fbpx

Jeśli kupujesz używany ciągnik, mamy kilka nieoczywistych rad. Cz.1 – Oglądamy ciągnik na zimno

Z dotacjami, póki co, raczej krucho, a mimo dobrych promocji ceny nowych maszyn są jednak wysokie. Przychodzi więc taka chwila, że zaczynasz się rozglądać za używanym ciągnikiem. A nawet jeśli nie, to popatrzeć i pomyśleć o “nowym” sprzęcie zawsze można. Jeśli kupujesz używany ciągnik, mam kilka nieoczywistych rad.

Przejeżdżając przez polską wieś i zerkając na podwórka, można pomyśleć, że gospodarząc, kierujemy się hasłem “ciągników nigdy dosyć”. W obejściach możemy zobaczyć nawet po kilka traktorów i zapewne wszystkie one są nam niezbędne. Jednak czasem trzeba się z różnych przyczyn któregoś pozbyć albo zrobić podmiankę, dokupując jakiś do własnej kolekcji. No i zawsze przyda się jakiś na wąskich kołach stale zapięty do opryskiwacza czy taki kompaktowy “podwórkowiec” z ładowaczem.

Rozglądając się za używką, preferujemy zwykle daną markę i producenta. Powodów takiego wyboru jest wiele: zaufanie, mniejsza awaryjność, dostępność części czy serwisu. Przyzwyczajenie też może grać tu sporą rolę, bo znamy już technikę i mechanikę sprzętu danego producenta. Czasem także kierujemy się przy wyborze używki poleceniem, bo ciągnik sprzedaje ktoś z rodziny czy też znajomy z tej samej wsi. W takim przypadku samą maszynę i jej historię już znamy, a przynajmniej tak nam się wydaje.

Używany ciągnik z kołami do oprysków jest często poszukiwany.
Używany ciągnik z kołami do oprysków jest często poszukiwany. fot. Adam Ładowski

Niech idzie daleko

Lampka ostrzegawcza powinna nam się zapalić, gdy sprzedający ciągnik, być może nasz znajomy, wymawia tajemnicze słowa “a niech idzie daleko”. Czy to znaczy, że nie chce już go więcej na oczy widzieć? Tak, to zapewne też, ale i to, że być może mamy tu do czynienia z jakimś grubszym problemem technicznym w traktorze. Mógł on sprawić, że sprzedający nie będzie tęsknił za maszyną i nie chce jej więcej widzieć na oczy. Im dalej pójdzie w tzw. “cholerę”, tym lepiej. Jak wiadomo, duża odległość do przyszłego kupca absolutnie zwalnia sprzedającego od odbierania telefonów z (przykładowym) pytaniem: “panie, a tak naprawdę to co mu dolega, bo nie chce zapalić?”.

Nieco inna sprawa następuje, gdy kupujemy nowoczesny używany ciągnik od pierwszego właściciela. Możemy go wtedy ładnie poprosić o wgląd w dokumenty i książkę serwisową, doszukując się w niej regularnych przeglądów u autoryzowanego dealera. Możemy też, co raczej polecamy, zawlec taki ciągnik do najbliższego fabrycznego serwisu marki i przepuścić go tam przez “ścieżkę zdrowia” wszystkich możliwych testów i badań diagnostycznych. To oczywiście trochę kosztuje, ale przy cenie całego ciągnika jest to tylko ułamek kosztów i, jak wskazuje wiele przypadków, mądrze wydane pieniądze.

Fotel i kierownika w ciągniku używanym
Stan fotela potrafi wiele powiedzieć o użytkowniku. fot. Adam Ładowski

Gdy zachwyca kierownica, a siedzenie to marzenie

Gdy już przyjdzie co do czego i oglądamy na żywo “nasz” prawie przyszły ciągnik, warto spojrzeć na niego nieco chłodniejszym okiem. Sami wiemy, że kilku-, kilkunastoletni traktor nigdy nie wygląda jak spod igły, a jego powierzchniowe zużycie powinno być równomierne. Ilość godzin pracy maszyny podawana na wyświetlaczu jest ważnym czynnikiem używania maszyny, ale nie jedynym i często bywa, że nieadekwatnym.

Często nasz pierwszy rzut oka kierujemy na kabinę i jej wnętrze. Może nam ona dużo powiedzieć o poprzednich użytkownikach i ich zachowaniach, ale czasem to, co zobaczymy, może zaskoczyć.  Wiadomo, że rolnicze portki zwykle nie są wzorem czystości, więc i nawet najlepsze siedzenie w używanym traktorze będzie nosiło znamiona zużycia. Oczywiście można je w czasie użytkowania osłonić modną w niektórych rejonach kraju folią czy ceratą, ale takie osłony nie uchronią gąbki fotela przed odciśniętą “pieczęcią” pośladków użytkownika. Jeśli ciągnik ma przepracowanych np. 10 000 godzin, to ktoś musiał je wysiedzieć na fotelu.

