fbpx

C-360 na tle zachodniej konkurencji. Czy faktycznie był przestarzały? Ostateczne poszukiwania następcy C-360. Cz. 2

W pierwszej części przyglądaliśmy się historii Ursusa C-360. Dzisiaj pochylimy się nad porównywalnymi mocą konstrukcjami z epoki z USA, Wielkiej Brytanii, Francji Włoch i Niemiec. Czy na ich tle „sześćdziesiątka” była ciągnikiem przestarzałym?

Zobacz także: Ostateczne poszukiwania następcy C-360. Cz. 1: Czym faktycznie była „sześćdziesiątka”?

Zza wielkiej wody

Taryfy ulgowej nie przewidujemy, dlatego też poszukiwanie konkurentów zaczynamy nie w jednym z smutniejszych baraków zza żelaznej kurtyny, a za wielką wodą i to u producenta, który dziś cieszy się renomą jednej z najbardziej innowacyjnych firm w branży, mowa o firmie John Deere. Spodziewacie się miażdżącej przewagi? Nic bardziej mylnego, zajęty produkcją wojenną John Deere nie miał zbytnio czasu by w latach 40 i 50 rozwijać się w tempie w jakim firma zapewne by chciała, toteż przed rokiem 1960 firma wciąż produkowała maszyny zaprojektowane przez Henry’go Dreyfussa o oznaczeniach literowych: A,B,H,D,G,LA i M dodając do tego pierwsze warianty wyposażone w silnik o zapłonie samoczynnym – R (następca D), który dopiero był w stanie zaoferować klientom normalny WOM (osobny stopień sprzęgła), lecz do rozruchu potrzebował dodatkowego silnika o zapłonie iskrowym. Tak, bowiem modele serii R miały więcej wspólnego z C-45 niż C-4011, a to za sprawą zakupu przez JD firmy Lanz AG w roku 1956, a co za tym idzie seria R była opracowana na szybko, by tylko pokazać światu nowoczesny ciągnik z dieslem. Mylił się jednak ten, kto zbagatelizował „zielonych”, bowiem w 1961 firma ogłosiła światu powołanie nowej linii ciągników – New Power Generation i nie było już mowy o dwucylindrowych średnioprężnych pokracznych zagęszczarkach do gleby.

Za rywala dla C-360 przyjmujemy modele John Deere 3010 i jego następcę 3020, fot. Wikimedia Commons

Za prawdziwego rywala, dla naszego C-4011, należy więc przyjąć model 3010 (4.2 L czterocylindrowy, moc około 52 KM lata produkcji 1961-63) oraz następcę 3020 (4.4 L, 57KM produkcja do 1972) pierwszy dysponował ośmiobiegową skrzynią (Ursus górą) z częściową synchronizacją (czyli jednak nie) zaś po modernizacji do wyboru pojawiła się skrzynia Full Power-Shift i tu wychodzi techniczna przewaga. Warto jeszcze wspomnieć, że ówcześnie najpopularniejszym ciągnikiem JD był model 4010 i 4020 (segment wyżej) o mocach odpowiednio około 71 KM oraz 84 KM ale już z sześciocylindrowego silnika, do wyboru klienci mieli także sześciocylindrowy silnik na gaz oraz benzynę.

Zanim przyszli po Ursusa

Kolejny z konkurentów, to marka, która za 20 lat będzie odmieniana w Polsce Ludowej przez wszystkie przypadki, mowa o firmie Massey Ferguson. Ale nie wywołujmy wilka z lasu, to historia na inny czas. W okresie do 1960 również MF nie miał zbytnio czym się pochwalić, z taśm wciąż zjeżdżały przedwojenne modele 20 (TEA, TED, TEF itd.) a życie na angielskiej wsi toczyło się sielankowo i bez zbytecznej ekscytacji nowinkami technicznymi: cztery biegi, silnik pędzony kiepską benzyną, naftą lub mieszanką TVO i brak zwolnic bo przecież most może mieć większe przełożenie prawda? Prawda, ale na horyzoncie widać już było większy modele 30 i 35 ale dopiero po przejściu przez firmę Massey-Harris w 1953 i powstaniu Massey-Ferguson zaczęły pojawiać się konstrukcje na miarę konkurowania z innymi. Mimo to w latach 60-70 wciąż najpopularniejszym wyborem był MF 35 choć co prawda już z silnikiem Perkinsa nie benzynowym.

