Ekoschemat przewiduje 2 punkty za każdy hektar, na którym uda się udokumentować wykonanie zabiegu przyorania obornika. To 200 zł/ha o ile mamy czym taki zabieg wykonać. Jeżeli nie, to niebawem będzie można zaopatrzyć się w maszynę z dofinansowaniem. Dlatego przyglądamy się rynkowi bron talerzowych.
Trudno jest czasem nadążyć za tymi wszystkimi pomysłami związanymi z ekologią, ale faktem jest, że w nadchodzącym naborze w ramach WPR na lata od 2023 do 2027 uwzględniono możliwość zakupu „Brony talerzowej do wymieszania obornika z glebą”. A skoro tak, to przyglądamy się, co można kupić i na co zwrócić uwagę podczas wyboru. Niestety, zwolennicy gruberów, pługów czy bron aktywnych będą musieli obejść się smakiem, choć być może zwiększone zainteresowanie i ruch w branży talerzówek spowoduje lekkie odpuszczenie cen innych maszyn?
Ekoschemat na wymieszanie obornika
Jak można przeczytać na stronie ARMIR, wspomniane punkty są przyznawane, gdy spełniony zostanie schemat, przez który rozumie się:
„(…) jeżeli rolnik wymiesza obornik, odchody drobiu z bezściółkowego systemu utrzymywania zwierząt gospodarskich, tzw. pomiot ptasi, lub produkt pofermentacyjny, z glebą, przy czym zabieg przyorania obornika, pomiotu ptasiego lub produktu pofermentacyjnego uznaje się za równoważny z ich wymieszaniem z glebą.”
Dla nas dziś, jest ważniejsze to, że w regulaminie naboru wniosków Planu Strategicznego dla Wspólnej polityki Rolnej na lata 2023-2027 w ramach inwestycji rolno-środowiskowych znalazł się zapis o możliwości uzyskania dofinansowania do zakupu narzędzia, którym wspomniany zabieg można wykonać. Plan przewiduje jedynie zakup bron talerzowych, a więc należy się spodziewać zarówno wzmożonego ruchu w segmencie tych maszyn, jak i, co tu dużo ukrywać, rychłego wzrostu cen, jak to zwykle bywa w przypadku pojawienia się dodatkowego zastrzyku kapitału dla takich inwestycji. Dlatego warto już dziś przyjrzeć się temu, o co można by zawnioskować.
Na co zwrócić uwagę
Nie ma co ukrywać, że aby sprawnie i ekonomicznie wykonać zabieg przykrycia obornika za pomocą talerzówki, należy mieć możliwość osiągnięcia prędkości jak i głębokości (100 albo i więcej mm), a zatem brona musi być dobrana i pod posiadany ciągnik jak i grunty, na których będzie pracował cały zestaw. Zwłaszcza, jeżeli mówimy nie o dobrze przefermentowanym i niemalże samoczynnie rozpadającym się materiale, a o świeżyźnie, którą trzeba będzie solidnie uprawić i rozdrobnić. A za te w grę wchodzą brony talerzowe uprawowe, zapewniające możliwość wejścia na co najmniej 10 cm w glebę i osiągnięcia znacznej przepustowości, czyli będziemy poruszali się w przedziale od 600 mm średnicy talerza. Dość mocno uzębionego, tak aby zapewnić możliwość pracy na odpowiedniej głębokości.
Ciekawy aspekt podpowiada również firma NSK – producent łożysk, ale także i gotowych podzespołów do osadzania talerzy, a mowa oczywiście o bezobsługowych, uszczelnionych piastach, które wpływają na zmniejszenie częstotliwości wymian łożysk względem tradycyjnych rozwiązań. Ma to duże znaczenie zwłaszcza podczas pracy z obornikiem, który ma tendencję do oklejania się na elementach, a sam w sobie sprzyja korozji. Obecnie niemal wszyscy producenci oferują piasty bezobsługowe, coraz częściej jako standard, niemniej są jeszcze modele z klasycznymi łożyskami ze smarowniczkami. Warto mieć to na uwadze, zwłaszcza szukając maszyny prostszej i tańszej, być może akurat na tym elemencie nie warto oszczędzać.
Ostatni element to dobór wału oraz dodatków takich jak chociażby skrobaki do talerzy czy opcji hydraulicznych – regulacji wału, opcji unoszenia do transportu czy w przypadku maszyn o większej szerokości składania i rozkładania. Naturalnie jeżeli mowa o maszynach wagi ciężkiej, koniecznie trzeba zainteresować się, czy elementy do transportu i składowania są w cenie maszyny, czy trzeba za nie dopłacać. Ogólnie należy przyjrzeć się końcowej konfiguracji maszyny, by później nie żałować zarówno braku jakiegoś elementu lub też niepotrzebnych opcji, które jedynie wpłynęły na podbicie ceny.
