fbpx

Jesteśmy w stanie wygrać z Argentyną. O polskim potencjale i Strategii Polska Wołowina 2030 z Jerzym Wierzbickim, prezesem PZPBM

Uważamy, że dojrzeliśmy jako branża do tego, aby z etapu „dzikiego zachodu” przejść na bardziej cywilizowane formy współpracy, aby zakłady zaczęły budować relacje partnerskie z grupami rolników, z którymi będą rozliczać się po partnersku i motywować ich finansowo do pracy nad poprawą jakości tusz – mówi Jerzy Wierzbicki, prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego, prezes Rady Sektora Wołowiny

Jaką wagę ma dla polskiej produkcji wołowiny ma dopuszczenie importu przez Tajlandię i Turcję, ile wołowiny/bydła spodziewają się wyeksportować tam polskie zakłady?

Do tej pory nigdy nie było wysyłek żywca z Polski do Turcji, natomiast inne kraje UE wysyłają. Co prawda przemysł mięsny trochę się niepokoi, że Turcy mogą zdestabilizować rynek żywca – nie podzielamy tych obaw. Uważamy, że lepsze ceny za żywiec będą zachęcały rolników do zwiększania produkcji, co w dłuższej perspektywie przełoży się na korzyści dla rzeźni, które będą miały więcej żywca do uboju.

Jeśli chodzi o mięso, Turcy kilka lat temu byli bardzo silnym graczem na polskim rynku. Ten rynek nie jest bardzo stabilny, jeśli chodzi o odbiory mięsa, ale pozwala dywersyfikować portfel zamówień i włączać się z wysyłkami wtedy, gdy zgłaszają zapotrzebowanie.

Czy równie istotny jest dla polskiej branży hodowlanej rynek tajski? 

Każdy rynek azjatycki jest dla nas ważny, ponieważ są to rynki rosnące, jeśli chodzi o konsumpcję mięsa a szczególnie wołowiny. W Azji głównymi importerami są Chiny, Japonia, Filipiny, Korea, ale każdy rynek jest dla nas ważny.

Co można powiedzieć o rynkach azjatyckich w kontekście trendów czy wymagań konsumenckich co do spożywania mięsa? Czy ważny jest tam dobrostan zwierząt albo lokalna produkcja?

W Azji rośnie segment rynków konsumentów, którzy mają preferencje podobne do zachodnich. Ponieważ Tajlandia jest krajem turystycznym prawdopodobne jest, że tamtejsi restauratorzy również dostosowują swoją ofertę pod kątem wymagań konsumentów z Zachodu.

Lokalny charakter produkcji ma znaczenie w Japonii. W marketingu zasada „be different” jest istotna, i my z niej korzystamy – w naszej hodowli bydła mięsnego dominują małe gospodarstwa utrzymujące do 20 sztuk bydła, co odróżnia nas od USA, Brazylii czy np. Australii, gdzie ponad 88% bydła pochodzi z gospodarstw mających ponad 200 sztuk. W naszych małych gospodarstwach bydło karmione jest paszą pochodzącą z tych gospodarstw, a nie paszą przemysłową, co też ma znaczenie, a z uwagi na małą liczebność zwierząt w stadzie rolnicy mają więcej czasu i możliwości opiekowania się zwierzętami. Na tym budujemy nasz marketing i przewagę konkurencyjną w Azji.

Czy w związku z otwieraniem nowych rynków eksportowych jest zapotrzebowanie na wzrost liczby małych gospodarstw hodujących bydło mięsne? 

To są naczynia połączone – jeśli duzi gracze mogą więcej eksportować, to mali mogą więcej produkować. Przykładem niech będzie eksport na Izrael – tam są sezonowe „okienka” eksportowe, w które wejść jest tym łatwiej, im większa jest oferta z małych gospodarstw. Dlaczego? Ponieważ w Izraelu obowiązują zasady kaszrutu, wg których zwierzę poddawane ubojowi musiało być absolutnie zdrowe przez całe życie. Tymczasem, co potwierdzają zakłady mięsne, u bydła hodowanego w małych gospodarstwach jest mniej śladów przebytych chorób, szczególnie zmian w płucach, ponieważ te zwierzęta są z reguły zdrowe przez całe życie. W dużych hodowlach bardzo duży procent zwierząt nie może być zakwalifikowanych do eksportu do Izraela.

Rozumiem, że jest to zachęta dla gospodarstw, by wprowadziły hodowlę bydła mięsnego, szczególnie tych, które do tej pory prowadziły bydło mleczne?

Tak, należy tylko, że produkcja mleka jest bardziej dochodowa – produkcja żywca wołowego jest nie tak pracochłonna, mniej wymagająca czasu, ale mniej dochodowa. Przy małych stadach jest to propozycja bardzo dobra dla dwuzawodowców, natomiast żeby utrzymać z takiej hodowli rodzinę i gospodarstwo, trzeba mieć przynajmniej 50 sztuk w opasie.

Rada Sektora Wołowiny pracuje obecnie nad nową strategią „Polska Wołowina 2030”. Jakie priorytety określi ta strategia, jakie kierunki rozwoju sektora, jakie główne działania mające być podstawą tego rozwoju?

Głównym priorytetem jest praca nad zwiększeniem wartości dodanej w łańcuchu dostaw poprzez pracę nad podnoszeniem ceny i obniżaniem kosztów.