Ferguson 35 – trochę większy, trochę mocniejszy ale wciąż w klasycznym stylu Forda 9N/TEA20, fot. G. Szularz

Natomiast na potrzeby naszego zestawienia wybieramy model MF 65, który cechował się czterocylindrowym silnikiem o pojemności 3,3 L i mocy 54 KM (produkcja 1958-1964) oraz skrzynią 6-biegową (tak tak, przedwojenna trójka z reduktorem) lub 12 biegową – czyli jak widać C-4011 nie taki najgorszy.

Kontynentalna konkurencja

Nie zatrzymujemy się w poszukiwaniu konkurencji, następy przystanek to Niemcy Zachodnie i marka Fendt, marka, która przez wzgląd na wydarzenia lat 40 i 50 miała, delikatnie mówiąc, trudny start w produkcję czysto cywilną w latach 60. Do drugiej połowy lat 60 najbardziej chodliwą propozycją były ciągniki linii Dieselross np.: model F40 trzycylindrowy 3,5L ze skrzynią o 5. przełożeniach. Dopiero później wraz z pojawieniem się serii Favorit coś się ruszyło. Tu warto wyróżnić model, który stanowił konkurencję dla C-4011 czyli Favorit 3 o mocy 52 KM z czterocylindrowego silnika MWM a całości dopełniała 16-biegowa skrzynia (4×4), to dopiero wybór przełożeń!

Deutz D30S – w początkowej fazie, tuż po II WŚ niemieckie ciągniki były raczej nieduże i mocno bazowały na przedwojennych wariantach, fot. G. Szularz

Przekraczamy zatem Ren, ale spokojnie Monsieur De Gaulle! My z wizytą pokojową, z bratniej Republiki Ludowej, po ciągnik. Wszak były to czasy, gdy faktycznie nie trudno było o (czerwoną) nić porozumienia pomiędzy państwem z bloku wschodniego, z jakby się mogło wydawać upragnionym zachodem, który to wówczas niekiedy marzył o przyłączeniu się do jawiącego się dobrobytem wschodu. Ale wróćmy do rzeczy – podejście francuskie do budowania ciągników było zbieżne z brytyjskim, choć Francuzi znacznie wcześniej zakończyli romans z przemysłowymi silnikami o zapłonie iskrowym i tak w konkurencyjnym Renault Super 7 znajdziemy trzycylindrowego diesla o pojemności 2,5 L oraz sześciobiegową skrzynię biegów, bez rewelacji za to wprost z upaństwowionych zakładów Renault.

CIągnik Renault Super 7 wyposażono w 2,5-litrowy, 3-cylindrowy silnik i 6-biegową skrzynię, fot. Wikimedia Commons

Na koniec konkurent z kraju, którego nie mogło zabraknąć i nie, nie chodzi tutaj o ukochany traktor wielkiego brata, bowiem wciąż pozostajemy w tak zwanym wolnym świecie, choć znów trafiamy do kraju, który co jakiś czas puszcza zalotnie oczko do kolejnych pierwszych sekretarzy KC. Mowa oczywiście o Włochach, w których niepodzielnie rządzi rodzina Agnelli, to znaczy co jakiś czas obywają się jakieś wybory, w których startują różni politycy, jednak nie ma co zaprzątać sobie tym głowy, bowiem w świecie włoskiej (i nie tylko) techniki (i nie tylko) trendy, niczym w domu mody, wyznaczają cztery litery F.I.A.T i basta! Nie ma więc mowy by do zawodów wybrać ciągnik inny niż Fiat 513R z 4.4L silnikiem o mocy 55 KM i ciekawą, bo siedmiobiegową skrzynią (1+3×2).