Segment popularny: od 2 do 3,5 m
Brony z tego segmentu cieszą się największą popularnością w kraju, głównie za sprawą znacznej ilości odbiorców. Typowe szerokości robocze to: 2 m dla ciągników o mocy około 75 KM, dalej 2,5 m dla maszyn 80-90 KM kończąc na 3-3,5 m, do których potrzeba minimum 100-120 KM. Owe minimum rzecz jasna podniesie się wraz z ciężkością gleby czy wysokością wzniesień.
Oprócz tego ciągnik będzie musiał dysponować podnośnikiem od 1,2-2,2 tony. Nie jest zatem dziwne, że to właśnie ten segment jest dość mocno oblegany. Przykładem maszyn z tego segmentu mogą być brony serii GAL C firmy Mandam oferujące przyzwoite 900 mm rozstawu pomiędzy talerzami. Choć w standardowej konfiguracji dostaniemy talerze 560, które mogą okazać się zbyt płytkie, to w opcji są jeszcze 610 o grubości 5 lub 6 mm. Do wyboru są wały rurowe, daszkowe, T-ring, Tandem, C-ring, sprężynowy, Packera, dyskowy oraz gumowy. Jest w czym wybierać. W przypadku szerokości 2,5 m bez wału, za to z ekranami i bezobsługowymi piastami należy liczyć się z wydatkiem około 25 tys. zł. Jeżeli w konfiguracji zmienimy talerze i dodamy wał, to bez trudu przebijemy kwotę 30 tys.
Dokładając 5 tys. zł, czyli za 35 tys. zł netto można pokusić się o rozpoczęcie konfigurowania brony Blue Line firmy InterTech o większej szerokości, bo trzymetrowej. Warto wspomnieć, że od jakiegoś czasu Inter Tech ma na swojej stronie konfigurator z cennikiem zarówno maszyn jak i opcji. Szanujemy takie otwarte podejście do klienta. A zatem można się dowiedzieć, że na chwilę obecną za wał Packera trzeba dopłacić 2400 zł netto, zaś za daszkowy 5330 zł.
Oświetlenie to wydatek 990 zł, a hydrauliczna regulacja głębokości pracy 1780 zł. Generalnie są to dość zbliżone ceny za dodatki jeżeli chodzi o krajowych producentów aspirujących do czołówki dla maszyn z segmentu 2-3,5 m. Atutem modelu 3,0 Blue Line będą niewątpliwie talerze 610, bezobsługowe piasty i wał rurowy 510 mm w standardzie. Za wspomnianą kwotę 35 tys. zł netto otrzymujemy w miarę kompletną i gotową do pracy maszynę.
Oczywiście na rynku nie brakuje także tańszych propozycji jak chociażby seria Powerdisc light firmy Agrona, gdzie za 2,5 m bronę z talerzami 560 i piastami bezobsługowymi oraz wałem rurowym trzeba zapłacić 13 900 zł w bazowej konfiguracji. Producent również oferuje możliwość dobrania większych talerzy – 610, oświetlenie, inne wały, ekrany boczne czy hydrauliczną regulację pracy. Do tego w ofercie są maszyny 2,5, 2,7, 3, 3,5 i 4 metry.
Warto jednak zwrócić uwagę, że 4-metrowy wariant Powerdisc light waży tyle samo co niespełna 3 metrowy Inter Tech, choć w przypadku Mandamu masy są zbliżone. Warto więc zapytać producenta o jeszcze jeden parametr, niezwykle rzadko podawany, a mianowicie o grubości profili i rodzaj materiału, z którego są one wykonane. Nikt przecież nie chce skończyć z pokrzywioną czy rozerwaną ramą, a to w przypadku tych maszyn kluczowa sprawa jeżeli idzie o podejmowane przez firmy oszczędności.
Patrząc zaś z drugiej strony, czyli maszyn premium, warto wspomnieć chociażby o serii Catros od Amazone. Model Catros 3003+ czyli maszyna o szerokości roboczej z 3 metrów, z hydrauliczną regulacją głębokości i wałem KWM 600 mm i większymi talerzami do głębszej uprawy to wydatek rzędu 85-90 tys. zł
Segment wydajny czyli od 4 do 6 metrów
Przejście z 3 na 4 metry lub więcej to przeskok nie tylko do segmentu maszyn wydajnych, to także wejście w maszyny składane, czasem półzawieszane, a im bliżej górnej granicy, tym częściej pojawiają się koła w transporcie, ale i pracy. To także maszyny, od których często wymaga się, aby były wyposażone w hydropak. Choć oczywiście spotkamy go także w mniejszych maszynach, co pozwala na rozbudowę brony o siewnik czy w agregaty do zwalczania chwastów i uprawę za jednym przejściem.
Przykładem takiego zestawu może być na przykład Amazone Ceus 4000; w praktyce jest to talerzówka Catros z dodanymi sekcjami zębów rodem z Ceniusa i talerzami wyrównującymi. My jednak musimy pamiętać o wymogu z regulaminu – talerzówka do wymieszania obornika, a więc spójrzmy na przykład na konkurencyjnego Kuhna z jego serią Optimer.
