Nie mamy dobrych wieści dla producentów trzody chlewnej. Z tygodnia na tydzień oferowane są coraz niższe ceny za tuczniki, a eksperci prognozują kolejne spadki. Sytuacja ta spowodowana jest przede wszystkim pandemią koronowirusa, co ma znaczący wpływ na obniżenie eksportu unijnej wieprzowiny do Chin oraz zamknięcie wielu zakładów mięsnych czy rzeźni.
– Niepewność rynku w Niemczech udzieliła się wielu producentom żywca jak i przetwórcom. Zamknięcie uboju w zakładzie Tönnies w Nadrenii Północnej-Westfalii spowodowało nadwyżkę żywca na rynku niemieckim. Niektóre tuczarnie nie zostały opróżnione.To nie koniec złych wiadomości. Władze chińskie ze względu na zagrożenie koronawirusem wstrzymały import wieprzowiny z Niderlandów. Szybkie zagospodarowanie tak dużej ilości wieprzowiny na innych rynkach trzecich nie będzie łatwe. Dlatego znaczna część zatrzymanej wieprzowiny pozostanie na rynku unijnym powodując presję na ceny żywca – komentuje Aleksander Dargiewicz, prezes Krajowego Związku Pracodawców Producentów Trzody Chlewnej.
Obecnie zakłady mięsne w Polsce płacą za dostarczone świnie od 4 do 5, 80 zł w wadze żywej, a na wbc w klasie E od 5, 80 – 6 zł. Natomiast ceny macior w skupach oscylują w przedziale 2,00-4,10 zł/kg (średnia 2,70 zł/kg).
Koszty utrzymania tucznika są duże. Aby z nich zejść trzeba coś zrobić. Zatem teraz dopiero mięso to będzie syf. Guzy rakowe, zmiany chorobowe i inne zmielone rzeczy. Weterynarz dostanie w łapę i sprawa załatwiona.