fbpx

Ursus C-360 3P to ulep jakich mało, a dziś kosztuje majątek (felieton)

Kilka dni temu mój redakcyjny kolega Karol w artykule o Ursusie C-360 3P wychwalał jego zalety. Pokłóciłem się z nim, bo uważam że ten ciągnik to kit i ulep jakich mało w historii ciągnikowej techniki.

baner KUHN

O ile w historii warszawskiego Ursusa i produkowanych tam ciągników możemy się doliczyć kilku modeli wybitnych, to zdarzały się i takie, które trudno zaliczyć do przemyślanych, a wręcz zrobiono je na siłę. Jedne i drugie uchodzą dziś za klasyki i są ciągle w użyciu. Mało tego, jedne i drugie kosztują dziś coraz więcej i niech mi to ktoś logicznie wytłumaczy dlaczego.

Trzeba zacząć od tego, że okres PRL w Polsce to jednak stan umysłu. Dotyczył on działań rządzących wówczas tym krajem, a właściwie ówczesnej partii i jej pomysłów na gospodarkę. Ofiarami takich działań były często zakłady o ogromnym potencjale produkcyjnym i pracujący tam rozsądni ludzie.

Ciągniki Ursusa – dobre bo polskie (?)

Tak było i dawno temu w Ursusie, który po produkcji fatalnej i mało legalnej kopii Lanz Buldoga zwanej dumnie Ursusem C-45, porzucił ją niecnie i zajął się całkiem fajnymi ciągnikami. Trzeba przyznać, że C-328 i późniejszy C-330 były arcydziełami warszawskich inżynierów.

Proste, tanie w produkcji i znakomite pod względem jakości. Do dziś są naszymi ulubionymi ciągnikami. No cóż, powiedzenie “Dobre bo polskie” sprawdziło się tu jak nigdy.

baner Interhandler

Era polsko-czechosłowackiej przyjaźni zainicjowana na początku lat 60. też była udana. Wspólne biuro konstrukcyjne w Brnie i wspólne znakomite modele ciągników serii ciężkiej C-385 i pochodne, były tym, czego nam było trzeba. Przemyślane i genialne ciągniki miały swój potencjał i okazały się strzałem w dziesiątkę.

Ursus C-4011. Niby polski, a jednak nie. Protoplasta serii C-360, fot. Adam Ładowski

Do tego jeszcze sprawdzona konstrukcja Zetora, w postaci modelu 4011, stała się protoplastą całej serii jej następców już pod szyldem Ursusa. te wszystkie czterdziestki, pięćdziesiątki-piątki i sześćdziesiątki były – mimo, że technicznie zapóźnione, to całkiem udane. Całkiem, bo miały swoje za uszami.

Jak ubiliśmy ciągnikową przyjaźń czołgami

Radość ze wspólnej współpracy z Czechami nie trwała jednak zbyt długo, bo polska partia (tak, ta robotnicza) w ramach tzw. “bratniej pomocy” postanowiła wysłać w 1968 r. do Czechosłowacji czołgi z obsadą Ludowego Wojska Polskiego.

Po kiego grzyba wysłali nasze siły zbrojne to nie wiem, bo akurat wojsko ze Wschodnich Niemiec darowało sobie wycieczkę pod Pragę, żeby nie denerwować zaledwie 23 lata po II wojnie światowej przyjaznych Czechów.

Trzeba tu na marginesie wyjaśnić, że poszło o to, że dzielni Czesi byli i tak dosyć zdenerwowani obecnością u siebie panoszących się radzieckich żołnierzy. Postanowili ich pogonić za pomocą doraźnych, używanych w rolnictwie środków obronnych jak: widły, kosy i cepy wspomaganych przez łatwopalne produkty rafineryjne.

Prawie im się to udało, ale załamali się nieco gdy nasze czołgi wjechały im na podwórko. Ta zniewaga zostawiła poważny ślad na wzajemnych relacjach na lata, a wspólną współpracę w dziedzinie projektowania nowych modeli ciągników czort porwał.

