Rynek używanych ciągników rolniczych ma się bardzo dobrze i nie widać w nim oznak recesji. Sporą część ciągników sprowadzamy z Zachodu, więc spójrzmy dziś na ceny niemieckich używek.
W ubiegłym roku w Niemczech sprzedano ponad 30 tysięcy nowych ciągników rolniczych, które trafiły do 255 tys. gospodarstw rolnych i firm. W dużej części wszystkie nowe ciągniki zastąpiły stare, a te trafiły na rynek wtórny. Możemy je znaleźć na aukcjach i portalach internetowych, na które chętnie zaglądamy.
Dobrej klasy traktor, który przepracował kilka tysięcy godzin, to nadal dobra maszyna, która może jeszcze długo posłużyć. Warunkiem tego jest oczywiście jej dobre traktowanie przez użytkownika i regularny serwis, ale większość maszyn z drugiej ręki ma dziś udokumentowaną historię.
Używany ciągnik ma swoje zalety, choć główną z nich jest niższa cena. Niższa, ale wcale nie musi to oznaczać, że jest mała, a co interesujące – nasze wybory kierują się na dwa rodzaje ciągników. Szukamy młodych i nieprzepracowanych maszyn, ale co ciekawe, także tych starszych mechanicznych pozbawionych jeszcze rozwiniętej elektroniki.
Niemiec płakał, jak sprzedawał?
Lęk przed nowoczesnymi rozwiązaniami technicznymi nadal jest wśród części rolników mocno zakorzeniony, a przez to stare mechaniczne traktory uważane są, choć czasem błędnie, za te mniej awaryjne. Taki stan rzeczy ma spory wpływ na ich cenę na rynku wtórnym, która jest przez to sztucznie zawyżona.
Nie oznacza to jednak, że w niemieckich ogłoszeniach nie można znaleźć dobrego ciągnika za rozsądne pieniądze. W ofertach używek królują najpopularniejsze marki na tamtejszym rynku, więc nie dziwi, że najwięcej jest ciągników Fendt, John Deere, Claas czy Deutz-Fahr.
Czy w Niemczech można kupić ciągnik taniej?
Jak w przypadku naszego ostatniego przeglądu ogłoszeń z Holandii, tak i teraz odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. W zależności od naszych oczekiwań i możliwości finansowych można szybko natrafić na odpowiednią dla na nas ofertę, ale nie jest to regułą.
Spójrzmy na ceny kilku wybranych modeli z niemieckiego rynku wtórnego, jakie oferowane są na popularnym portalu aukcyjnym. Dla ułatwienia podajemy ceny z podatkiem VAT wynoszącym na tamtejszym rynku 19%.
– John Deere 6910S
rocznik 2001, 150 KM, 8660 godzin – 41 650 euro brutto;
– Fendt 724 Vario Gen6
rocznik 2022, 240 KM, 2050 godzin – 201 705 euro brutto;
– Deutz-Fahr 10006
rocznik 1974, 100 KM, 10231 godzin – 20 300 euro brutto;
– New Holland TD 5.85
rocznik 2016, 86 KM, 1800 godzin – 33 320 euro brutto;
– John Deere 8100
rocznik 1998, 185 KM, godzin nie podano – 48 671 euro brutto;
– Claas ARION 650 Cmatic
rocznik 2020, 185 KM, 1010 godzin – 145 180 euro brutto;
– Case IH Puma 210
rocznik 2008, 210 KM, 8154 godzin – 45 815 euro brutto;
Powyższe przykłady modeli ciągników z niemieckich ogłoszeń to tylko ułamek tego, co można spotkać na portalach rynku wtórnego. Warto zwrócić jeszcze uwagę, że część ogłoszeń sprzedaży pochodzi od wyspecjalizowanych w handlu ciągnikami firm. W takim przypadku można często liczyć na możliwość porozumienia się w języku polskim.
Czy warto ściągnąć używany ciągnik z Niemiec? I w tym przypadku prosimy o waszą opinię. A może macie już takie doświadczenia. Piszcie w komentarzach.
Dziękuję, wolę Zetora lub Ursusa.
30 tyś ciągników na 255 tyś gospodarstw i firm? To Niemcy chyba kupują ciągniki na spółkę 😂😂😂
Niech szaleńcy se to kupują, mamy w Polsce ursusa i części do niego (trzeba tylka żądać na składnicy części ursusowskich, albo korursa, bo inaczej bubla wcisną) a jak ktoś chce eksperymentować, to powodzenia, pierwsza poważniejsza awaria może być ostatnią takiego ciągnika, jednego wałka czy zębatki nie będzie już w produkcji i pozamiatane
Tylko używane 40 Ursusy! Zadnych zachodnich lewackich ciagników!