, choć jest to przykry wniosek, że spadkobiercą sześćdziesiątki, czyli ciągnikiem odpowiadającym realiom, wymaganiom i zasobom finansowym będzie każdy ciągnik, którego cena waha się w granicach 3-4 krotności średniego rocznego plonu. Wniosek jest przykry, bowiem świadczy o tym, że od lat 60. i 70. w sumie niewiele się zmieniło, a pamiętajmy, że pół wieku temu największym problemem wcale nie była kwota, a zezwolenie na zakup wynikające z polityki władz i możliwości produkcyjnych zakładów.

McHale - baner - kwiecień 2024
Axial Syngenta baner
Baner webinarium konopie
POZ 2024 - baner

2 KOMENTARZE

  1. Za czasów PRL to graniczyło to z cudem aby można było kupić ciągnik, każdy kto starał się o zakup to wie o czym piszę. A tytuł artykułu jest bardzo krzywdzący, ponieważ ludzie w miastach myślą, że to można było kupić tak jak teraz. Ta osoba co to napisała to życzył bym sobie aby co najmniej napisała sprostowanie i przeprosiła aby nie wprowadzać społeczeństwa w błąd . W części opisowej na temat wydajności pszenicy z 1ha nie wiem skąd ten pismak woził takie dane i jak to ten anty ekonomista policzył spłatę ciągników co za kłamstwa wypisuje zakup nowego ciągnika to była tak duża kwota że przy założeniach miały spłacać nawet wnuki tylko nie mieliśmy wyboru aby się rozwijać erą koni się skończyła.

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze artykuły
NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
[s4u_pp_featured_products per_row="2"]
INNE ARTYKUŁY AUTORA




ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)

NAJNOWSZE KOMENTARZE

Newsletter

Zapisz się do Rolniczego Newslettera WRP.pl, aby otrzymywać informacje o tym co aktualnie najważniejsze w krajowym i zagranicznym rolnictwie.