W poszukiwaniu oszczędności, coraz częściej kierujemy swoje oczy na wschód i produkowane tam maszyny. Nic dziwnego, wszak oferta z orientu już dawno przestała ograniczać się do topornych i prymitywnych narzędzi wątpliwej jakości. Czy zakup chińskiej maszyny to wciąż akt odwagi, głupoty a może świadectwo sprytu i roztropności?
Firma Everun to dość znany, jak na markę dalekowschodnią producent ładowarek, wózków widłowych czy też koparek, który od lat funkcjonuje także na polskim rynku i pomimo rodowodu stale i konsekwentnie zwiększa w nim swój udział. Oczywiście już pierwsze spojrzenie na te maszyny od razu podsuwa nam odpowiedź jaki jest kraj ich pochodzenia – Chiny, niemniej ani producent, ani dystrybutor nie silą się na odczarowywanie rzeczywistości. Wręcz przeciwnie, podkreślana jest prostota konstrukcji, ekonomiczne rozwiązania oraz, co ważne dla klienta, nie ma miejsca na robienie wielkiej tajemnicy z ceny.
Każdy bowiem wie, że w przypadku dowolnej maszyny, można wykonać bazową konfigurację, która to stanowić będzie otwarcie cennika. Mimo to tak zwani zachodni producenci wciąż próbują nas mamić ekskluzywnością i indywidualnym podejściem do maszyny, przez co absolutnie niemożliwe jest stworzenie czytelnego i dostępnego cennika bazowych modeli. Cóż, jest w tym ukryta pewna strategia, bowiem pułap bazowy stanowiący wejście do oferty zachodnich marek jest od dłuższego czasu mocno wywindowany do góry i zwyczajnie nie ma się czym chwalić, zwłaszcza gdy sprzedaż oparta jest na sieci dealerów, którzy samodzielnie ustanawiają swoje marże. W obliczu takiej sytuacji chińskie marki mają ułatwiony start, bowiem niech ktoś spróbuje przebić podstawową cenę netto, od której rozpoczynają się negocjacje dotyczące ładowarki teleskopowej Everun ERT1500 a która wynosi 108 tys zł netto.
Ładowarka czy wózek?
Dobre pytanie, zwłaszcza, że ERT1500 można spotkać również pod marką HYTEC jako XT1600 i wówczas jest to maszyna oferowana i opisywana jako wózek widłowy. Faktycznie obydwie maszyny różni jedynie kolor i być może wpis w świadectwie homologacji, a co za tym idzie, użytkowanie będzie związane z innymi obowiązkami prawnymi i stawkami ubezpieczenia.

Co do konstrukcji, to faktycznie, ERT1500 ma więcej wspólnego z wózkiem widłowym niż ładowarką teleskopową, bowiem ramie jest umieszczone z boku, po prawej stronie, a nie centralnie w ramie z mocowaniem z tyłu maszyny, co oczywiście powoduje, że osprzęt nie jest mocowany na środku w osi maszyny, a z boku. Natomiast silnik znajduje się, tak jak w wózku widłowym, z tyłu. Jednakże, jest to cecha tego typu mini-teleskopów. Dokładnie taki sam układ znajdziemy chociażby w JCB 520-40, 514-40, ale już Kramer KT144 to autentyczna miniaturka teleskopa z wysięgnikiem na środku i silnikiem po przeciwnej do kabiny stronie.
Wracając do ładowarki Everun, pod względem danych technicznych wpisuje się idealnie w segment małych teleskopów. Moc około 28 KM, 4 metry wysięgu i około 1400 kg użytecznego udźwigu (pojemność łyżki ok 0,3 m3) przy masie własnej 2800 kg – mniej jak konkurencja, więc nie należy spodziewać się rewelacji w kwestii możliwości przeciążania maszyny, do tego prędkość jazdy to maksymalnie 18 km/h, za to napędzane są wszystkie cztery koła – hydrostatycznie, przy pomocy silników Poclain z wbudowanym elektrohydraulicznie sterowanym hamulcem postojowym.
Również silnik spalinowy nie jest wytworem dalekowschodnim, Everun postawił na sprawdzoną jednostkę Perkins z rodziny 400, a konkretnie 403J, czyli skromne trzy cylindry dające razem 1,66 l pojemności, bez turbosprężarki za to z normą Stage V, bowiem przy tej mocy niewiele trzeba zrobić, aby się na nią załapać. Dodatkowo jednostka jest wytwarzana w fabryce w Niemczech.

