fbpx

W Polsce nadal mamy 4-6 mln ton nadwyżki zbóż. Rozmowa z Moniką Piątkowską, prezes Izby Zbożowo-Paszowej

Sytuacja na polskim rynku zbóż i ostatnie propozycje Komisji Europejskiej w sprawie umowy liberalizującej handel z Ukrainą oraz zawarty w niej mechanizm mający zabezpieczać rynek – między innymi te tematy poruszyliśmy w rozmowie z Moniką Piątkowską, prezes Izby Zbożowo-Paszowej.

Do czasu ustalenia warunków ze stroną ukraińską obowiązuje embargo na niektóre ukraińskie towary, natomiast co daje nam propozycja umowy handlowej Komisji Europejskiej?

Jest to na razie propozycja Komisji. Teraz ważne będą decyzje Rady UE i Parlamentu Europejskiego oraz polsko-ukraińskie negocjacje w sprawie zboża. Propozycja Komisji jest lepsza niż dotychczasowe, natomiast w dalszym ciągu nie jest idealna. Nowym mechanizmem jest tzw. “hamulec awaryjny”, który ma zadziałać w sytuacji, gdy w państwie członkowskim wystąpi zakłócenie rynku w związku z nadmiernym napływem produktów z Ukrainy. Z naszej perspektywy istotne jest to, że zakłócenie powinno w takiej sytuacji nastąpić nie w całej UE, ale w jednym państwie członkowskim. Wówczas Komisja Europejska będzie podejmowała decyzję bez potrzeby otrzymania zgody od państw członkowskich. Nadal jednak nie jest to rozwiązanie idealne. Dlaczego? Ponieważ to mechanizm zabezpieczający następczy. Co to oznacza? Oznacza to, że musi nastąpić zakłócenie rynku w danym państwie członkowskim, a dopiero później Komisja Europejska wdroży ten mechanizm.

Nie jest to dobre rozwiązanie, ponieważ całe zamieszanie ze zbożem, które nastąpiło w związku z napływem produktów rolno-spożywczych do Polski, wychodzenie z tej sytuacji i ustabilizowanie jej jest niezwykle czasochłonne, wymaga wielu miesięcy pracy, rodzi też wiele niepokojów społecznych. Zobaczmy na sytuację na rynku zbożowym. Mówimy o nadwyżkach, których poziom jest wyższy niż odnotowywany w poprzednich latach, kiedy handel był w miarę stabilny. Co to pokazuje? To pokazuje, że jeżeli dopuścimy w przypadku jakiegokolwiek produktu do kolejnego zakłócenia to nawet szybkie decyzje Komisji Europejskiej nie są mechanizmem, który nas zabezpieczy przed destabilizacją i pomoże z tego kłopotu szybko wyjść.

W kontekście ATM-u [rozporządzenie liberalizujące handel z Ukrainą, red.] jest to na razie propozycja Komisji Europejskiej. Zwracam uwagę na sformułowanie “propozycja”. Dlaczego? Dlatego, że to oznacza, że my mamy jeszcze czas nim decyzję podejmą państwa członkowskie, Rada Europejska, to jest jeszcze ten czas, w którym my możemy spróbować wypracować skuteczniejsze dla Polski i innych państw przyfrontowych rozwiązania.

Teraz pozostaje pytanie o nastroje. Jaka jest szansa na zmianę warunków tej umowy z korzyścią dla Polski?

Unia Europejska chce, i artykułuje to mocno, wspierać Ukrainę. Polska również chce tę Ukrainę wspierać i mówi to jednoznacznie. Wiemy, że interesy po stronie państw członkowskich Unii Europejskiej są różne. Są kraje, które są tradycyjnymi importerami zboża, jak Hiszpania, Portugalia czy Włochy, które nie są zainteresowane takim ograniczeniem wpływu i wjazdu zboża. Są kraje takie jak Polska, które zboża ukraińskiego na własny użytek nie potrzebują. My jesteśmy eksporterem. Co to oznacza? Oznacza to, że rozwiązania na tu i teraz muszą być wypracowane na poziomie rozmów bilateralnych Polska-Ukraina. Na poziomie unijnym trudne będzie osiągnięcie porozumienia, które jest możliwe w relacjach dwustronnych. Po pierwsze w krajach członkowskich oczekiwania i wymagania są różne, a po drugie widzimy bardzo wyraźnie, że UE będzie bardziej sprzyjała rozwiązaniom liberalizującym warunki handlowe niż rozwiązaniom mającym na celu rozwiązanie problemu kilku państw UE, czyli państw przyfrontowych.

