fbpx

Ursus padł – kto zawinił?

Mleko się rozlało. Ponad 100-letnia marka Ursus przestała istnieć. Ocieramy łzy, wspominając coś o dobru narodowym i zmarnowanej potędze, zastanawiając się, gdzie by tu pomnik Ursusowi postawić. Oraz najważniejsze – kto zawinił?

Gdy myślę o ciągnikach Ursusa i tym, co się z nimi działo w ostatnich latach, do głowy przychodzi mi enerdowski Trabant 601 i pewna anegdota sprzed ponad 30 lat z nim związana. Otóż oznaczenie modelowe (przypomnę – 601) tego zacnego auta tłumaczono do 1989 r. tak: 600 osób kupuje, jedna ogląda. A tuż po zjednoczeniu Niemiec tłumaczono tak: 600 osób ogląda, jedna kupuje.

Baner Syngenta

To oczywiście nieco podkoloryzowana anegdota, ale czy nie widzicie pewnej analogii z naszym Ursusem? Przez całe lata ciągniki te były obiektem pożądania tak dalece, że nikt przy odbiorze ciągnika w salonie nie oglądał i nie wybrzydzał – wszyscy brali jaki jest. Ten stan uległ w ciągu kilku pierwszych lat polskiego kapitalizmu przemianie o 180 stopni. Jak w przypadku Trabanta po 1990 r., więcej oglądało, niż decydowało się na zakup.

Oddajmy jednak sprawiedliwość Ursusowi, bo nie można powiedzieć, że się nie starał. Zaczął skromnie: a tu nowa plastikowa maska, a tu takiż błotnik. Dalej było ciekawie i wydawało się, że świetlana przyszłość stała otworem: nowe modele, nowe medale z wystaw, nowe nadzieje łączone z czeskim Zetorem, austriackim Steyrem, słowackim Martinem czy afrykańskimi kontraktami pozwalające niemal na zaoranie Ursusami kontynentu wzdłuż i wszerz.

Ursus – gigant na glinianych nogach

Było pewne, że zakład żeby utrzymać pozycję i zdobywać kolejne rynki, musi mieć poważnego inwestora. Jednak, jak to u nas bywało, gdy się ktoś pojawiał z ciężką kasą i pomysłem, to okazywało się, że właściwie nie ma z kim rozmawiać. A właściwie tych, co mają coś do powiedzenia, jest całe mnóstwo: ministerstwo, związki, rady pracownicze, zakładowe i inne wygadane organizacje mające za zadanie obronę interesów (swoich) i robotników. Nic więc dziwnego, że ci, co najpierw chcieli, wycofywali się z negocjacji.

Następne lata to kolejne modele, kolejne medale, kolejne krótkotrwałe romanse z Hindusami, Turkami i kto tam jeszcze chciał się na chwilę przytulić. Nastały szumne czasy modernizacji, restrukturyzacji i spółek, a później spółek w spółkach. Dostawcy i kooperanci będący już od lat niezależnymi podmiotami gospodarczymi i dość dobrze radzący sobie na rynku części zamiennych do Ursusów, chcieli dostarczać podzespoły do nowych ciągników. Jednak z biegiem lat największym majątkiem marki Ursus stały się warszawskie grunty i logo. Na którym też próbowano zrobić interes.

Ursus a FBI, czyli dwaj panowie w czerni na moim podwórku

Przyznaję, że sam przez wiele lat sprzedawałem części zamienne do ciągników, w tym także do Ursusów. Jednak kilkanaście lat temu zdarzył się taki oto przypadek, po którym do reszty straciłem szacunek do tej bądź co bądź, szacownej i zasłużonej marki. A było to tak:

Pewnego dnia przed mój sklep zajechał ładny samochód, z którego wysiadło dwóch jednakowo odzianych w ciemne garnitury panów. Jak nic żywcem wydartych z filmów o FBI albo Man In Black. Z oficjalnymi minami zza ciemnych okularów zażądali widzenia z właścicielem (czyli mną) i wymachując mi przed nosem dokumentami z logiem fabryki i mnóstwem czerwonych pieczątek, oświadczyli:

– Skoro sprzedaje pan tu części zamienne marki Ursus, to musi pan podpisać umowę o wykorzystywanie znaku handlowego (loga), co będzie skutkowało 15-procentowym haraczem od sumy sprzedaży części zamiennych objętych logiem – wyrecytowali niemal jednocześnie, wręczając mi plik dokumentów i długopis. – Tu podpisać, a jak nie, to… I tu nastąpił długi monolog o grożących mi za niepodpisanie owego dokumentu karach, sądach, zesłaniach, torturach i w ogóle zakuciu w łańcuchy itp.