A jak prezentuje się maszyna jako całość? Cóż, trzeba przyznać, że tam gdzie natrafiła się okazja do przyoszczędzenia, zespół projektowy nie omieszkał, aby ją pominąć. Widać to w rozmieszczeniu niektórych komponentów; panel bezpieczników na wierzchu, przewody hydrauliczne bez osłony w kabinie przed stopami operatora czy też sposobie montażu; widoczne wkręty, łby śrub bez podkładek, kiepskiej jakości naklejki lub wykończeniu – spoiny spawalnicze.
Jednakże, maszyna ma sporo zalet poza wspomnianymi markowymi komponentami, które nie tylko dają nadzieję na bezawaryjną pracę, ale przede wszystkim na możliwość dokupienia do nich części zamiennych, bez konieczności buszowania po chińskim internecie. Trzeba przyznać, że całość jest całkiem nieźle wykonana a nawet przemyślana.

W porządku, zegary są żywcem wyjęte z jakiegoś ciągnika, razem z obudową i wkomponowane w deskę rozdzielczą na zasadzie – “zegary? To my mieliśmy tu dać jakieś zegary? Dobra, nie wiem, dej to tu i fajrant”, to po przeciwnej stronie mamy całkiem zgrabnie umieszczony panel z dobrze wyglądającymi przełącznikami, pokrętłem, które nie jest podprowadzone z magazynu części zamiennych do kuchenek oraz posty, aczkolwiek przygotowany pod dodatkowe funkcje hydrauliczny dżojstik z podłokietnikiem.
Kabina jest przestronna jak na tak małą maszynę, ma uchylne szyby i liczne nawiewy a nawet namiastkę jakiegoś zawieszenia. Co istotne z punktu serwisowania maszyny, a co zdaje się być znakiem firmowym firmy Everun, dostęp do wielu komponentów, nypli, zaworów, grodziówek jest bardzo dobry, a co za tym idzie ewentualne naprawy, o ile nie będą zbyt częste, nie powinny stanowić dużego kłopotu.

Co ciekawe, firma Everun oferuje całkiem pokaźny wachlarz osprzętów do swojej jakże uroczej miniładowarki teleskopowej czyniąc ją kompletną i poważnie brzmiącą propozycją. W końcu jednym z problemów chińskich maszyn jest często brak wsparcia i dodatków, ot, ktoś postanawia sprowadzić parę kontenerów maszyn i wepchnąć je w rynek nie dbając o to, co będzie się z nimi działo później.
Na liście dodatków znajdziemy między innymi: sześć typów łyżek, podajnik pasz, dwa typy wideł, zamiatarkę z funkcją zamiatania na mokro, chwytak do bel i chwytak do drewna, wycinak do kiszonki czy pługi. Ponadto firma oferuje finansowanie fabryczne oraz pomoc w uzyskaniu dotacji.
Tylko z częściami zmiennymi nie jest tak kolorowo jak napisał autor. Długi czas oczekiwania.
A ergonomia pracy kiepska, czyli po chińsku.
Na względnie nowym opryskiwaczu Amazone uf 1302 również bez problemu zmierzymy grubość drutu spawalniczego, a o wykończeniu rantów wycinanych blach tak, że można palec rozciąć i grubości lakieru na tych rantach i wszechobecnej korozji nie wspominam, także jakość zachodu dogania wschód…