Ursusy można było ulepszyć, ale czy angielskim silnikiem?, fot. Adam Ładowski

Ursus z ręką w nocniku, czyli chwytanie się angielskiej brzytwy

Zostaliśmy sami ze starzejącymi się ciągnikami. Bez wsparcia Zetora było bardzo ciężko, bo w Brnie się obrazili i powiedzieli: jak wy do nas z czołgami, to traktory sobie róbcie sami. I w sumie trudno im się dziwić.

Nasza znajoma rządząca partia się nie poddała i poszła po rozum do głowy. W 1974 r kupiła dla Ursusa angielską licencję na Masseye Fergusony i całą związaną z nimi infrastrukturę. Brawa byłyby zasłużone, gdyby nie to, że to była całkiem nienaturalna dla nas – wychowanych na poniemieckich technologiach – licencja techniczna. Nie dosyć, że calowa, to jeszcze niektórzy do dziś twierdzą, że także i lewa – bo niekoniecznie prawnie legalna, ale ten domysł już zostawmy.

Ursus C-360 3P to ulep jakich mało. Jak do tego doszło?

Takie jest właśnie tło historyczno – polityczne czasów, w jakich przyszło Ursusowi produkować ciągniki. Te lata były co prawda okresem rozwoju i prosperity warszawskiej fabryki, ale odstawienie współpracy z Zetorem i licencja MF zbiegły się z poważnym kryzysem gospodarczym w PRL. Mówiąc wprost zostaliśmy na lodzie, bo szanse na szybkie uruchomienie w latach 70. produkcji licencyjnych ciągników Massey Ferguson były znikome.

Wracając do Ursusa C-360 3P, którego to chwalił w swoim tekście redaktor Karol Wieteska, to jestem innego zdania. Dla mnie ten ciągnik to ulep. Jest jak Polonez z silnikiem diesla 1,9 od Citroena. To mix, który nie śnił się brneńskim konstruktorom tego ciągnika.

Nie zgadzam się z Karolem

Swoją opinię ujmę w trzech punktach, do których wprowadzenie właśnie przeczytaliście powyżej. I będę się tego trzymał, a więc:

– Konstrukcja tego ciągnika pochodziła jeszcze z połowy lat 50.

– Dodano do niej silnik z początku lat 70.

– Do sprzedaży ciągnik wszedł w 1981 roku.

I teraz: Ursus stworzył hybrydę. Do starego chassis pochodzącego jeszcze z Zetora wmontował na siłę 3-cylindrowy angielski silnik Perkins AD3.152UR o mocy 47,5 KM (C-360 ich 52 KM). Przy okazji zmieniając wałki sprzęgła i tworząc chaos logistyczny w przypadku części zamiennych.

A najlepsze jest to, a to istna wisienka na tym technicznym wynalazku, że wprowadzono go do produkcji w 1981 roku, chwaląc się w propagandzie mediów jaki to nowoczesny ciągnik udało się stworzyć w Ursusie.

I dlatego Karol się z Tobą nie zgadzam. Mimo, że mogę uznać, że to dość poprawny ciągnik, nadal uważam go za ulep.

Baner McHale
SDF baner
Baner McHale
baner KUHN

14 KOMENTARZE

  1. Ursusy c 360 to zawsze było badziewie,wystarczyło go porównać z np. zetorem 7211 klasa ta sama , a wygoda i kultura pracy człowieka o niebo lepsze.

  2. Ursus 360-3 p był nie zły ale niestety to jest niewypał typowa c360 bije na głowę c360-3p pomimo że c360 więcej pali za to jest bezawaryjna i ma moc

    • A gdzie 3P jest awaryjny ? Moim zdaniem zwykła 69tka to badziew jakich mało, ogólnie 60tki to gówno, ale tutaj ratuje ja ten silnik 3p oszczędny i ma lepsze obroty jka ten zwykły badziew

  3. Redaktorze -ten silnik Perkins to nie konstrukcja początku lat 70, a znacznie starsza. Bardzo zbliżona wiekiem do tej zetorowskiej. Sam ciągnik to faktycznie ulep posiadający i wady i zalety. Co do udanych konstrukcji Ursusa-same rozwiązania techniczne może i były zbliżone do zachodnich konstrukcji ale jakość wykonania i montażu była mierna. Zapewne znajdą się obrońcy, że to tyle lat pracuje. Tylko ile to jest godzin do naprawy, remontu.