– Czy w zamian będę miał swobodny i pełny dostęp do oryginalnych części zamiennych po hurtowych, fabrycznych cenach ich zakupu? – spytałem “agentów specjalnych”. – Nie, w zamian będzie miał pan jedynie prawo do sprzedaży tu oryginalnych części zamiennych – usłyszałem. Jak sami rozumiecie, to był dla mnie bardzo kiepski interes. Nie muszę chyba tłumaczyć, że natychmiast pożegnałem wystylizowanych panów, używając słów, których nie mogę tu w pełnym brzmieniu przytoczyć.

Nie jestem dziś w stanie jednoznacznie powiedzieć, czy to byli wysłannicy Ursusa, czy jacyś czujący kasę specjaliści od przewałów na grubą skalę. Dodam tylko, że więcej się nie pokazali, ani nie dostałem żadnego pisma z fabryki. Wiem jednak, że panowie ci odwiedzili także firmę mojego bliskiego znajomego, sugerując mu te same “zasady współpracy”. Nie wiem, jak ich pożegnał, ale rozmowę z nimi wkrótce po tym przypłacił zawałem serca.

Ursus padł – kto zawinił?

To pytanie zapewne przez lata będzie się pojawiać w naszych rozmowach, bo będziemy szukać winnego upadku tej naszej narodowej marki ciągników. Czy można było tego uniknąć? Pewnie tak, a najlepszym przykładem tego jest czeski Zetor. Miał problemy podobne jak Ursus i stał na krawędzi upadku w niebyt i zapomnienie, ale znalazł inwestora i dziś ma się czym chwalić.

A Ursus? Zanim zaczniemy oskarżać i szukać winnego upadku tej wspaniałej niegdyś marki, zapytajmy samych siebie, nieco retorycznie: Kto w ostatnich latach kupił nowy ciągnik Ursusa z szacunku do marki?

A to, dlaczego nie chcieliśmy ratować narodowej legendy i kupować nowych ciągników Ursusa, to już zupełnie inna opowieść.

 

McHale - baner
Danko baner marzec 2024
Webinarium konopie - baner

8 KOMENTARZE

  1. Analogia czeskiego zetora jak i czeskiej skody jako pasmo sukcesów to tak jak analogia polskich porażek jak Ursus, polonez, syrena i Fiat

  2. Cala plejada pisowskich dygnitarzy z Pinokiem i DlugoPiSe na czele robili sobie fotki z Ursusem gdy byl czas wyborow a teraz czas na Amerykanskiego Johna Deara,Hiszpanskiego Solarisa i Izere z Chin….

  3. To rząd PiS był trzecią stroną kontraktów handlowych Ursusa w Afryce… i niestety po tym jak Zarajczyk skrytykował rząd PiSu, ten postanowił się wycofać ze wspierania Urusa w tych kontraktach… to był początek końca Ursusa. A smaczku całej sprawie dodaje to że w tym samym czasie wolał dotować powstające w Polsce fabryki Mercedesa…

  4. A czy zastanawiał się ktoś może dlaczego właściciel większościowy URSUSA czyli rodzina Państwa Zarajczyków ( tu warto wygooglować tag ,, willa Zarajczykówka,,) nie walczyli na rynku z nieuczciwą konkurencją BELARUSA , typów których homologacje wygasły 1 lipca 2005 roku które mają normy emisji spalin na poziomie Stage 0 i Stage 1 jak w przypadku modeli Belarus 820, Belarus 920, Belarus 952.2 etc. , a które zgodnie z Prawem drogowym art.72 ust.1 pkt.3 w zw z art.72 ust.2 pkt.1 w przypadku ich sprowadzenia z zagranicy jeśli nie były uprzednio rejestrowane w RP winny mieć przy pierwszej rejestracji w RP ważne świadectwo zgodności WE ( patrz powinny spełniać wszystkie wymagane normy określone w rozporządzeniach homologacyjnych harmonizowanego prawa unii).

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze artykuły
NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
[s4u_pp_featured_products per_row="2"]
INNE ARTYKUŁY AUTORA




ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)

NAJNOWSZE KOMENTARZE

Newsletter

Zapisz się do Rolniczego Newslettera WRP.pl, aby otrzymywać informacje o tym co aktualnie najważniejsze w krajowym i zagranicznym rolnictwie.

×KZPRiRB podcasty - baner