fbpx

Wspólną Politykę Rolną tworzyli ludzie, którzy nie znają się na rolnictwie. Trzeba ją ponownie przemyśleć (wywiad)

Aby móc konkurować z Ukrainą, musimy iść w kierunku żywności wysokoprzetworzonej, albo wysokiej jakości. Jeżeli będziemy chcieli konkurować na rynku zbóż, przegramy, bo skali i łatwości produkcji na Ukrainie nigdy nie osiągniemy. Musimy jednak odejść od tego, co ogranicza produkcję rolną i zadbać o stabilny rozwój gospodarstw rodzinnych – mówi Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych w wywiadzie podsumowującym rok 2023.  

Józef Przybysz (WRP): Jak Pan ocenia 2023 rok? Co wywarło największy negatywny wpływ na rolnictwo i czy wydarzyło się coś pozytywnego? 

Wiktor Szmulewicz (WS): Negatywny największy wpływ to zdarzenia za wschodnią granicą Polski, czyli dalszy ciąg tego, co działo się już w 2022 r. z powodu wojny na Ukrainie. Otwarcie granic i niekontrolowany napływ ukraińskiego zboża do Polski obniżyło cenę i popyt na zboża. Sytuację pogorszyła pewna gra Putina, czyli wprowadzenie przez Rosję na rynki światowe dużych ilości taniego zboża – z samych okupowanych terenów Ukrainy Rosjanie zebrali ok. 15 mln ton. Gdyby nie to, kryzysu mogłoby nie być wcale albo byłby dużo mniejszy.  

Drugi negatywny element, który wpłynął na kondycję polskich gospodarstw to ogromna susza: największa na Kujawach, w Wielkopolsce, w woj. lubuskim, zachodniopomorskim, ale w całym kraju z powodu suszy plony były niskie, co przy bardzo niskich cenach pogorszyło bardzo sytuację.  

To wszystko nie nastraja optymizmem na wsi. Ludzie coraz mniej inwestują, coraz mniej są zainteresowani budową obór, chlewni, kurników. Nadmierna ingerencja lekarzy weterynarii i brak zachęt do hodowli ze strony państwa sprawia, że są już całe wsie, gdzie w gospodarstwach nie ma krowy czy świni. Pewnym ratunkiem jest jeszcze hodowla bydła mięsnego, bo w małych gospodarstwach jak ktoś ma łąki łatwiej jest parę sztuk takiego bydła trzymać, nie ma takich restrykcji, jeśli chodzi o dobrostan itd., ale ceny też nie są rewelacyjne. Z tego zmniejszenia hodowli zwierząt biorą się też “górki” na rynku zbóż, bo spożycie jest też mniejsze. 

Trzeba tu jeszcze powiedzieć o tym, że wciąż nie ma decyzji o rozwoju bazy eksportowej, czyli infrastruktury portowej i kolejowej, więc nie ma jak wywieźć zboża, i tego, które wpływa do nas z Ukrainy i naszego.  

WRP: Zboże z Ukrainy z nami już zostanie, tym bardziej, że Ukraina jest w trakcie procesu przyjmowania do UE. Czy to zagrożenie dla reszty europejskiego rolnictwa? Co powinno się zmienić w polskim rolnictwie, żeby nie rozpadło się pod wpływem importu żywności z Ukrainy?  

WS: O wiele większym zagrożeniem niż Ukraina w Unii jest Ukraina poza Unią. Bo teraz ma wszystkie przywileje państwa unijnego bez jakichkolwiek wymagań jakościowych, fitosanitarnych, weterynaryjnych. Gdyby Ukraina była przyjmowana do Unii na tych samych prawach, na których my byliśmy przyjmowani, to byłyby kontyngenty i okresy przejściowe. A tak mimo wojny na Ukrainie produkcja rolna tam rośnie, finansowana przez kapitał niewiadomego pochodzenia. Co chwila mamy informacje o korupcji – ostatnio jeden z największych oligarchów został aresztowany za zdradę na rzecz Rosji. Nie dość, że zyski z produkcji rolnej, tak wspieranej przez Unię Europejską, są wywożone na Cypr i do innych rajów podatkowych, więc nie jest to pomoc dla Ukrainy, to może się jeszcze okazać, że wspierając teoretycznie Ukrainę finansujemy armię Rosji.  

Ukraina produkuje zboże nie od dziś, wiadomo, że jest jednym z najpoważniejszych producentów na świecie. Zapotrzebowanie na to zboże jest – ludności jest coraz więcej, w wielu miejscach świata produkcja rolna jest ograniczana przez susze, pożary, powodzie. Wejście Ukrainy do UE może sprawić, że Unia będzie jeszcze większym graczem na rynku zbóż. 

WRP: Ale czy polskie rolnictwo ma się czego bać? 

WS: Na pewno ma, jeżeli politycy w Unii Europejskiej nie określą, jak po przyjęciu Ukrainy ma wyglądać model rolnictwa europejskiego. Na Ukrainie ten model jest zupełnie inny niż w Europie – tu dominują gospodarstwa rodzinne, tam przedsiębiorstwa rolne. Tam w związku rolniczym zrzeszającym małe gospodarstwa są takie, które mają do 5 tys. ha. Grunty do 100 ha to są takie przydomowe działki. Czy takie rolnictwo obejmie wspólna polityka rolna? To zależy od polityków w Unii Europejskiej. Europa jest jednym z największych producentów żywności w świecie, z Ukrainą byłaby potęgą. Moglibyśmy mieć wpływ na kształtowanie cen – znaczenie miałaby już nie tylko giełda w Nowym Jorku, ale także giełdy Europy. 

