fbpx

Większość rolników zagłosowało na Prawo i Sprawiedliwość

Przez wiele miesięcy z Ministerstwa Rolnictwa, kierowanego przez PSL i Agrounię, płynęły komunikaty, że za całe zło, które dotknęło polskie rolnictwo, winę ponosi PiS. W wyborach samorządowych PiS zdobyło poparcie ponad 57 procent rolników.

Baner seminaria uprawowe

Minister rolnictwa Czesław Siekierski (wespół z wiceministrem Michałem Kołodziejczakiem) wielokrotnie powtarzali, że to decyzje rządu Prawa i Sprawiedliwości pogrążyły polskie rolnictwo w kryzysie. Import zbóż z Ukrainy? PiS. Import mrożonych malin? PiS. Zielony Ład? PiS. Spadek pogłowia trzody chlewnej? PiS. Cokolwiek można wymienić jako przyczynę problemów i problemy polskiej wsi, wszystko to – w opinii liderów Polskiego Stronnictwa Ludowego i Agrounii jest winą Prawa i Sprawiedliwości.

Tymczasem w województwach najbardziej dotkniętych importem z Ukrainy (podkarpackim, lubelskim, małopolskim, podlaskim, świętokrzyskim, łódzkim) PiS wygrało. W całym kraju na Prawo i Sprawiedliwość zagłosowało ponad 57 procent rolników. Co znamienne, partia ta wygrała również w Świętokrzyskiem, okręgu wyborczym Czesława Siekierskiego i bastionie PSL.

Baner ener

Czy, jak mówią politolodzy, jest to efekt wystawienia PSL na pierwszą linię frontu w starciu rządu z protestującymi rolnikami?

Nie ma co ukrywać, że minister rolnictwa Czesław Siekierski, człowiek z dużą wiedzą i doświadczeniem (był przecież nawet przewodniczącym unijnej komisji AGRI) w obecnym rządzie stał się „ministrem nic nie mogę”. Nie jest to jego winą: granicę może zamknąć jedynie minister infrastruktury Dariusz Klimczak (też zresztą członek PSL), a za kwestie środowiskowe odpowiada Ministerstwo Klimatu, któremu szefuje Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050). Czyli wszelkie decyzje w tej sprawie podjąć może jedynie rząd, czyli premier Donald Tusk. Swoją drogą, czy to nie ciekawe, że najbardziej newralgiczne w związku z problemami polskiego rolnictwa ministerstwa zostały obsadzone przez członków PSL i będącej z nim w koalicji Polski 2050, a jedyny człowiek, którym mógłby wpłynąć na premiera, czyli prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz został “oddelegowany na odcinek wojskowy” czyli pozbawiony wpływu na tradycyjny elektorat swojej partii?

Baner SFD - aktualizacja 29.10.2024

A rząd nie robi nic. Trudno uznać za sukces rządu przypisywane premierowi Tuskowi jako efekt jego osobistych rozmów z przewodniczącą KE Ursulą von der Leyen „wycofanie się Komisji Europejskiej z niektórych założeń Zielonego Ładu”, bo nawet mało czujny obserwator widzi, że zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego, rośnie poparcie dla partii konserwatywnych i prawicowych, i wszelkie ustępstwa wobec rolników są jedynie konsekwencją obaw rządzącej w UE partii EPL przed utratą status quo.

Trudno uznać za sukces rządu „trudne rozmowy z partnerem ukraińskim” w sprawie handlu dwustronnego, bo nic z tych rozmów do tej pory nie wyniknęło. Jedyne, czego się dowiedzieliśmy po tak długim czasie, to to, że premier Tusk nie pozwoli nikomu na zamknięcie granicy z Ukrainą. Co oznacza, że nie będzie nie tylko zakazu importu, ale również zakazu tranzytu nawet na kilka miesięcy do zakończenia żniw, a po 4 czerwca ukraińskie produkty znów będą zalewać rynek unijny. Nie oszukujmy się: nie po to na Ukrainie inwestują koncerny międzynarodowe, żeby sprzedawać zboże taniej w Afryce zamiast drożej w Unii Europejskiej a mechanizm „hamulców bezpieczeństwa” jest tak opracowany, żeby zadziałał po fakcie zdestabilizowania rynku a nie przed nim.

Słynne „uzgodnienia w Jasionce” zapewne przelały czarę goryczy rolników. Podpisane przez osoby wybrane przez ministra Siekierskiego (a może i w tym przypadku „nic nie mógł”?), zawierające wyłącznie obietnice, nie dały żadnych rezultatów. Jedyny konkret – dopłaty do zbóż w wys. 200 zł do tony albo 300 zł do tony, sami rolnicy uważają za mechanizm pobudzający skupy do obniżania cen, a nie ich wzrostu.

Na tym tle rząd Prawa i Sprawiedliwości jawić się może jako partia, która, lepiej lub gorzej, wspierała rolników. Zamknięto granicę z Ukrainą, wprowadzono wiele rekompensat za straty poniesione w wyniku niekontrolowanego wwozu produktów z tego kraju, zbudowano koalicję 5 państw, z którą liczyła się Komisja Europejska – czego dowodem jest zaakceptowanie embarga na import 4 zbóż z Ukrainy, wprowadzonego jednostronnie najpierw przez Polskę.

Oczywiście, rolnicy mają wiele do zarzucenia Prawu i Sprawiedliwości: od słynnej „piątki dla zwierząt” przez stwierdzenie, że „chłopi są pazerni, da się im parę złotych przed wyborami i zagłosują”, po zbyt późne zareagowanie na niekontrolowany import zboża z Ukrainy i nieszczelną granicę. Jednak, jakkolwiek PiS działało, starało się (fakt, za pomocą pieniędzy publicznych) przeciwdziałać przynajmniej skutkom fatalnej decyzji Komisji Europejskiej, która uwolniła handel z Ukrainą.

Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę na to, że obecny rząd, a z nim Ministerstwo Rolnictwa, komunikuje się z rolnikami w stylu „słusznie minionej epoki”: każde działanie jest sukcesem, każda porażka winą „wrogich sił”. „Wycofanie się Komisji Europejskiej z wielu założeń Zielonego Ładu (…) powinno być przyjęte przez protestujących rolników jako satysfakcjonujące” – to jeden z przykładów komunikatu MRiRW, w których wola partii staje się wolą narodu.

Tylko sytuacja rolników w niczym się nie zmienia na lepsze. I to może wyjaśniać, dlaczego Prawo i Sprawiedliwość wygrało nie tylko w województwach najbardziej poszkodowanych przez decyzje Komisji Europejskiej i omnipotencję obecnego rządu, ale w całej Polsce, dzięki głosom rolników.

ZOSTAW KOMENTARZ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Najpopularniejsze posty

None found

Najpopularniejsze artykuły

None found

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
INNE ARTYKUŁY AUTORA




ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)

NAJNOWSZE KOMENTARZE

Newsletter

Zapisz się do Rolniczego Newslettera WRP.pl, aby otrzymywać informacje o tym co aktualnie najważniejsze w krajowym i zagranicznym rolnictwie.