Krajowy rynek superwydajnych kombajnów wzbogacił się o kolejnego gracza, bowiem w środę 30 czerwca po raz zaprezentowano w Polsce John Deere’a X9 o imponującej wydajności na poziomie 100 t/h przy stratach nieprzekraczających 1 procenta.
Zacznijmy od nazwy; tradycyjnie już w przypadku ciągników i maszyn John Deere im wyższa litera w alfabecie, z tym wyższą specyfikacją i większymi możliwościami mamy mamy do czynienia. Stąd Seria X wyprzedziła flagową dotąd Serię S, chociaż, jak zdradzili przedstawiciele firmy, projekt nowego flagowca nosił kryptonim “Grizzly”.
Prace nad nowym kombajnem trwały ok. 10 lat, a w tym czasie pracowano nawet nad… wprowadzeniem elektrycznego napędu wszystkich podzespołów, co jednak ostatecznie nie znalazło odzwierciedlenia w produkcji seryjnej.
Seria X9 obejmuje dwa modele: X9 1000 o mocy maksymalnej 639 KM i z prędkością wyładunku 162 l/s i zbiornikiem ziarna o pojemności 14,8 tys. l oraz X9 1100 o mocy 700 KM, prędkości rozładunku na poziomie 186 l/s i zbiorniku ziarna o pojemności ponad 16 tys. l.
Jak zapewniają przedstawiciele firmy John Deere, model X9 1100 z przynajmniej 12-metrowym hederem przy wilgotności pszenicy na poziomie ok. 25 proc. jest w stanie skosić średnio imponujące 100 ton ziarna na godzinę pracy przy stratach nieprzekraczających 1 procenta.
Inaczej niż mogłoby się wydawać, inżynierowie podczas prac nad X9 nie skupiali się na osiągnięciu jak najwyższej mocy, a raczej na tym, jak ograniczyć zapotrzebowanie kombajnów na moc. W kombajnach zastosowano m.in. koncepcję Harvest Motion polegającą na osiągnięciu jak najwyższej wydajności układu napędowego przy jak najniższych obrotach silnika (do 1900 obr./min), a wiele rozwiązań pozwoliło na zaoszczędzenie na całej konstrukcji aż 117 KM w stosunku do napędów, które występowały chociażby w Serii S. Koncepcja bardzo wysokowydajnego kombajnu o niższej mocy (“tylko” 700 KM) została zresztą nagrodzona srebrnym medalem Targów Agritechnica w 2019 roku. Takie rozwiązanie przekłada się oczywiście na oszczędności, bowiem nowy silnik o pojemności 13,6 l spala dzięki temu nawet o ok. 20 proc. mniej paliwa.
W stosunku do Serii S kombajny zyskały także nowy, szeroki korpus, aby mogły przyjmować jeszcze więcej masy z szerszych przyrządów żniwnych. Zastosowano tutaj technologię podwójnych rotorów. Łączna powierzchnia aktywnej separacji jest także wyższa w porównaniu do kombajnów z Serii S, i to aż o 180%, zaś łączna powierzchnia lameli na koszu sitowym wynosi aż 7 m kw.
Kombajny z Serii X przeszły wiele prób polowych; sprawdzano je m.in. w jednym z nadbałtyckich gospodarstw na Pomorzu Przednim. Pomimo bardzo trudnych warunków, przede wszystkim z racji zmiennych warunków wilgotności (wilgotność słomy nad ranem przekraczająca nawet 44 proc.) bez trudu kosił przez pełne 24 godziny. Zebrał w tym czasie 1338 ton ziarna z ponad 140 ha, w optymalnych warunkach osiągając ok. 110 ton na godzinę. W jeszcze innym teście, w bardzo dobrych warunkach, kombajn osiągał chwilową wydajność prawie 140 t/h, zużywając przy tym poniżej 1 l/ON na tonę zebranego ziarna.
Od przyszłego roku do produkcji seryjnej trafi także nowy heder przegubowy HDX, w którym różnica poziomów dzięki systemowi przegubów pomiędzy lewym a prawym krańcem może osiągnąć aż 2,62 m, a segmenty mogą pracować niezależnie, co znajduje odzwierciedlenie w bardzo dobrym kopiowaniu terenu.
Przedstawiciele firmy zapowiadają, że jeśli chodzi o kombajny o najwyższych wydajnościach, X9 nie jest ostatnim słowem amerykańskiego producenta, zatem wyścig zbrojeń jeśli chodzi o okręty żniwne trwa w najlepsze.