Przyglądając się wykresom kontraktów terminowych w Europie i USA można powiedzieć, że nie jest najgorzej, bo rok kończymy na nieco wyższych poziomach, jednakże na rynku krajowym tego zbytnio nie widać.
W porównaniu z początkiem roku kukurydza jest o 10 proc. wyżej w notowaniach Chicago Board of Trade i niemal 20 proc. wyżej w notowaniach paryskiego Matif. Po tym, jak cena w Chicago wzrosła już w styczniu i lutym, wybuch wojny rosyjsko – ukraińskiej dołożył tam kolejne 15 proc., a na Matif było to blisko 50 proc.
W późniejszym czasie obie giełdy wyraźnie spadły, zwłaszcza w czerwcu. Kukurydza w Paryżu później odbiła, ale utrzymała wzrosty tylko do końca lipca, podczas gdy kukurydza w Chicago utrzymywała wzrosty do końca sierpnia.
Ze względu na suszę i słabe perspektywy zbiorów soi w Argentynie, poziom w Chicago został w dużej mierze utrzymany. Konkurencja eksportowa między Stanami Zjednoczonymi a Brazylią dopiero może wpłynąć na ceny. Z kolei pomimo ogromnego importu z UE w czwartym kwartale br. sytuacja na Matif ponownie się pogorszyła.
W przypadku polskiego rynku cena rozpoczynała rok z poziomów ok. 1200 zł/t i w momencie wybuchu wojny gwałtownie wystrzeliła, tak aby w połowie marca osiągnąć tegoroczne maksima przebijające poziom 1600 zł/t. Niestety od tego momentu ceny suchej kukurydzy rozpoczęły marsz na południe, na co z pewnością duży wpływ wywarł import z Ukrainy, i obecnie znów notujemy poziomy w okolicach 1200 zł/t.