Dziesięć lat później

O ile w początkowym okresie, rodzima choć licencyjna konstrukcja, wcale nie wypadała źle, nawet na tle wolnorynkowych propozycji, to dekadę później sytuacja wyglądała już zupełnie inaczej. Zarówno technika jak i upodobania klientów zmieniły się, zaś popularne stawały się coraz mocniejsze ciągniki pozwalające na wydajniejszą pracę lub agregowanie bardziej wymagających maszyn.

Za Oceanem, John Deere znów prezentował nową filozofię firmy w postaci „Generation II” zaś najlepiej i najczęściej sprzedającym się ciągnikiem był następca 4020 model 4230, który miał już 100 KM i szeroki wybór skrzyń biegów. Zaś następcą modelu z lat 60 został ciągnik 2630 (produkcja 1974 do 1975) zastąpiony w 1976 modelem 2640 produkowanym aż do 1982 roku. W obydwu modelach gościł 4,5 litrowy silnik o mocy najpierw 58KM a później 70 KM co dobitnie pokazuje, w jakim tempie rosło zapotrzebowanie na moc, nawet w przypadku ciągników średnich. Jeszcze więcej zadziało się w przypadku skrzyń biegów, bowiem zarówno  2630 jak i 2640 można było zamówić z w pełni zsynchronizowaną skrzynią o 8 biegach, 16 z częściowym Power-Shiftem, lub też 8-biegowego z PowerShuttle. Zupełnie tak, jakbyśmy czytali katalog nie z 1974, a 2024 roku.

Przenosimy się więc do Anglii i pogrążonej w kryzysie firmy Massey-Ferguson, który już niebawem będzie szukał pieniędzy za żelazną kurtyną i dalej na wschód, co w przyszłości sprawi, że firma ta stanie się najbardziej rozpoznawalną i najczęściej „kopiowaną” na podstawie sprzedanych licencji. Pomimo kryzysu, oferowany model MF 165 oferuje 58 KM z 3,5 litrowego silnika Perkins, sprzęgniętego z przekładnią 6-, 8- lub 12-biegową z częściowym Power-Shiftem. Na wyspach również segment poniżej 70 KM zaczyna być traktowany jako ciągniki drugoplanowe, do pomocy i mniej wymagających zadań.

Lata 70. to w RFN czas rozkwitu, odbudowane dzięki planowi Marshalla fabryki, drogi i miasta oferują mieszkańcom przyzwoite zarobki, sporo miejsc pracy i najnowsze nowinki techniki. Nie inaczej jest w przypadku maszyn rolniczych, a firma Fendt jest tego przykładem. Po archaicznych konstrukcjach nie ma już śladu, nowiutki Fendt Farmer 105S to obiekt westchnień, silnik o pojemności 4,2 L i mocy 59KM, komfortowa kabina, 13 zsynchronizowanych biegów w standardzie! A w opcji skrzynia 16-biegowa z biegami pełzającymi. Co prawda po automat trzeba się udać do konkurencji (w tej mocy), ale zestawienie z C-355 z kabiną typu „orzeszek” nie pozostawia złudzeń, kto teraz jest w tyle.

U nas ciągle C-360, a w RFN to – Fendt Farmer 105 S, fot. Wikimedia Commons

Znów jesteśmy nad Sekwaną, zauroczenie wschodem jakby minęło, lub ewoluowało, zostawmy to historykom, nas interesuje co słychać w zakładach Renault. A słychać warkot czterocylindrowego silnika 3,8 L o mocy 65 KM modelu Renault 651 z dwunastobiegową skrzynią i równie przytulną kabiną co w Fendzie. Charakterystyczna kwadratowa maska i niezła ergonomia, ta seria wraz z następcami będzie po upadku muru berlińskiego prawdziwym hitem wśród rolników.

