Choć trudno sobie wyobrazić dziś ciągniki rolnicze bez wyjścia wałka odbioru mocy, w pewnej perspektywie czasowej to się ziści. Tak twierdzi Tomasz Kalociński, menadżer Centrum Szkoleniowego John Deere Polska.
Zelektryfikowana przekładnia bezstopniowa eAutoPowr z powodzeniem funkcjonująca już w ciągnikach amerykańskiego producenta to wg specjalisty firmy John Deere dopiero wstęp do elektryfikacji napędów w szeroko pojętej branży maszyn rolniczych.
Przekazywanie mocy z ciągnika za pomocą energii elektrycznej do silnika elektrycznego maszyny towarzyszącej niesie ze sobą wiele zalet i jest jego zdaniem tylko kwestią czasu.
– Nie ma tu problemu technologicznego czy wyzwania inżynierskiego. Jest tylko problem ceny napędu. Wyobraźmy sobie chociażby prasę czy zwijająca czy wielkogabarytową. Sterowanie silnikiem elektrycznym zamiast WOM-em jest o wiele wygodniejsze; możemy obrócić wówczas o kąt, ustawić precyzyjną prędkość oczywiście niezależną od prędkości pojazdu, chociaż hydraulika też to dzisiaj załatwia. Ponadto płynność ruchu, bezpieczeństwo, zabezpieczenie; zatrzymanie układu dosłownie w ułamku sekundy w przypadku układu elektrycznego. Trudno przecenić te wszystkie plusy. Ponadto sprawność układu hydraulicznego to jakieś 65%. Układu elektrycznego to ok. 90% – przekonuje Tomasz Kalociński.
Zobacz także: Jak dobrać zaczep do ciągnika i ile kosztują zaczepy?
Za kilka lat napęd elektryczny będzie powszechny
Zdaniem specjalisty przekazywanie mocy do maszyn towarzyszących na silnik elektryczny to tylko kwestia czasu.
– Myślę, że to nieuniknione, to się będzie pojawiać, natomiast silniki do zainstalowania w maszynach są jeszcze drogie. Cena silnika elektrycznego spadła jednak przez ostatnie 10 lat ponad 12-krotnie. Więc można w najbliższych latach, moim zdaniem, spodziewać się pojawienia się zelektryfikowanych maszyn na większą skalę, nawet mniejszych, tj. rozsiewacze nawozów. Ja wiem, że to brzmi może kontrowersyjnie na dziś, ale moim zdaniem WOM brzmi już powoli jak przeżytek. Bo WOM jest naprawdę niewygodny m.in. jeżeli chodzi o sterowanie prędkością, fazą, obrotem, rozpoczęciem i zakończeniem. Również płynnością sterowania – twierdzi Kalociński.
– Pytanie ile to zajmie. Myślę, że jeżeli tylko cena silnika będzie konsekwentnie spadać jak do tej pory, to powinno być maksymalnie od 3 do 5 lat kiedy będziemy takie maszyny widzieć już na co dzień – dodaje.
To nic nowego
– Tak samo jak ta hydrostatyka się pojawiła zamieniając WOM-y, tutaj jest naturalny krok w kierunku napędu elektrycznego. Pytanie tylko, kiedy się go wykona i to rynek sam ustali zapotrzebowaniem. Warto wspomnieć, że już w 2007 roku John Deere zaprezentował ciągnik 7530E Premium, który miał już wydawanie prądu na zewnątrz. To był 2007 rok, za wcześnie. Dzisiaj się okazuje, że już wracamy do tej koncepcji. Już w 2007 roku Kuhn prezentował rozsiewacz nawozów z napędem elektrycznym. Myślę, że powoli do tego będziemy wracać – kończy specjalista.










Hmm, trochę to dziwne, bo na ciągniku trzeba montować generator dużej mocy, rozsiewacz zasilić z akumulatora to żadna sztuka ale kurde mulczer czy jakiś kombajn do warzyw…
To i napięcie musi być i ryzyko porażenia….
Oczywiście że energię elektryczną łatwiej przekazać , ale najpierw trzeba ją wytworzyć…
No chyba że żrobimy napęd jak w lokomotywie…wtedy może mieć to sens.
chyba ze wom zasila agregat pradotworczy i zniego kablem 3 fazy zasilamy osprzet.
Mechaniczne rozwiązania sa w tym przypadku najlepsze. Tak jak napisał przedmówca; potężne prądy które powodują ryzyko pożaru, ale coś trzeba wymyślać, żeby postęp “szedł naprzód”. Pomysł z dziedziny: zielony ład, nieekologiczny LPG, wędzenie w dymie szkodliwe, wręcz rakotwórcze itp… Jednym słowem: NIEWYPAŁ
Żeby przekazać na WOM moc elektryczną wynoszącą na przykład 50 kW przy napięciu 12 V to trzeba przewodami puścić 4167A. Chyba żeby zastosować silnik wysoko napięciowy na przykład 400 V to wtedy będzie płynęło 120A. Rodzi się pytanie czy to na bezpieczne? Jest to prąd który wystarcza do spawania. Wyobraźmy sobie sytuację podczas żniw kiedy Ciągnik jedzie po suchej słomie i nie łączy jakiś przewód zasilający ten elektryczny WOM. Katastrofa gotowa
Funkcjonalność owszem, ale przekazanie tej mocy, grubość przewodów, ryzyko pożaru, no nie wiem….