Jak zarobić na Ursusie C-330?

Chyba nie ma w naszym kraju maszyny równie legendarnej niż Ursus C-330. Ta chyba jedyna naprawdę polska konstrukcja pracuje do dziś w wielu rodzimych gospodarstwach, ale staje się powoli lokatą kapitału. Oczywiście, gdy jest w dobrym stanie. Pomyślmy dziś o tym, jak zarobić na Ursusie C-330.

reklama
Baner Kuhn Maxima
reklama
baner Interhandler

Trzeba przyznać, że tym razem nasi inżynierowie się postarali, bo gdy w połowie lat 50. w Ursusie zaczęły się prace projektowe nad nowym polskim ciągnikiem, nikt nie przypuszczał, że siedemdziesiąt lat później będzie można jeszcze na nim zarobić. Oczywiście nie projektowało się w socjalistycznym PRL-u ciągników dla ich przyszłych walorów muzealnych, ale dla ludu pracującego na wsi.

Prosto z pola na zlot zabytków – to tylko C-330. fot. Adam Ładowski

Trochę też uprościłem tę historię, bo najpierw z taśmy produkcyjnej w 1959 r. zjechał C-325, który po kilku latach i modernizacji zmienił nazwę na C-328. Ten z kolei po pięciu latach i ostrym liftingu mechanicznym oraz dizajnowym stał się w 1967 r. na dwadzieścia lat C-330. Oczywiście “trzydziechę” też modernizowano, ale nie będziemy dziś tego rozważać, bo to, czy popsuto ją dalszymi modernizacjami czy nie popsuto, to już zupełnie inny temat.

reklama
Baner Corner

C-330 to już klasyk czy pełnosprawny ciągnik?

O ile wcześniejsze ursusiki, czyli C-325 i C328 doczekały się już należnej im chwały i muzealnych wystaw, to “trzydziestka” jakby jeszcze nie. No bo właśnie pojawia się pytanie: czy ciągnik, który u jednego chłopa jeździ na co dzień z przyczepką, a u drugiego stoi wymuskany jak nówka-pewex z fabryki jest już klasykiem czy nie?

reklama
Baner Samasz

Oczywiście wiele zależy od rocznika, bo pierwsze “trzydziestki” z przełomu lat 60. i 70. w większości stały się już muzealnymi egzemplarzami, a te z lat 80. jeszcze trudno takimi nazwać. Jednak i one mają już spory potencjał do bycia klasykiem, bo przyciągają wzrok i trzymają cenę. To naprawdę fascynujące, jak ten model zachowuje się na rynku wtórnym mimo upływu lat od zakończenia produkcji.

Przednie ogumienie to od początku produkcji 6,00 x 16, tylne to 11,2 x 28, a nawet 12,4 x 28. fot. Adam Ładowski

Wpływ na to mają zapewne dwie cechy:

– nadal spore walory użytkowe modelu C-330,

– ogromny potencjał na youngtimera.

Kup “trzydziestkę” na zapas

O ile wspomniane wyżej walory użytkowe nie są do podważenia, to czy “trzydziestka” może być youngtimerem? Okazuje się, że tak, bo dobrze utrzymany egzemplarz to czyste złoto, a te, jak wiadomo, nie traci na wartości, a wręcz przeciwnie, bo zyskuje. Czy więc Ursus C-330 staje się dziś lokatą kapitału?

Okazuje się, że tak i to bardzo. Wystarczy pojechać na zlot starych ciągników, a zapewne znajdziemy tam bardzo dużo naszych małych ursusików. Są one oczywiście w rękach ludzi, którzy chcą się nimi chwalić i chcą, żeby były podziwiane – stąd takie zloty. Ci godni podziwu miłośnicy rodzimej ursuryzacji potrafią godzinami opowiadać o różnicach w gęstości wkładów do filtra powietrza i o tym, który rocznik czopikowych końcówek wtrysków był tym, który dawał dodatkowe pół konia mocy więcej.

Kolekcjonerzy doprowadzają swoje “trzydziestki” do stanu lepszego niż fabryczny. fot. Adam Ładowski

Najtańsza C-330, ale na chodzie

Zanim jednak w ich ręce trafiły podziwiane przez nas ciągniki, to musieli poświęcić setki godzin na odnowienie swoich C-cacuszek. Im bardziej się przy tym utyrali, tym efekt końcowy jest lepszy, wzbudza więcej emocji i pochwał podziwiających. I oczywiście jest dużo więcej wart, a są to niemałe pieniądze. Jakie?

Ok, to spójrzmy na popularny portal ogłoszeniowy, szukając najpierw najtańszych C-330, które można ewentualnie jeszcze użytkować albo przeznaczyć do remontu.

reklama
Baner SUmi

– 1977 r. – 19 200 zł (do negocjacji)

– 1976 r. – 19 800 zł (do negocjacji)

– 1973 r. – 17 500 zł

Wychodzi na to, że za, średnio licząc, 50-letni ciągnik trzeba dać nieco poniżej 20 tysi. Czy to dobra cena, raczej spróbujcie sami osądzić. Taki ciągnik można jeszcze użytkować, ale o ile ma udokumentowane pochodzenia i “papiery”, stanowi dobrą bazę do remontu znacznie podwyższającego obecną wartość ciągnika.

Niektóre sztuki są w tak dobrym stanie, że trudno o ich wycenę. fot. Adam Ładowski

Najdroższe C-330, czyli ile za “laleczkę”?

 Przeglądając ogłoszenia tego samego portalu, widać, że za taką wymuskaną “trzydziestkę” trzeba dać znacznie więcej drogocennych złotych. Stan techniczny takich ciągników trudno ocenić po samych zdjęciach, a i w momencie zakupu też nietrudno dać się zapędzić w maliny. Jednak spójrzmy teraz, ile trzeba dać za C-330 w dobrym stanie (przynajmniej w/g sprzedawcy).

– 1981 r. – 29 500 zł (siewnik lej gratis)

– 1988 r. – 32 000 zł

– 1978 r. – 59 900 zł (ale ma nawet turbinę i ładowacz)

– 1972 r. – 47 600 zł (stan rzekomo retro)

Widać wyraźnie dość znaczną różnicę między C-330 “na chodzie, do negocjacji”, a wychuchanymi, cukierkowymi modelami “Barbie”. Różnicę nawet dwukrotną, a to już jest poważna kasa.

Rodzi się więc pytanie: czy warto dać za piękną sztukę tak sporą kasę czy może kupić taką najtańszą “trzydziestkę” i wyremontować ją własnym sumptem, niemal dwukrotnie podnosząc jej kolekcjonerską wartość?

Postanowiliśmy się przyjrzeć temu tematowi i o kosztach takiego porządnego remontu opowiemy wam już niedługo.

reklama
Baner McHale
reklama
reklama

ZOSTAW KOMENTARZ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Przeczytaj także

None found

Najpopularniejsze artykuły

None found

ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)
INNE ARTYKUŁY AUTORA




NAJNOWSZE WIADOMOŚCI