Jak informuje RMF24, Komisja Europejska przedłużyła umowę handlową z Ukrainą do czerwca 2025 roku. Dopóki jednak Polska nie wynegocjuje porozumienia handlowego z tym krajem, dopóty w Polsce będzie obowiązywał jednostronny zakaz importu ukraińskich produktów.
O warunkach dotyczących przedłużenia umowy handlowej UE z Ukrainą pisaliśmy tutaj: Co hamulec bezpieczeństwa da zdestabilizowanemu rynkowi? KE przedłuży dziś liberalizację handlu z Ukrainą i w tej kwestii nic się nie zmieniło. Jednak warto wspomnieć o kulisach dyskusji na łonie Komisji Europejskiej, na które uwagę zwraca Katarzyna Szymańska-Borginon na łamach RMF24.
Z informacji tych wynika, że porozumienie rodziło się w wielkich bólach; do spięć dochodziło przede wszystkim na linii Wojciechowski-Dombrovskis; unijny komisarz do spraw handlu miał bowiem znacznie bardziej liberalne podejście do umowy z Ukrainą w imię “wolnego rynku” i solidarności z zaatakowanym krajem. Do spięcia miało dojść także na linii Dombrovskis-Siekierski.
Nie bez znaczenia są także rozlewające się protesty rolników, które miały wywrzeć presję także na przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen szczególnie w kontekście zbliżających się wyborów do Europarlamentu.
W ramach umowy funkcjonować mają klauzule ochronne, na mocy których będzie można, stosując cła, wstrzymać import z Ukrainy dla kraju, na którego rynku doszło do zakłóceń. Ma to być kompetencja Komisji Europejskiej.