Nie milkną echa wczorajszej decyzji o zablokowaniu przez Polskę ze skutkiem natychmiastowym towarów rolno-spożywczych z Ukrainy. Na te wydarzenia zareagowało oczywiście także ukraińskie Ministerstwo Rolnictwa.
– Rozumiemy, że polscy rolnicy znajdują się w trudnej sytuacji, ale podkreślamy, że najtrudniejszą sytuację mają rolnicy ukraińscy. To na terytorium Ukrainy toczy się wojna, to ukraińscy rolnicy ponoszą ogromne straty w wojnie Rosji z Ukrainą, to ukraińscy rolnicy giną na swoich polach od rosyjskich min. Jednocześnie ukraińscy producenci rolni są przychylni potrzebom swoich polskich kolegów, liczą na wzajemne zrozumienie i oczekują konstruktywnego dialogu w celu podjęcia uzgodnionej decyzji – poinformował ukraiński resort rolnictwa.
Oczywiście chodzi o stanowisko wypracowane wspólnie przez ministrów Roberta Telusa i Mykołę Solskiego. I trudno się dziwić; jeszcze w piątek podczas briefingu prasowego minister Telus zapewniał o wspólnych pracach nad “dopięciem kwestii technicznych” dotyczących porozumienia, na podstawie którego pszenica, kukurydza, słonecznik i rzepak miałyby do 1 lipca tylko przejeżdżać przez Polskę bez możliwości rozładunku. Ledwie dzień później z tychże ustaleń nie zostało nic.
– Obecnie rozwiązywanie różnych problemów jednostronnymi drastycznymi działaniami nie przyspieszy pozytywnego rozwiązania sytuacji – kończy się oświadczenie ukraińskiego ministerstwa.
PIS robi wszystko by nas wykończyć.
Ursula już wydzwania do Polski że blokujemy granice niezgodnie z prawem UE.Można zawsze wagony plombować i dalej do Niemiec pchać jak ich zaleją tanim zbożem to im rura zmięknie i cła szybko wrócą.
Dać Ukrainie palec to chce ręke chyba wystarczająco dużo swoich śmieci wysłali do Polski.Musimy naciskać na cła bo przepadniemy.