Na paryskim Matifie obserwujemy spadki cen kukurydzy i rzepaku niemal nieustannie od samego początku listopada. Tymczasem szerokim strumieniem do Europy trafia tańsze ziarno z Brazylii i Ukrainy, które skutecznie blokuje podwyżki na Starym Kontynencie.
1 listopada cena kukurydzy wynosiła 344,5 EUR/t. 16 dnia miesiąca było to już zaledwie 307,5 EUR/t, zatem w nieco ponad dwa tygodnie spadła aż o 37 EUR/t. Nie jest lepiej w przypadku rzepaku; mamy tu odpowiednio 671 i 616,25 EUR/t, a więc spadek o 54,75 EUR/t.
Zasadniczo przyczyny takiego stanu były dwie. Pierwsza to coraz większe nadzieje na przedłużenie umowy zbożowej, której przedłużenie ostatecznie zostało ogłoszone dzisiaj (w czwartek), a druga to zalewające europejski rynek ziarno przede wszystkim z Brazylii i Ukrainy. Jak duża jest skala zjawiska, pokazały dane opublikowane w tym tym tygodniu przez Komisję Europejską; do 13 listopada w granice UE sprowadzono 10,85 mln ton kukurydzy. To ponad dwukrotnie więcej niż w poprzednim roku (4,77 mln ton). Największymi dostawcami są Brazylia (5,7 mln ton) i Ukraina (4,4 mln ton). W przypadku rzepaku było to 2,61 mln ton. W analogicznym okresie zeszłego roku było to 1,88 mln ton. Największym dostawcą pozostaje Ukraina z 1,73 mln ton rzepaku.
Nie zanosi się obecnie, aby importerzy mieli zmniejszyć tempo działania; eksperci już przewidują, że brazylijski eksport kukurydzy pobije rekordowy wynik z 2019 roku, który wyniósł wówczas 41,2 mln ton. W kontekście cen pewnym pocieszeniem jest fakt, że, patrząc na reakcję giełd, przedłużenie umowy zbożowej zostało już wkalkulowane wcześniej, dzięki czemu informacja o tym wydarzeniu nie spowodowała bardzo gwałtownych ruchów cenowych.