fbpx

Polskie firmy importowały zboże z Ukrainy, bo nie mogły kupić polskiego 

Izba Zbożowo-Paszowa wydała stanowisko w sprawie wyników kontroli NIK w zakresie importu i obrotu zboża i rzepaku z Ukrainy. W dyplomatycznych słowach komunikuje, że import z Ukrainy był efektem braku sprzedaży zbóż przez polskich rolników. 

Firmy importowały zboże w sposób legalny i w odpowiedzi na apele rządu i Komisji Europejskiej – czytamy w oświadczeniu IZP. Żadna z firm należących do Izby Zbożowo-Paszowej nie importowała “zboża technicznego”.  

Jednocześnie “podmioty te, w trudnym dla Ukrainy czasie, w duchu solidarności z narodem ukraińskim, podjęły pilne działania, umożliwiające transfer zboża”, dzięki czemu eksport zbóż drogą morską via porty polskie osiągnął rekordowe poziomy.  

Izba zgadza się z Najwyższą Izbą Kontroli, że minister rolnictwa Henryk Kowalczyk nie powinien “apelować do rolników, by wstrzymywali decyzje o sprzedaży zboża”. Rolnicy posłuchawszy się ministra sami spowodowali wysoki poziom importu zbóż i rzepaku z Ukrainy:  

“Zdaniem Moniki Piątkowskiej (prezes IZP – red.) (…) wpłynęło to istotnie na ograniczenie podaży oraz konieczność poszukiwania surowców przez zakłady przetwórcze m.in. na Ukrainie. Wstrzymywanie się producentów ze sprzedażą w oczekiwaniu na jeszcze wyższe ceny w wyniku błędnej oceny rzeczywistości przez przedstawicieli MRiRW spowodowało problemy z nabyciem surowca na bieżące potrzeby krajowych przetwórców oraz eksporterów (…)”. 

Odnosząc się do problemu niskich cen IZP stwierdza, że “istotnym czynnikiem warunkującym spadki cen zbóż w kraju była także sytuacja na globalnych rynkach, o czym świadczą dane historyczne z giełd MATIF i CBOT”. 

Zdaniem Izby winę za problemy na polskim rynku zbożowym ponosi również brak inwestycji infrastrukturalnych, o których podjęcie Izba wielokrotnie apelowała. Chodzi tu m.in. o agroterminal, umożliwiający obsługę statków mogących przewozić ilości zboża w standardzie panamax. Zabrakło też odpowiedniej dyplomacji, w tym podjęcia dialogu z Komisją Europejską.  

Podsumowując – winę za nadmierny import zboża z Ukrainy ponoszą sami rolnicy, którzy zaufali magistrowi matematyki, który z nieznanych powodów został ministrem rolnictwa (choć wcześniej był ministrem środowiska) i wygłosił fałszywe proroctwo o cenach zbóż na globalnym rynku. Cała reszta była już tylko konsekwencją tego proroctwa i działań absolwenta wydziału inżynierii sanitarnej i wodnej (również specjalisty od ochrony środowiska).  

Aż cisną się na usta słowa Jacka Zarzeckiego, prezesa Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego: “Dla mnie jest trochę śmiesznie, jeżeli ktoś mówi, że nie sprzedał zboża, bo posłuchał premiera Kowalczyka. No na litość boską, szanowni państwo. Kolokwialnie tak powiem: jaki zdrowy człowiek wierzy w każde słowo polityka?”. 

Warto zapamiętać te słowa. Warto też pamiętać, że “lepszy wróbel w ręku niż gołąb na sęku”. 

Baner SFD - aktualizacja 29.10.2024

4 KOMENTARZE

  1. Większych bzdur nie czytałem, jacy oni wszyscy dobrzy i szlachetni chcieli pomóc bezinteresownie Ukrainie. Zarobili wypłaty życia kupując zboże przeznaczone na cele energetyczne, ostatecznie trafiły jako polskie do młynów. A całe to przedsięwzięcie sfinansowali polscy rolnicy ponosząc olbrzymie straty.

ZOSTAW KOMENTARZ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Najpopularniejsze posty

None found

Najpopularniejsze artykuły

None found

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
INNE ARTYKUŁY AUTORA




ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)

NAJNOWSZE KOMENTARZE

Newsletter

Zapisz się do Rolniczego Newslettera WRP.pl, aby otrzymywać informacje o tym co aktualnie najważniejsze w krajowym i zagranicznym rolnictwie.