Jeśli chodzi o podnoszenie ceny, widzimy możliwość i potrzebę certyfikacji w zakresie dobrostanu zwierząt, zrównoważonego rozwoju i obniżonej emisji, ale też pracę nad podniesieniem jakości kulinarnej. Ten ostatni aspekt zależy w dużej mierze od współpracy z zakładami przetwórczymi, one powinny wdrażać takie narzędzia premiując w skupie najwyższą jakość mięsa. Obecnie zakłady tego nie robią, stosując średnią cenę niezależnie od jakości kulinarnej – my chcemy, aby zakłady zaczęły współpracować na początek z wybranymi rolnikami tak, aby rolnicy przechodzili w hodowli na lepszą genetykę, lepsze metody żywienia. Przykładem z rynku, który pokazuje, że to warto robić, są jałówki, które jeszcze 10 lat temu były tańsze o kilkanaście procent od buhajków – dziś są w takiej samej cenie lub w wyższej, a mięso idzie albo na eksport albo do restauracji w Polsce, bo rynek europejski docenił jakość kulinarną tego mięsa.

Jeśli chodzi o jakość, to trzeba w tym miejscu wspomnieć, że możemy skutecznie konkurować na tym polu z wołowiną amerykańską czy argentyńską jeśli wdrożymy standaryzację jakości kulinarnej. Dziś w UE konkurujemy głównie z importem z Brazylii.

W zakresie wdrażania podejścia zrównoważonego w produkcji żywca i wołowiny widzimy duży potencjał w KPS w szczególności w ekoschematach, aby dokonać istotnej zmiany na rynku. Postulujemy modyfikację ekoschematu dobrostan zwierząt, aby motywować rolników do produkcji certyfikowanej w ramach systemu jakości. Zbudowanie w ten sposób zaplecza surowcowego dla wołowiny zrównoważonej daje solidne podstawy rzeźniom, zakładom rozbioru do budowania strategii marketingowych opartych na wołowinie zrównoważonej, certyfikowanej. To jest kierunek który wskazują trendy konsumenckie a który powinniśmy testować „rozpoznając walką”.

Rozumiem, że chodzi o ścisłą współpracę zakładów mięsnych z hodowcami bydła?

Dziś zakłady kupują mięso „jak leci”, płacąc średnią cenę wg stosunkowo „płaskiego” cennika EUROP, a selekcję robią u siebie. Uważamy, że dojrzeliśmy jako branża do tego, aby z tego „dzikiego zachodu” przejść na bardziej cywilizowane formy współpracy, aby zakłady zaczęły budować sobie grupy rolników, z którymi będą rozliczać się po partnersku i motywować ich finansowo do pracy nad poprawą jakości tusz. Stopniowo ta grupa będzie się powiększać. Tak pracuje się w Irlandii, Australii, USA itd.

Ważna jest też transparentność rynku, zaufanie w łańcuchu dostaw. Wiemy, że rolnicy mają wątpliwości, czy ich żywiec będzie dobrze oceniony, czy nie będzie pomyłek przy klasyfikacji EUROP – tu kontynuujemy i wzmacniamy instalację maszyn do klasyfikacji oraz rozmawiamy z zakładami nad wprowadzeniem „fair trade”, by wyeliminować takie praktyki jak np. tarowanie wagi razem z hakiem.

Jest 8 rzeźni, które już podpisały porozumienie i idą w tym kierunku, u nich będzie oprogramowanie, które pozwoli rolnikom sprawdzać, jaka była wartość tuszy niezależnie od tego, w której rzeźni był żywiec ubity i do kogo sprzedał żywiec także przez pośrednika.

Jakie jeszcze kierunki działań mają znaleźć się w Strategii?

Widzimy konieczność wzmocnienia doradztwa rolniczego, które w naszej branży jest dość zaniedbane – same ODR-y przyznają, że są „zakopani w papierach” i nie mają czasu na doradztwo techniczno-ekonomiczne jak to było dawniej. Konieczne jest, by hodowcy mieli dostęp do wiedzy, żeby bardziej precyzyjnie odchowywać cielęta, dbać o zdrowotność, profesjonalnie robić finisz. Mamy pewne pomysły na to, chcemy stworzyć taką grupę liderów w doradztwie, którzy się tym zajmują na wysokim poziomie i dalej inwestować w tę grupę i ja stopniowo poszerzać.

Kolejnym elementem, który w założeniu ma wpłynąć na podniesienie cen, jest poprawa genetyki w stadach krów mięsnych m.in. przez wsparcie w ramach de minimis na zakup buhajów hodowlanych wysokiej jakości do krycia haremowego a w efekcie zwiększanie pogłowia krów mamek jak i co równie ważne poprawa genetyki cieląt pochodzących od krów mlecznych z krzyżowania towarowego. Tam są duże rezerwy.

Uważamy że należy promować markę Polska Wołowina, bo w wielu krajach nie wiedzą, czym jest polska wołowina – to czas, byśmy usiedli, zakłady, eksporterzy, rolnicy, i wypracowali strategię tej promocji.

Ostatni punkt to usuwanie barier, które utrudniają rozwój gospodarstw hodowlanych: tu chodzi o relacje wieś-nowi mieszkańcy wsi, gdzie dochodzi do wielu nieporozumień i sporów.

Strategia Polska Wołowina 2030 powstaje wyniku współpracy organizacji branżowych rolniczych i przetwórców. Jak mówią „przykład idzie z góry” – wierzymy że dobre przykłady współpracy w łańcuch dostaw wołowiny przełożą się na zmiany z korzyścią dla rolników.

SDF baner ciągnik
Axial Syngenta baner
Baner webinarium konopie
POZ 2024 - baner

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze artykuły
NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
[s4u_pp_featured_products per_row="2"]
INNE ARTYKUŁY AUTORA




ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)

NAJNOWSZE KOMENTARZE

Newsletter

Zapisz się do Rolniczego Newslettera WRP.pl, aby otrzymywać informacje o tym co aktualnie najważniejsze w krajowym i zagranicznym rolnictwie.