Stacyjka, przebieg ciągnik używanego
Przebieg nie zawsze może być adekwatny do stanu technicznego używki. fot. Adam Ładowski

To samo dotyczy koła kierownicy, gałki zmiany biegów czy innych mechanizmów, a także antypoślizgowych nakładek na pedały i gumowych dywaników podłogi czy ocieranego wciąż przez buty nadproża. W miarę nowym ciągniku te wszystkie miejsca powinny mieć znamiona równomiernego zużycia. Oczywiście fotel, kierownicę, gałki czy nakładki można wymienić na nowe, ale niech to przed zakupem zapala kolejne światełko ostrzegawcze w naszych głowach.

Zanim zapalisz ciągnik, obwąchaj go

Wcale nie żartuję. Węch jest jednym z naszych najczulszych zmysłów i trudno go oszukać, a doświadczeni mechanicy zdają sobie z tego sprawę i doskonale wiedzą, gdzie niuchać. Zapach oleju jest dosyć charakterystyczny i jeśli wyczuwamy go tam, gdzie go nie powinno być, to może był tam problem, który dla celów sprzedaży ciągnika został zamaskowany. Swoją drogą ciągnik powinien być szczelny, a wszelkie przecieki mogą świadczyć o, nieraz pilnej, potrzebie szybkiego remontu.

Niech was nie zdziwi fakt, że zimny, milczący silnik można też obwąchać, badając jego stan. Normalną rzeczą przecież jest, gdy w czasie oględzin z korpusu silnika wyciągamy bagnet, badając w ten sposób jakość oleju. Jego lepkość, barwa i przede wszystkim stan fizyczny mogą dużo powiedzieć o pracy silnika oraz o tym, jak dbano o ciągnik.

Używany ciągnik z Niemiec oferowany przez handlarzy trzeba dokładnie sprawdzić
Używany ciągnik z Niemiec oferowany przez handlarzy trzeba dokładnie sprawdzić. fot. Adam Ładowski

Jednak chcąc uzyskać więcej informacji, odkręćmy także korek wlewu oleju do silnika i powąchajmy otwarty wlot. Jeśli da się wyczuć silny, wyraźny i charakterystyczny zapach sadzy, to na bank silnik ma przedmuchy na pierścieniach do komory korbowej. Co to znaczy, tego już tłumaczyć nie muszę, ale zapewniam, że nie wróży to niczego dobrego w kwestii przyszłości silnika.

Jeśli w takim przypadku mamy jeszcze jakieś wątpliwości, trzeba zajrzeć do wymiennego filtra odmy, sprawdzając jego stan i zanieczyszczenie. Jeśli w naszym ciągniku go nie ma, przyjrzyjmy się siatce filtrującej i wylotowi przewodu odmy. Mocno zaolejony i pokryty gęstą smołą nie wróży nic dobrego i potwierdza tylko nasze obawy co do kondycji pierścieni tłokowych silnika.

Na to Cię uczulę, wsadź palec w rurę

Skoro jeszcze przed jego uruchomieniem badamy silnik “na zimno”, to sprawdźmy też układ wtryskowy. To, że pompa, przewody i okolice mają być czyste, nie trzeba tłumaczyć. Jednak gdy są zbyt czyste po interwencji myjki ciśnieniowej, to powinno oczywiście zwrócić naszą uwagę. Niezależnie od wieku ciągnika, który nas interesuje, mam jeszcze jedną radę – wsadź palec do wylotu tłumika. Jeśli po wyjęciu będzie zbyt mocno zabrudzony czarną sadzą i lepki, już po uruchomieniu silnika zwróć uwagę na pracę silnika.

I właśnie o tym, na co rzucić okiem i gdzie tym razem nie pchać rąk, gdy już odpalimy oglądany ciągnik, opowiem innym razem.

McHale - baner - kwiecień 2024
Syngenta baner Treso
Baner webinarium konopie
POZ 2024 - baner

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze artykuły
NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
[s4u_pp_featured_products per_row="2"]
INNE ARTYKUŁY AUTORA




ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)

NAJNOWSZE KOMENTARZE

Newsletter

Zapisz się do Rolniczego Newslettera WRP.pl, aby otrzymywać informacje o tym co aktualnie najważniejsze w krajowym i zagranicznym rolnictwie.