  4. Witam. Ja też miałem przez ponad 10 lat i zgadzam się że to ulep. Jednak w mojej ocenie to właśnie ten Perkins to najlepsza rzecz jak była w 60- siatce.

  5. Taki właśnie był “miś” na miarę naszych ówczesnych możliwości. Ale trzeba mu oddać, że przynajmniej paliwo oszczędzał względem 60.

  6. Serio, autorze?
    Spodziewałem się konkretniejszych argumentów na poparcie tak odważnej tezy. I nie obyło się bez błędów.

    Po 1. Silnik AD3.152 jest konstrukcją z 60 roku, a nie początku lat 70.

    Po 2. 3P mógłby powstać bez licencji MF, gdyż ursus współpracował z Perkinsem już pod koniec lat 60.

    Po 3. Połączenie tego silnika z c360 było na pewno bardziej sensowne, niż łączenie go z ciągnikiem lekkim, bez uciągu i konkretnych biegów ciągnikiem jakim był c330. A mieli dylemat, czy seryjnie robić takowe z tymi silnikami. Wybrali 360, I trudno się dziwić.

  7. Użytkuję taki ciągnik już prawie trzydzieści lat na trzydziestu hektarach i jak do tej pory spisuje się znakomicie jest lepszy od sześćdziesiątki miej pali i jest szybszy i najpierw trzeba go pożytkować i dopiero wystawiać opinie a jak się dba o ciągnik taki się ma

  8. Mój ojciec obecnie ma 79lat (1946rocznik) na początku kiedy skończył 17lat pracował jako pomocnik operatora koparki linowej a następnie jako operator a od 1975r kiedy dziadek z babcią przepisali na rodziców ziemię przyjął się do spółdzielni kółek rolniczych i został traktorzystą pracował do przejścia na emeryturę w 2006r. Przez 31lat przeżucił kilka ciągników i tak jego pierwszym był c330 otrzymał go po starszym traktorzyście następnie dostał nową c360 w 1984r dostał nową c360 3p następnie kolejną c360 3p w 1989r ta już miała kabinę sokółka ll podnośnik zabudowany ogrzewanie z chłodnicy jeden akumulator alternator nowszy zaczep transportowy itd. W 1993r otrzymał nowego ursusa 3512 i w 1998r ostatniego nowego 3512. Przez te lata nie tylko w polu pracował bo SKR miał umowę z rejonem budowy dróg i mostów i tam też jeździli na wynajmie odśnieżali obcinali gałęzie drzew płotki przeciw zaspowe na polach wzdłuż dróg. Oprócz pierwszej C330 każdy ciągnik na stan dostawał nowy i po kilku latach używania szedł na przetarg. Kiedy go zapytać jaki ciągnik był dla niego najlepszy zawsze mówi c360 3p z 89r a zaraz po niej 3512! Piękny dźwięk 3p mniej paliły aczkolwiek wadą była uszczelka pod głowicą i to że można zwyczajnie przegrzać ten silnik ale zawsze powtarza c360 3p.

  9. Głupoty panowie wpisujecie. Silnik Perkinsa bardzo dobry, pracuje od1987 r. bez poważnego remontu i nie trzeba wiaderkami paliwa lać jak w przypadku c360

  10. Gomułka naciskał na interwencję ponieważ działania Dubczeka zmierzały również w normalizacji stosunków z Niemcami. Gomułka chciał mieć podpisany układ o wzajemnych stosunkach z DE, a w działaniach Dubczeka widział zagrożenie.

ZOSTAW KOMENTARZ

Please enter your comment!
Please enter your name here

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
INNE ARTYKUŁY AUTORA




ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)

NAJNOWSZE KOMENTARZE

Newsletter

Zapisz się do Rolniczego Newslettera WRP.pl, aby otrzymywać informacje o tym co aktualnie najważniejsze w krajowym i zagranicznym rolnictwie.