Musimy rozpocząć rozmowę z Ukrainą, wypracować na tu i teraz mechanizmy ochronne. Do czasu ich wypracowania embargo powinno być utrzymane. To obecnie polski rząd artykułuje, a w momencie wypracowania tych rozwiązań dobrze byłoby uzyskać w jakiejś formule akceptację na poziomie UE. Dlaczego? Dlatego, że rok 2024 to rok wyborów do Parlamentu Europejskiego i niepokoje społeczne, w dobie zagrożeń dla bezpieczeństwa, nie są w interesie żadnego kraju członkowskiego.

Dzisiaj embargo, które jest na zboże z Ukrainy, wprowadzone zostało niezgodnie z przepisami UE. Ono jest potrzebne, jest skuteczne i zabezpiecza nasz rynek i Bruksela dziś poszukuje rozwiązań. Nie mamy gwarancji jak polityka po czerwcowych wyborach będzie wyglądała. Nie możemy liczyć tylko na dobre relacje z Unią. One są niezwykle ważne, ale przy wykorzystaniu dobrych relacji z Unią, musimy wypracować systemowe rozwiązania​​​, nawet sanujące bilateralne rozwiązanie.

Jak powinna ta umowa z Ukrainą wyglądać? Czy Ministerstwo pyta Izbę Zbożowo-Paszową o opinie?

Jesteśmy w kontakcie z Ministerstwem Rolnictwa. Pan minister Siekierski, obejmując funkcję ministra rolnictwa, rozmawiał także z przedstawicielami firm handlowych zrzeszonych w Izbie. Rozmawiałem także kilkukrotnie z panem ministrem, więc mieliśmy możliwość, szanse, okazje do przedstawienia swojego stanowiska. Cały czas jesteśmy do dyspozycji, oferujemy gotowość i pomoc, jeżeli będzie taka potrzeba. Za wolę rozmowy i otwartość na rekomendacje branży należy ministrowi podziękować.

Minister wyraźnie powiedział, że te relacje w kontekście handlu zbożem muszą być wypracowane z Ukrainą. Mamy jednak sytuacje, w której potrzebne embargo na zboże z Ukrainy jest jednak wprowadzone niezgodnie z regułami gry, bez porozumienia i z Unią Europejską i z Ukrainą. Tutaj trzeba rozwiązania wypracowane wspólnie z Ukrainą, a w dalszym kroku sanować na poziomie Unii Europejskiej. Liczę na to, że będzie wola zarówno po stronie UE i Ukrainy, aby wyjść z otwartością na perspektywę krajów przyfrontowych.

Premier Tusk wyraźnie powiedział: “chcemy pomagać Ukrainie, bo to jest również w interesie Polski”. Ten kierunek powinien przyświecać nam wszystkim, bo to polska racja stanu. Musimy Ukrainie pomagać tak, żeby nie powodować kłopotów na polskim rynku, który w dłuższej perspektywie również będzie kłopotem po stronie Ukrainy. Dzisiaj jeżeli chodzi o transfer zboża z Ukrainy, część tego towaru płynie portami Morza Czarnego. Dlaczego? Dlatego, że szlaki eksportowe przez państwa przyfrontowe są niewystarczające dla Ukrainy. Ukraina ryzykuje atakami, kradzieżą zboża, bo potrzebuje środków finansowych i schodzenia z zapasów.

Jeżeli jednak wspólnie nie wypracujemy rozwiązania, które otworzy skutecznie kanały transferowe to Ukraina dalej będzie musiała tak ponosić ogromne ryzyko eksportowe. Myślę, że też nie o to jej chodzi.

Aczkolwiek Ministerstwo Polityki Rolnej Ukrainy chwali się bardzo dobrymi wynikami eksportu przez Morze Czarne, miesięcznymi wolumenami przekraczającymi te sprzed wojny.

Porty Morza Czarnego są w jakiś sposób udrożnione, bo Ukraina nie miała wyjścia. Tamten strumień idzie dość szeroko, ale już o stratach i wyniku ekonomicznym niewiele się mówi. Bardzo często pada też do nas pytanie, czy nie obawiamy się tego, że towar przetrafesorwany przez Polskę, wróci innymi kanałami, przez inne państwa europejskie na nasz rynek. Nie obawiamy się, bo ekonomia i opłacalność robią swoje i te kryteria to zablokują.

