fbpx

Agritechnica 2023: niemiecka kiełbaska jest tańsza. Dlaczego polski rolnik płaci dużo więcej?  

W tym tygodniu Hanower stał się stolicą całego rolniczego świata. Tysiące różnego rodzaju maszyn rolniczych przyciągnęło na międzynarodowe targi Agritechnica ponad 400 000 zwiedzających z ponad 135 krajów. Trzeba przyznać, że wszyscy zwiedzający byli pod ogromnym wrażeniem rozmachu hanowerskich targów. Oczywiście wszyscy byli także głodni i to nie tylko wrażeń. 

Po czterech latach przerwy Hanower znów gości wszystkich tych, dla których rolnictwo jest zawodem i pasją. Agritechnica stała się na tydzień pępkiem rolniczego świata i miejscem spotkań, rozmów oraz co jasne, biznesów. To miejsce, gdzie jak w soczewce skupiają się na kilka dni wszystkie rolnicze premiery i konferencje. Każdy z 2700 wystawców chce się czymś pochwalić, porozmawiać oraz zerknąć, czego zazwyczaj nie ukrywa, co tam u konkurencji słychać.   

W wypełnionych po brzegi 24 halach wystawowych słychać było większość języków świata, w tym także oczywiście język polski. Nie było to związane wyłącznie ze specjalnym polskim dniem we wtorek 14 listopada, ale także tym, że mamy całkiem duży rynek produkcji maszyn. Nasi krajowi producenci sprzętu rolniczego doskonale wiedzą, że Agritechnica jest bramą do eksportu maszyn i urządzeń rolniczych na wszystkie kontynenty. 

Prawie 40 hektarów pod dachem, a w nich międzynarodowy tłum ekspertów i zwiedzających, dla których wspólnym językiem jest rolnictwo i jego przyszłość. Choć po samych halach trzeba się mocno nachodzić, każdy zainteresowany rolnictwem znajdzie tu coś dla siebie. Zwiedzający otaczali nie tylko maszyny, ale też Fun Shopy, w których można było nabyć nie tylko gadżety i zabawki, ale i ubrania od niemowlęcych, aż po robocze do ciężkiej pracy. 

Agrotechnica 2023 w Hanowerze obfitowała w ciekawe aranżacje stoisk. fot. Adam Ładowski

 Nasza redakcja obserwowała nie tylko maszyny, urządzenia i sprzęt, ale także ten prawie półmilionowy tłum rolniczych fascynatów. Przyjechali często z całymi rodzinami i dziećmi. Zadowoleni i zachwyceni przemierzaliśmy hale, starając się wykorzystać każdą chwilę na relacje i rozmowy. Aż przyszła chwila, gdy trzeba było coś zjeść.   

Niemiecka kiełbaska okazuje się tańsza

Pamiętając zaskakująco przykre dla zwiedzających i oczywiście nas dziennikarzy, ceny posiłków z niedawnych targów w Bednarach, udaliśmy się do najbliższego bistro z ciepłym jedzeniem. Trzeba zaznaczyć, że w każdej z hal jest przynajmniej jeden taki punkt, w którym można usiąść i we względnym spokoju zjeść. Dla spragnionych posiłków na świeżym powietrzu wokół hal rozstawione są też food trucki z unoszącym się wokół nich smakowitym zapachem kalorii.   

Ceny posiłków oferowanych w targowym bistro niezwykle nas zaskoczyły. Tak naprawdę, to opadały nam szczęki z wrażenia i to z kilku powodów. Po pierwsze, mimo tysięcy ludzi przewijających się po jadłodajni było przeraźliwie czysto. Po drugie, międzynarodowa kolejka czekających poruszała się sprawnie i szybko bez ocierania i przepychanek. Po trzecie, pani wydająca już chyba tysięczny posiłek przywitała nas naprawdę szczerym i niewymuszonym uśmiechem. Cierpliwie zapytała, jaką potrawę nałożyć, a wybraną przeze mnie kiełbaskę currywurst  i serwowaną na zimno sałatkę ziemniaczaną (też niemiecki specjał) niemal subtelnie położyła na talerzu. Oczywiście z uśmiechem. 

Na targach można różnorodnie i tanio zjeść w takich mobilnych jadłopodajni. fot. Adam Ładowski

 Te klasycznie niemieckie kulinarne doznania serwowane na największych na świecie targach rolniczych kosztowały 7 euro. Tak, nie przesłyszeliście się – 7 “jurasków”. To na nasze złocisze jakieś trzy dychy i właśnie stąd moje ogromne zdziwienie. Dokładnie pamiętam niedawny Agro Show, kiedy to za dwie smętne, choć obficie zjarane na grillu “śląskie” wursty z pajdą chleba i kleksem keczupu wielkości kapsla (dla zabicia smaku) zapłaciłem ze łzami w oczach ponad dwukrotnie więcej. Podsmażający się obok, też klasyk z Bednar – szaszłyk, kosztował 79 zł. To tak na marginesie tyle, ile obfity obiad w tureckiej knajpie pod Hanowerem z frytkami, sałatką i kawałem mięsa.   

Dlaczego płacimy więcej?

Dzielę się tym z wami, bo za czorta nie rozumiem, dlaczego polski rolnik na polskich targach musi zapłacić dwa razy więcej za obiad niż w niemieckim Hanowerze. Dlaczego u nas targowa gastronomia jest aż tak niemiłosiernie droga? Nie rozumiem, dlaczego polskiego rolnika (i podatnika) napełnienie żołądka kosztuje więcej niż niemieckiego.   

Może coś jednak jest nie tak z cenami w Polsce, które osiągnęły już europejski poziom przy znacznie niższych zarobkach (nie tylko rolników). Mam takie przemyślenia po niemieckiej kiełbasce, która w odróżnieniu od tej sprzed dwóch miesięcy smakowała mi. Wyjeżdżając z targowego Hanoweru, muszę zatankować przy autostradzie diesla za 1,78 euro za litr (jakieś 7,80 zł). To średnio 1 zł więcej niż u nas, bo w końcu coś musi być tu droższego.  

McHale - baner - kwiecień 2024
Axial Syngenta baner
Baner webinarium konopie
POZ 2024 - baner

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze artykuły
NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
[s4u_pp_featured_products per_row="2"]
INNE ARTYKUŁY AUTORA




ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)

NAJNOWSZE KOMENTARZE

Newsletter

Zapisz się do Rolniczego Newslettera WRP.pl, aby otrzymywać informacje o tym co aktualnie najważniejsze w krajowym i zagranicznym rolnictwie.