Nie dawno przez portale społecznościowe przetoczyła się fala wezwań do kupowania polskich produktów. Akcja miała być odpowiedzią na niepewność co do jakości importowanej żywności, o czym wiele się mówi w związku z protestami rolników. Wybór polskiego produktu miał być banalnie prosty – wystarczy sprawdzić, czy początkiem kodu kreskowego jest liczba 590.
Rzeczywiście, prefiks 590 kodu kreskowego oznacza Polskę. Niestety, nie mówi nic o tym, czy firma ma polski kapitał, należy do Polaków, produkuje z polskich surowców, a nawet – czy produkuje w Polsce. „590” mówi nam jedynie o tym, że dany produkt jest sprzedawany przez firmę, która jest zarejestrowana w Polsce.
Firma ta może być „firmą-córką”, odprowadzającą podatki do „firmy-matki” zarejestrowanej za granicą. Jest to zwyczajowa praktyka największych działających w Polsce zagranicznych firm, których produkty znamy wszyscy. Bardzo wiele niegdyś polskich, znanych marek, należy obecnie do międzynarodowych koncernów – przy czym „międzynarodowych” nie znaczy „polskich”.
Cóż pozostaje, gdy chcemy kupić produkt rzeczywiście polski, z firmy ze 100% lub przynajmniej większościowym polskim kapitałem, wyprodukowany w Polsce z surowców wytworzonych w Polsce?
Po pierwsze sprawdzać producenta. Jeśli w nazwie znajdziemy słowa „Polska S.A.”, „Poland”, to można być pewnym, że jest to „spółka córka” zagranicznego giganta.
Po drugie – korzystać z aplikacji „Pola”, która zainstalowana na smartfonie skanuje kody i pokazuje nam informacje o firmie.
Oczywiście w zalewie zagranicznych produktów zadanie kupienia tych czysto polskich może być karkołomne. Kompromisowym rozwiązaniem może być wybieranie produktów z logo biało-czerwonej flagi i/lub napisem „produkt polski”. Takie oznaczenie nie potwierdza, że firma jest polska, ale przynajmniej informuje, że większość surowców użytych do wytworzenia oznaczonego w ten sposób produktu pochodzi z Polski.