Dzisiaj Ukraina, transferując nawet większymi wolumenami zboże przez porty Morza Czarnego musi z tego towaru zejść. Nie ma więc komfortu, by patrzeć na ekonomię i opłacalność. Wolumen jest większy niż kilkanaście miesięcy temu, ale koszty eksportu, w tym ubezpieczenia, wynagrodzenia, także znacznie wzrosły.

Jak teraz wygląda sytuacja na polskim rynku zbóż? Z jakimi nadwyżkami mamy do czynienia?

Nadal mamy nadwyżki. W związku z tym, że ta sprawozdawczość nie jest obowiązkowa nie wiemy dokładnie ile one wynoszą. Szacuje się, że między 4 a 6 mln ton nadwyżki w Polsce jeszcze jest. Precyzyjnych danych nie ma, ale na pewno są to nadwyżki na poziomie wyższym niż w standardowo w poprzednich latach. Już od dłuższego czasu podkreślam, że powinniśmy wprowadzić pewne systemowe obowiązkowe rozwiązanie, tak, żebyśmy w sytuacji kryzysowej mieli pełną informację, jaki towar jest na polskim rynku, jaka jest powierzchnia magazynowa i jaki jest jej poziom zapełnienia.

Czy jest możliwość pozbycia się jej w najbliższym czasie? Na razie klimat na rynkach światowych temu nie sprzyja. Jakie są prognozy, żniwa tak naprawdę już całkiem niedługo… 

Jeżeli chodzi o podaż zboża w Polsce to jest ona ograniczona. Rolnicy w Polsce nie zawsze chętnie sprzedają zboże, bo cena nie jest dla nich satysfakcjonująca. Jak mówimy o cenie pszenicy 600 zł w gospodarstwie, a w porcie 900-920 zł za tonę to w oczywisty sposób nie jest to cena, która zachęca do sprzedaży. Ceny zboża w Polsce są jednak uwarunkowane cenami na rynkach światowych, głównie na giełdzie Matifi. My tej sytuacji nie zmienimy, dlatego musimy iść w rozwiązania systemowe w kontekście powierzchni magazynowych, sprawnej obsługi w portach i zwiększania powierzchni infrastruktury, w tym portowej. Dzisiaj infrastruktura portowa nie jest wykorzystywana w 100 procentach. Za kilka miesięcy, kiedy ruszą nowe zbiory, kiedy zacznie się robić zamieszanie na rynku, będzie sytuacja odwrotna. Porty się zapełnią i znów zabraknie nam miejsca, żeby to wytransferować.

To oznacza, że musimy zrobić rezerwy, jeśli chodzi o powierzchnię magazynową oraz rezerwy, jeśli chodzi o przepustowość w kontekście kolejowym i portowym. I to jest to wyzwanie strategiczne, systemowe, które musimy podjąć. Dlatego mówiąc o zarządzaniu ryzykami na rynku rolno-spożywczym w kontekście choćby nawet zboża, trzeba patrzeć znacznie szerzej. Trzeba patrzeć na rynki międzynarodowe, na infrastrukturę, dyplomację ekonomiczną i dopiero sprzężenie zwrotne tych wszystkich podmiotów, działających wspólnie na rzecz zapewnienia stabilności na krajowym rynku, przyniesie efekt długofalowy.

McHale - baner - kwiecień 2024
Axial Syngenta baner
Baner webinarium konopie
POZ 2024 - baner

1 KOMENTARZ

  1. Jest rzeczą oczywistą i znaną ekspertom od co najmniej 20 lat, że globalnie mamy corocznie olbrzymią nadprodukcję żywności. (Głód w niektórych obszarach ma przyczyny wyłącznie polityczne). W rozmowach przedakcesyjnych z Ukrainą trzeba zostawić im możliwość eksportu do Afryki czy Azji, ale bezdyskusyjnie zakazać eksportu zbóż, rzepaku czy oleju słonecznikowego do krajów europejskich (mimo, że formalnie nie będzie to już “eksport”). Firmy rolne Ukrainy trzeba zmusić do zmiany profilu produkcji i poddania się już reżymowi bezpiecznej dla zdrowia produkcji żywności pod groźbą wstrzymania akcesji!

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze artykuły
NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
[s4u_pp_featured_products per_row="2"]
INNE ARTYKUŁY AUTORA




ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)

NAJNOWSZE KOMENTARZE

Newsletter

Zapisz się do Rolniczego Newslettera WRP.pl, aby otrzymywać informacje o tym co aktualnie najważniejsze w krajowym i zagranicznym rolnictwie.