W ubiegłym roku 120 milionów złotych, w tym zaledwie jedna trzecia tej kwoty. W programie rekompensat w zamian za rezygnacje z produkcji mleka trzeba było zastosować tak zwany współczynnik redukcji. Brzmi raczej złowieszczo a co to oznacza?
W tym roku wielu producentów mleka musiało podjąć decyzję: albo zwiększać hodowlę krów mlecznych albo z niej zrezygnować. Przy obecnych cenach surowca tylko duzi dostawcy mają szansę utrzymać się na rynku. Dlatego po rekompensaty w zamian za rezygnację z produkcji mleka zgłosiło się tak wielu chętnych, że nie dla wszystkich wystarczyło pieniędzy. Zabrakło 7 milionów złotych dla 2 tysięcy dostawców.
Władysław Łukasik, prezes ARR: zgodnie z przepisami zastosowaliśmy wskaźnik redukcji i jest to w ten sposób robione, że rolnicy, którzy mieli najniższe kwoty produkcji mleka uzyskają możliwość rekompensaty.
Z taką decyzją Agencji Rynku Rolnego nie może się pogodzić Zbigniew Gałka z Ługowa.
Zbigniew Gałka, Ługów: dwa lata temu Agencja płaciła 1,20 za litr, w tym roku 73 grosze, a tym, co mają więcej w ogóle nie zapłaci tylko weźmie za darmo. Rolnik nie kryje swojego rozczarowania. Decyzja o rezygnacji z produkcji już zapadła.
Zbigniew Gałka, Ługów: agencja powinna to wziąć albo według kolejności zgłoszeń albo podzielić wszystkim po równo, tyle ile jest środków budżetowych, załóżmy płacąc po 40 groszy, ale wszystkim po równo.
A to i tak byłoby dużo, bo sprzedaż kwot mlecznych na wolnym rynku praktycznie nie istnieje. W tym roku z programu rekompensat skorzysta 7 tysięcy rolników.
foto: Wrp.pl