Najwyższa Izba Kontroli jest z naszych podatków – dlaczego nie robiła kontroli wcześniej, tylko dopiero gdy rolnicy zaczęli protestować? Wy tu macie dobre szkoły, dobre stanowiska, musi przyjechać “chłopek roztropek” żeby mówić wam, co trzeba zrobić? – pytał z goryczą Zdzisław Łuba, przedstawiciel Podlaskiej Izby Rolniczej na posiedzeniu sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Sejmowa Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi zebrała się w celu rozpatrzenia raportu Najwyższej Izby Kontroli o działaniach organów państwa w związku z importem zboża z Ukrainy i jego obrotem w Polsce. Pisaliśmy o tym w artykule Grillowanie PiS .
Podczas posiedzenia głos mogli zabrać goście. Jednym z nich był Zdzisław Łuba, przewodniczący Podlaskiej Izby Rolniczej w Łomży. Zaczął od zadania pytania, które w gruncie rzeczy powinno paść już dawno na forum publicznym i wstyd, że żaden z dziennikarzy go nie zadał – dlaczego NIK zainteresowała się problemami z importem zboża i rozregulowaniem rynku zbożowego tak późno, bo przecież dopiero w połowie 2023 roku?
- Mam pytanie do dyrektora NIK (obecnego na sali Marka Adamiaka z Departamentu ds. Rolnictwa NIK – red.) – czy to robiliście na czyjeś zlecenie, czy sami to zarządziliście? Czemu ta kontrola została zrobiona tak późno?
Zapytał też, dlaczego to polskie służby obciąża się całą odpowiedzialnością za niekontrolowany import zboża na terytorium UE, dlaczego w kontrolach nie brały udziału służby z Niemiec i Francji? Dlaczego służby kontrolne tych krajów zgadzały się na to, żeby do państw UE wjeżdżało zboże skażone niedozwolonymi w Unii pestycydami i nawozami? I wreszcie, dlaczego Najwyższa Izba Kontroli nie brała w tym udziału?
- Czemu to nasze służby miały na granicy Schengen zatrzymywać wszystkie zboże i teraz jest wszystko na Polaków, Lachów, jak nas teraz nazywają! Czemu to nie niemiecka i francuska służba tam nie stała, nie zatrzymała tych wszystkich transportów zboża technicznego?!Gdzie były tamte służby? Jeszcze raz powtarzam – nie mogły nasze służby weterynaryjne zatrzymać wszystkiego, bo te “Polaczki”, jak nas nazywają, Lachy, nie puszczałyby, tak?
Zdzisław Łuba zwrócił też uwagę na to, że nikt nie zainteresował się faktem sprzedawania pasz wytworzonych z ukraińskiego zboża, choć powszechnie wiadomo było, że jest ono zanieczyszczone.
- Kto daje certyfikat na sprzedawane pasze? Żaden kilogram paszy nie powinien być sprzedany! Wystarczyło powiedzieć firmom, że nie wolno tego sprzedać, paszy z taką zawartością! Musi przyjechać głupi “chłopek roztropek” z Podlasia i to mówić? To, że moje krowy chorowały, kto mi za to zwróci?
Przedstawiciel Podlaskiej Izby Rolniczej wyraził swoje rozczarowanie tym, że politycy nie powstrzymali wielkiego kapitału przed wykorzystywaniem rolników:
- Ja jestem rolnik, który trzyma krowy – jak zaczęli mówić na Podlasiu, że tyle zboża idzie z Ukrainy, uważaliśmy, że firmy paszowe kupując tak tanio zboże nam granulki paszowe będą sprzedawać taniej – guza prawda! Kochani państwo, nie trzeba być tak głupim jak rolnik, tylko w Ministerstwie Rolnictwa tysiące osób pracuje, za takie pieniądze, to są budżetowcy, i jak to wygląda? Jeśli jest NIK z naszych podatków, to dopiero widzicie problem, gdy są protesty! Dlaczego nie działaliście wcześniej?
Na koniec Zdzisław Łuba gorzko stwierdził, że “wszyscy o nas pamiętacie: jedna strona i druga, i trzecia, piąta i dziesiąta, przed wyborami”. Tymczasem “Ukraina już do UE weszła” a “tam są konsorcja, żaden Ukrainiec tego nie uprawia”.
- To u nas w Polsce ma to się rozlać? Ja rolnik muszę za to zapłacić!? Macie dobre szkoły, dobre stanowiska, nie róbcie wojenki! Mnie jest wszystko jedno, jaka telewizja, ja mam pilota! Wy zadbajcie o ludzi, o rolników! – powiedział przedstawiciel podlaskich rolników.