WRP: Mamy za sobą pierwszy rok funkcjonowania Wspólnej Polityki Rolnej. Jej założenia, jak np. obowiązek odłogowania czy płodozmianu, budzą wiele kontrowersji. Jak Pan sądzi, WPR pomaga rolnikom i jest konieczna, by rolnictwo się rozwijało, czy może szkodzi i należałoby ją natychmiast zmienić? 

WS: W skrócie można by było powiedzieć, że całą WPR 2023-2027 tworzyli ludzie, którzy są pod wpływem ekologów, obrońców zwierząt itd., jednak nie znają się na rolnictwie. Wprowadzanie tych różnych ekoschematów, warunkowości, odłogowania, zmianowania, GAEC 6, 7, 8 nie było potrzebne, bo w normalnych gospodarstwach to wszystko funkcjonuje. Ludzie to robili i robią od wielu lat. Tymczasem stworzono zagmatwany system, w którym trudno się zorientować. 

Faktem jest, że przez ostatnie lata odeszliśmy od prawidłowej kultury rolnej w kierunku uproszczeń, jakimi są monokultury: one nie wymagają wielu zabiegów, wielu maszyn, wiele pracy. Do kukurydzy np. wystarczy siewnik, kombajn i niewiele więcej. Gospodarstwo, które ma płodozmian i inne rośliny powiązane z produkcją zwierzęcą musi mieć wiele różnych maszyn i poświęcać uprawie więcej pracy.

Monokultura ułatwia pracę, ale faktycznie degraduje glebę, tylko że odejście w kierunku monokultur roślinnych wzięło się między innymi z powodu utrudnień w produkcji zwierzęcej, tych wszystkich wymagań jakościowych, dobrostanowych itd. Tylko że w przypadku monokultury z dochodami jest różnie, co dziś wyraźnie widać. Obserwując to, co się dzieje, musimy dojść do wniosku, że aby móc konkurować z Ukrainą, musimy iść w kierunku żywności wysokoprzetworzonej, albo wysokiej jakości. Jeżeli będziemy chcieli konkurować na rynku zbóż, przegramy, bo skali i łatwości produkcji na Ukrainie nigdy nie osiągniemy. Z drugiej strony Ukraina nastawiona na wielkoskalową produkcję przemysłową zbóż nie będzie w stanie, przynajmniej przez jeszcze długi czas, przejść na produkcję żywności przetworzonej wysokiej jakości, na którą zapotrzebowanie w Europie jest.  

WRP: Rolnictwo polskie jest w kryzysie. Jakie działania powinno podjąć Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi pod nowym kierownictwem? 

WS: Pytał pan o to, czy w ubiegłym roku były jakieś pozytywy. Dobrą rzeczą były rekompensaty i dopłaty – do zbóż, do paliwa, do nawozów i innych rzeczy. To jest ważne w momencie kryzysu, żeby pomóc rolnikom przetrwać, ale teraz ważne jest, żeby już zacząć opracowywać strategię dla polskiego rolnictwa na czas, gdy Ukraina będzie już członkiem Unii Europejskiej. Musimy mieć pewność stabilizacji i perspektyw rozwoju, bo w przeciwnym razie wieś po prostu wymrze, bo młodzi ludzie nie będą chcieli poświęcać swojego życia rolnictwu. Przecież już w tej chwili wieś bardzo się starzeje. Musimy mieć strategię, ale też musimy rozpocząć dyskusję w Unii Europejskiej, jak ma wyglądać wspólna polityka rolna po wejściu Ukrainy do UE.  

WRP: Mamy przecież Plan Strategiczny dla Wspólnej Polityki Rolnej. Uważa Pan, że ten plan powinien zostać zmieniony? 

WS: Ten Plan Strategiczny był opracowany w latach 2015-2016, kiedy jeszcze nikt nie wyobrażał sobie, że w Europie może wybuchnąć wojna. Dziś też już tworzymy plany, praktycznie już one są, dla polityki rolnej na lata 2027-2033. Dlatego nie powinniśmy brnąć dalej w to, co okazało się niedostosowane do dzisiejszych czasów, tylko powinniśmy zrobić przegląd Wspólnej Polityki Rolnej.

Musimy chronić klimat i środowisko, ale musimy odejść od tego, co ogranicza produkcję rolną. Bo dziś bezpieczeństwo żywnościowe nie jest już pustym hasłem, a wojna na Ukrainie pokazuje nam, że najlepiej to bezpieczeństwo zapewniają gospodarstwa rodzinne. Trzeba pamiętać, że tak, jak wojny na Ukrainie nikt sobie nie wyobrażał, tak nikt nie wyobraża sobie wojny w Polsce. W Ukrainie wojna wybuchła. Nie chcę nikogo straszyć, ale lepiej być zabezpieczonym niż nie być, a gospodarstwa rodzinne są mniej podatne na kryzysy niż wielkie przedsiębiorstwa rolne.

McHale - baner - kwiecień 2024
Axial Syngenta baner
Baner webinarium konopie
POZ 2024 - baner

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze artykuły
NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
[s4u_pp_featured_products per_row="2"]
INNE ARTYKUŁY AUTORA




ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)

NAJNOWSZE KOMENTARZE

Newsletter

Zapisz się do Rolniczego Newslettera WRP.pl, aby otrzymywać informacje o tym co aktualnie najważniejsze w krajowym i zagranicznym rolnictwie.