Kilkunastoletnia praca w Provimi dała mi okazję obserwacji rynku trzody chlewnej w naszym kraju. Zmiany, jakie w nim zachodzą, tylko z pozoru są powolne. Nasz rynek trzody chlewnej charakteryzuje się bardzo dużym zróżnicowaniem. Obok dużych ferm przemysłowych funkcjonują również drobne gospodarstwa, produkujące zaledwie kilkanaście tuczników w roku. Około 2/3 sprzedawanych do ubojni tuczników pochodzi z gospodarstw utrzymujących poniżej 20 macior.
Tak duże rozdrobnienie nie sprzyja profesjonalizacji. Nierzadko w małych gospodarstwach chów trzody odbywa się dodatkowo przy innej produkcji towarowej. Mali producenci mają jednak tę przewagę, że są niezwykle elastyczni i w krótkim czasie mogą zwielokrotnić produkcję towarową. Może to mieć miejsce, ponieważ powiększenie stada podstawowego z 2 do 6 macior w przeciągu półrocza nie jest trudne, podczas gdy rozbudowa stada z 200 do 600 loch w tym samym okresie wymaga wiele wysiłku. To właśnie z tego powodu dołki i górki świńskie przebiegają w naszym kraju znacznie drastyczniej niż w innych, w których fermy nie są tak mocno zróżnicowane pod względem wielkości.
Jeszcze większe zróżnicowanie dotyczy uzyskiwanych wyników produkcyjnych. Uzyskiwanych, bądź szacowanych, gdyż jedną z cech polskiego rynku jest to, że rzadko, który hodowca trzody zna wyniki techniczne swojego stada. Dobrym przykładem jest tu grupa loch. Ich populacja w naszym kraju wynosi ok. 1 400 000 sztuk. Od statystycznej maciory odchowujemy zaledwie 16 prosiąt w roku. W Europie w tym samym okresie od lochy uzyskuje się około 26 prosiąt, czyli do najlepszych europejskich producentów brakuje nam ponad 10 sztuk. Dlatego w ostatnich latach lawinowo wzrósł import do Polski prosiąt z tych krajów europejskich, w których przykłada się dużo uwagi do liczby pozyskanego potomstwa od maciory. Z moich obserwacji wynika, że co piąty tucznik ubity w Polsce urodził się za granicą. Optymizmem napawa fakt, że najlepsi polscy producenci, osiągają wyniki techniczne porównywalne z najlepszymi w tej części świata (26-27 sztuk/rok). Często są to klienci Provimi.
Ilość prosiąt urodzonych i odchowanych przez maciorę w roku, to parametry mające olbrzymi wpływ na ekonomikę całej produkcji trzody. Spróbujmy prześledzić uproszczoną kalkulację. Zakładając, że koszt żywienia maciory w roku to 1200 PLN i nie uwzględniając innych kosztów produkcji.
Ilość prosiąt urodzonych w przez maciorę w roku (szt.) |
Koszt paszowy produkcji prosięcia w dniu urodzenia (PLN) |
15 |
80 |
16 |
75 |
17 |
71 |
18 |
67 |
19 |
63 |
20 |
60 |
21 |
57 |
22 |
55 |
23 |
52 |
24 |
50 |
25 |
48 |
26 |
46 |
27 |
44 |
28 |
43 |
Ta prosta tabela jest przykładem jak dużo można zyskać przez samą dbałość o stado macior.
Walcząc o wyniki ekonomiczne należy pamiętać o kilku rzeczach:
•Okres, kiedy żywiec wieprzowy jest tani, to najlepszy czas na inwestowanie w swoje stado, a nie na jego likwidację.
•Stosowane pasze nie muszą być tanie, ale muszą być efektywne.
•Należy pamiętać o monitorowaniu wyników produkcyjnych w myśl zasady jeśli nie wiem jakie mam dzisiaj wyniki produkcyjne, to nie wiem również czy moja produkcja przynosi profity, czy straty”.
•Produkując cały czas mamy największe szanse zarabiać w długiej perspektywie czasu.
Dzięki stosowaniu się do tych zasad w ciągu kilku lat cena żywca może się ustabilizować, pozwalając na lepsze przewidywanie wyników ekonomicznych.
Wojciech Saługa
Menedżer Sieci Sprzedaży
Provimi Polska
“