Dziś przed gmachem Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi została zorganizowana konferencja prasowa lidera Agrounii Michała Kołodziejczaka. Dotyczyła ona problemu ukraińskiego zboża.
– W połowie maja zostało zniesione cło na przywóz zbóż z Ukrainy. Zboża z Ukrainy obarczone były cłem, które powodowało, że nasza produkcja była opłacalna i tańsze, gorszej jakości zboże z Ukrainy […] nie mogło przyjeżdżać do Unii Europejskiej na zliberalizowanych zasadach jakie obowiązują teraz. Niestety, przepisy, które miały zapobiec klęsce głodu w Afryce, krajach Bliskiego Wschodu stały się przyczyną tego, że kryzys dotknął nasze gospodarstwa, gospodarstwa, które są w Polsce, które uprawiają pszenicę, rzepak, kukurydzę. […]. Niestety sytuacja wygląda tak, że polski rynek zalewany jest zbożami przywożonymi z Ukrainy i w pierwszej kolejności kupowanymi w Polsce. Dorabiają się firmy, korporacje, cwaniacy – mówił dziś Michał Kołodziejczak.
– Rozporządzenie, które zniosło to cło, które zliberalizowało zasady na okres jednego roku przewiduje, że jeżeli zawieszone cło będzie konkurencji i produkcji zbóż w danym kraju, to można wrócić do tego [cła, red.]. Ustawodawcy unijni przewidzieli, że takie zagrożenia mogą być. Dziś my, widząc bardzo trudną sytuację naszych gospodarstw zwracamy się do komisarza Janusza Wojciechowskiego oraz ministra rolnictwa, pana Henryka Kowalczyka z dokumentem o podjęcie interwencji, by to zboże jednak wyjeżdżało z tego kraju, by Polska była jedynie krajem tranzytowym dla zbóż, które były uprawiane na Ukrainie – dodawał.
Następnie głos zabrał działacz Agrounii z Lubelszczyzny Andrzej Waszczuk.
– Sytuacja ze zbożem w naszym województwie jest tragiczna. Duża część gospodarstw, które produkują zboża leży bezpośrednio przy granicy z Ukrainą. Te gospodarstwa widzą co dzień wielkie ilości samochodów, które stoją pod skupami, mieszalniami […]. Prawie wszystkie magazyny są pełne, nie ma zapotrzebowania na krajowe zboże – stwierdził, dodając, że problem rozlewa się na kolejne województwa.