Nie inaczej mają się sprawy na wielkim bucie. Rolnictwo to kluczowy element włoskiej gospodarki, ale i stylu życia, zaś dla wspomnianego Fiata lata 70. to czas absolutnej dominacji w kwestii techniki, niestety firma niebawem spocznie na laurach, co w latach 80. i 90. zakończy się tragicznie, a legenda sięgnie bruku. Póki co modele 540 i 600 odpowiednio z silnikami 2,6 L i mocą 54 KM oraz 3,5 L i mocą 60 KM oferują ciekawe wzornictwo i dobry stosunek mocy do pojemności, a dodatkowo 8 lub 12 biegów i przestronne kabiny.

Tak w dużym skrócie wyglądała konkurencja C-355 i C-360 na świecie. Jak widać stwierdzenie iż sześćdziesiątka była ciągnikiem przestarzałym nie jest zupełnie nietrafione, zwłaszcza jeżeli dyskutant ograniczy pojęcie sześćdziesiątki do faktycznego modelu noszącego oznaczenie C-355 lub C-360, bowiem w czasach Gierka nie było mowy aby krajowy produkt mógł nawiązać rywalizację chociażby z propozycjami wspomnianymi w tekście powyżej. Wracając jednak do C-4011, różnice zdają się zacierać a sam ciągnik, jeżeli tylko był dbale poskładany i nienagannie przygotowany do pracy, mógł śmiało stawać w szranki z zachodnimi rywalami.

John Deere 2840 to już konstrukcja z końca lat 70. z mocą ok. 64 KM, fot. wrp

Warto jeszcze zauważyć, że o ile w latach 60., C-4011 wraz z konkurentami, idealnie wpisywał się zarówno w modę jak i potrzeby rolników, o tyle już w latach 70. ciągniki następujące po tamtych dysponowały zazwyczaj mocną faktyczną powyżej 60 KM, zaś początkowo oferowany jeden czy dwa modele rozrastały się do rodzin liczących po 3-4 warianty mocy, a niekiedy i więcej. Można więc w pewnym sensie stwierdzić, że bezpośredniego następcy ciągnika z lat 60. nie stanowił jeden nowy model, a niejako rodzina modeli. Co w pewnej, ograniczonej jednak, skali widać było także i w PRL, w końcu w roku 1969 do produkcji wszedł kolejny ciągnik, tym razem w wielkiej kooperacji producentów ciągników z bloku wschodniego, model C-385, z którego następnie wyewoluowała tak zwana seria ciężka 902 itd. a także modele z sześcioma cylindrami 1201 itd. Wspomniana skala była niewielka, z uwagi na dostępność większych ciągników, które dla przeciętnego indywidualnego rolnika były jeszcze trudniejsze do zdobycia niż i tak już nieosiągalne sześćdziesiątki. Ot, kuriozalne realia gospodarki central-nieplanowanej z jedną partią u władzy.

Część 3, w której ostatecznie wyłonimy współczesnego następcę bądź następców C-360 dostępna jest tutaj:

Kto chciał (mógł) kupić traktor w PRL i co jest następcą „sześćdziesiątki”? Ostateczne poszukiwania następcy C-360. Cz. 3 

McHale - baner - kwiecień 2024
Syngenta baner Treso
Baner webinarium konopie
POZ 2024 - baner

1 KOMENTARZ

  1. Od dłuższego czasu rozglądam się za innym ciągnikiem i żaden nowy czy starszy model nie dorównuje c360 i już nigdy nie będzie tak udanego modelu w tej klasie no chyba że ulepszyć ten model do wersji super + wymogi dotyczące eko to może coś by wyszło jeśli nikt by nie chciał zbić fortuny na tym wielu rolników już to praktykuje ;)

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze artykuły
NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
[s4u_pp_featured_products per_row="2"]
INNE ARTYKUŁY AUTORA




ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)

NAJNOWSZE KOMENTARZE

Newsletter

Zapisz się do Rolniczego Newslettera WRP.pl, aby otrzymywać informacje o tym co aktualnie najważniejsze w krajowym i zagranicznym rolnictwie.