Pełniący obowiązki ministra rolnictwa Ukrainy Taras Wysocki poinformował, że rozwój przemysłu przetwórczego jest jednym z priorytetów sektora rolnego Ukrainy. Przetwórstwo surowców rolnych pomoże zwiększyć konkurencyjność ukraińskich towarów i rozszerzyć rynki eksportowe.
– Unia Europejska w końcu zatwierdziła decyzję o przedłużeniu autonomicznych środków handlowych dla Ukrainy na kolejny rok. To pozytywny sygnał dla branży przetwórczej. Rada UE zatwierdziła także Plan dla Instrumentu dla Ukrainy, który przewiduje finansowanie przedsiębiorstw, a przetwórstwo rolne jest priorytetem. Ponadto Rząd zwiększył wsparcie dla przedsiębiorstw przetwórczych w ramach programu „Przystępne Kredyty 5-7-9”. Przedsiębiorcy mogą wziąć kredyt do 150 mln hrywien, który pozwoli im zbudować dużą, efektywną ekonomicznie produkcję” – powiedział Taras Wysocki cytowany w komunikacie Ministerstwa Polityki Rolnej i Żywności Ukrainy. Zdaniem p.o. ministra rolnictwa bardzo ważnym zadaniem przedsiębiorstw zajmujących się przetwórstwem rolnym jest podnoszenie jakości i bezpieczeństwa produktów do standardów i wymagań UE w procesie integracji europejskiej.
Wielu polskich ekspertów jest przekonanych, że Polska nie ma szans w rywalizacji z Ukrainą na surowce rolne, na ilość obecnie (i na zawsze), a niebawem również na jakość. Polskich przewag eksperci upatrują w europejskim know-how, doświadczeniu oraz położeniu geograficznym – leżąca pomiędzy Ukrainą a zachodnią Europą Polska mogłaby być hubem logistycznym dla ukraińskiej produkcji rolnej.
Wydaje się jednak, że zanim w Polsce ta kwestia zostanie przedyskutowana, Ukraińcy już dawno poradzą sobie sami. Tak jak w ciągu dwóch lat stali się liderami w produkcji dronów bojowych, tak jak szybko opanowali obsługę Abramsów i innego nowoczesnego uzbrojenia, tak szybko „ogarną” temat przetwórstwa w standardach europejskich. Szczególnie, że bez wątpienia mają wsparcie międzynarodowego kapitału.
Brutalna prawda jest taka, że rynkiem żywności rządzą międzynarodowe sieci handlowe. To od nich zależy, kto sprzedaje i za ile, a więc pośrednio również kto produkuje. A polityka sieci handlowych jest taka sama, jak innych międzynarodowych koncernów – gdy produkcja w danym kraju staje się za droga, przenosi się zakłady do innego, tańszego państwa.
To wcale nie jest absurd – gospodarstw nie da się przenieść, ale produkcję żywności owszem. Jeśli ktoś jeszcze myśli, że Polska została przyjęta do Unii Europejskiej, bo Zachód zrozumiał, że nam się to po prostu należy, to jest skończenie naiwny. Polska była tania i skłonna do pracy 24 na dobę za śmiesznie małe pieniądze. Wystarczyło sypnąć trochę grosza w formie pożyczek na „modernizację i rozwój”, trochę pogadać o tym, że w Europie wygra ten, kto produkuje dużo, żeby potem kupować tanio od tych, którzy sprzedać muszą, bo muszą spłacać pożyczki.
Teraz Polska jest już za droga, ale obok jest tania Ukraina. I znów biznes będzie się kręcił.
Ciekawe co zrobi Unia jak Rosja zajmie całą Ukrainę a ta przegra wojnę ?
A co to niby zmieni? Sektor rolny w UA należy do firm z Niemiec, Holandii, Luksemburga, Belgii i Stanów. Jakie znaczenie ma to jaki kraj będzie miał tam granice? Pieniądz nie zna granic, zwłaszcza jeżeli ma być zarobiony przez graczy.
I bardzo dobrze wam, wybieracie non-stop, z uporem maniaka tych samych sprzedawczyków, więc pójdziecie z torbami.
Nic dodac,nic ujac,jeszcze bylby jakis ratunek,zeby zdemonopolizowac rynek,
Bardzo słuszny komentarz ;