Łowienie magnesem metalowych przedmiotów ze strumyków to forma hobby, jeden ze sposobów tak zwanych poszukiwaczy skarbów na odnalezienie wyjątkowych przedmiotów, z czasem może się to zmienić w sposób na życie. A co można wyłowić ze Strumyka?
Czasy w których przyszło gospodarzyć nie są łatwe, rosnące ceny maszyn w połączeniu z rozchwianym i niepewnym rynkiem płodów sprawiają, że rolnictwo staje się bardzo ciężkim kawałkiem chleba. Dlatego też coraz więcej rolników kieruje swoje kroki do salonów mniejszych producentów, w poszukiwaniu rozwiązań ekonomicznych i prostych, co nie zawsze musi oznaczać rezygnację z jakości.
Na przestrzeni kilkunastu ostatnich lat, polskie firmy zajmujące się produkcją maszyn rolniczych przeszły bardzo długą drogę. Od producentów niemalże domorosłych, wyrastających z dawnych POM-ów, jednak zawsze silnie zorientowanych na zaspokajanie potrzeb właścicieli krajowych ciągników, głównie C-360 i C-330 do firm, które zaczynają nawiązywać rywalizację z podstawowymi, a czasem i bardziej zaawansowanymi produktami firm z tak zwanej czołówki.
To w sposób naturalny prowadzi do pytania, po co przepłacać? Sprawą oczywistą jest, że gdy w grę wchodzi potrzeba zakupu maszyny na duże areały, z elementami rolnictwa precyzyjnego, w formie gotowego produktu, bez konieczności budowania go z klocków od różnych dostawców, wybór jednego z topowych wytwórców nie będzie zaskoczeniem. Jednak w przypadku, gdy potrzebna jest maszyna stosunkowo wydajna ale prosta, dopłacanie za markę wydaje się nie mieć sensu. Przykładem może być chociażby brona hydrauliczna Tiger TH II 60 o szerokości roboczej wynoszącej 6 m, której cennik otwiera kwotą 38 tys. zł netto.
Brona pod dwieście koni
A właściwie pod zakres 180-250 KM, w zależności od tego, na jakiej glebie będzie używana. Takie właśnie jest zapotrzebowanie brony Tiger TH II 60 od firmy Strumyk (Solecka Fabryka Maszyn Rolniczych). Seria Tiger TH II składa się z 5. pozycji o szerokościach roboczych od 4 do właśnie 6 metrów, zaś omawiany model stanowi jak na razie zwieńczenie oferty. W standardowej kompletacji, czyli za wspomniane 38 tys., można oczekiwać: 48 talerzy ze stali borowej o średnicy 560 mm z amortyzacją na wałkach gumowych i piastami sześciootworowymi, bocznych ekranów, zawieszanego z tyłu wału rurowego lub strunowego oraz zaczepu kategorii II/III.
Masa całkowita maszyny w takim wariancie to 2950 kg. Oczywiście istnieje możliwość dość bogatej personalizacji konfiguracji, począwszy od doboru rozstawu talerzy (standardowo między rzędami 90 cm, zaś podziałka 24 cm), jak i ich średnicy: 610 i 660 mm, poprzez zmianę wałów, w ofercie znajdziemy wały: Packera, Croskill, daszkowy, podwójny-daszkowy. Dla większej wygody można dołożyć także bezobsługowe piasty firmy SKF, dodatkowe oświetlenie czy wózek transportowy z dyszlem. W przypadku tego ostatniego masa zwiększa się o 950 kg, ale znacząco odciążamy ciągnik podczas transportu narzędzia do miejsca pracy.
Producent, firma Strumyk, deklaruje że Tiger TH II 60 powinien zapewniać wydajność na poziomie 5-7 hektarów na godzinę oferując głębokość roboczą w zakresie 100-200 mm. Co ważniejsze, firma jest otwarta na propozycje i sugestie klientów, zaś finalna wersja maszyny może zostać dobrana pod indywidualne zapotrzebowanie. To niewątpliwie duża zaleta mniejszych wytwórców, gdy nie jesteśmy sztywno zobligowani do wyboru produktu z katalogu, a możemy dodać swoje sugestie. Zaprezentowana na targach wersja z wózkiem transportowym, zmienionym wałem, talerzami i dodatkami została wyceniona na 60 tys. zł netto.
Do redakcji….co 2 min wyskakujaca reklama? Gdzie wasza inteligencja. Tym działaniem tylko mnie zniechęciliście do reklamowanego produktu i do waszego tekstu.