Na tak radykalny pomysł wpadł Ethan Brown, założyciel Beyond Meat, największego na świecie producenta mięsa roślinnego.
We wczorajszym artykule jaki ukazał się na portalu rp.pl poruszona została kwestia tzw. podatku Pigou, czyli korekcyjnego podatku nakładanego na czynności generujące negatywne efekty zewnętrzne.
Założyciel Beyond Meat uważa, że konsumenci już zaczynają jeść mniej mięsa, a nowy podatek tylko ich w tej decyzji utwierdzi. Według badań firmy aż 93 proc. osób kupujących burgery Beyond Meat kupuje też mięso zwierzęce. Rozumieją potrzebę ograniczenia spożycia takiego mięsa, ale nie maja ostatecznego impulsu w postaci wyższych cen.
Tego typu opodatkowanie byłoby z pewnością korzystne dla takich firm jak Beyond Meat, ponieważ wtedy ich produkt byłby tańszy.
Najnowsze badania amerykańskiej firmy Morningstar świadczącej usługi finansowe pokazują, że światowy rynek mięsa wart był w zeszłym roku 1,4 biliona dolarów i wciąż rośnie, mimo rosnących cen mięsa. Pandemia też dołożyła do tego wzrostu. Zakłócenia w produkcji i dostawach sprawiły, że produkty mięsne w sklepach podrożały w ostatnim roku.
Nie można jednak zapominać, że dla konsumentów cena jest ważnym czynnikiem, a niedawne badanie przeprowadzone przez Citi Bank wśród 3 tys. amerykańskich konsumentów pokazały, że 32 proc. osób do mięsa roślinnego zniechęcała jego cena, uważali, że jest ono za drogie. W 2020 roku w takim samym badaniu 38 proc. badanych stwierdziło, że cena jest zbyt wysoka, by kupowali roślinne zamienniki mięsa.
Również Brytyjczycy są zdania, że rząd powinien nakłaniać obywateli do rezygnowania z mięsa w celu ochrony klimatu. Jednak premier Boris Johnson wykluczył podatek od konsumpcji mięsa jako sposób na to. Niedawne badanie przeprowadzone na Uniwersytecie w Bristolu wykazało, że koszty przewyższają korzyści dla klimatu.