Tutaj również znajdziemy modele 3,5- i 3-metrowe, ale nas interesują maszyny od 4 do 6 czyli Optimery: 4000, 5000, 6000, choć oferta kończy się na modelu 12500 czyli 12,5 metrowym kolosie dla najbardziej wymagających. Rzecz jasna, jeżeli mowa o głębokiej uprawie, to wybór padnie na wariant XL, bowiem L-ki są na talerzach 510 mm, a co za tym idzie 10 cm to ich absolutne maksimum, podczas gdy z XL zejdziemy od 5 do 15 cm, bo te maszyny są na talerzach 620 mm.
Co poza tym? Poza tym warto wspomnieć, że dla bron z zakresu 4-6 metra, trzeba posiadać co najmniej 140-160 KM dla wariantu 4 m około 180-200 KM dla 5 m i ponad 230 KM dla brony 6-metrowej, a dodatkowo podnośnik powinien dać radę unieść 5-8 ton. Wracając do Optimerów, to mocną stroną tych maszyn są stożkowe tarcze o grubości 6 mm nachylone w dwóch płaszczyznach, co ma zapewnić jak najlepsze wykorzystanie mocy ciągnika, ale i równomierne mieszanie gleby. Ponadto brony Kuhna mogą być wyposażone w wał tnący albo włókę wyrównującą oraz koła kopiujące czy nawet siewnik do małych nasion.
Ale nie ma róży bez kolców; wydajność, jakość i solidność wykonania są w cenie. Za fabrycznie nowy model, jeszcze z roku 2023, o szerokości 5 m, z 40 talerzami, osłonami bocznymi, światłami, kołami transportowymi i podwójnym wałem U-Ring 600 mm na zaczepie kat 3/4N/4, czyli potocznie mówiąc, na pełnym wypasie, dystrybutor Kuhn życzy sobie około 227 tys. zł, maszyna jest dostępna od ręki. Katalogowo cena Optimera XL 5000 według konfiguratora na stronie Kuhna, bowiem Kuhn również ma swój konfigurator, zaczyna się od 289 890 zł.
Taniej będzie jeżeli postawimy na krajowych producentów, np. Solecką Fabrykę Maszyn Rolniczych czyli Strumyk, a konkretnie na model Tiger TH II 60 czyli składaną hydraulicznie, prostą bronę o szerokości 6m, której cennik otwiera kwota 38 tys. zł netto. Jeżeli chcemy zapewnić sobie 100-200 mm głębokości roboczej – talerze 660mm, wał doprawiający (Packer, Croskill, daszkowy), bezobsługowe piasty firmy SKF, doświetlenie i wózek transportowy, to należy przyszykować mniej więcej dwukrotność ceny wyjściowej.
Kolejnym przykładem tym razem w najmniejszej w segmencie szerokości czyli 4 metrów może być brona BTH 4,0 H firmy Landstal. Podobnie jak w przypadku droższej konkurencji, w podstawowej wersji nie należy spodziewać się czegoś ponad niezbędne minimum. Za kwotę około 43 tys. zł można liczyć na mniejsze talerze 560 (610 mm OFAS są w opcji), wał rurowy 560 mm, ekrany boczne, rozstaw pomiędzy rzędami talerzy 100 cm, hydrauliczne składanie z zabezpieczeniem na zamkach i tyle.
Mniej wymagającym może to wystarczyć. Tych bardziej zadowoli fakt, że za dopłatą można dołożyć do maszyny chociażby rząd zgrzebeł, ekrany pływające, hydrauliczną regulację wału, piasty bezobsługowe, których w standardzie nie ma, różne inne typy wałów, oświetlenie czy wózek transportowy albo siewnik poplonów. Co warto podkreślić, większość krajowych producentów, ma w swojej ofercie dodatki znane z cenników zagranicznych producentów
Talerzówki XXL ponad 6 metrów
W zasadzie, jak można zobaczyć po cenach bron sześciometrowych, w przypadku producentów zagranicznych, tego typu maszyny bez trudu wyczerpią pełną kwotę dofinansowania, o jaką można się ubiegać, czyli 200 tys. zł. Oczywiście zawsze można traktować to jako wkład zewnętrzny do własnych środków, wówczas np. do kosztującego około 400 tys. zł Horscha Jokera 8 RT trzeba będzie dopłacić z własnej kieszeni 200 tys. zł
Nie sposób jest w zestawieniu wspomnieć wszystkich producentów, którzy w swojej ofercie mają brony talerzowe do głębokiej uprawy. Sprawy nie ułatwia również fakt, że niemal wszystkie te maszyny łączy w zasadzie podobna budowa, stosowane rozwiązania i podobna lista opcji; różnic trzeba szukać w detalach takich jak zastosowany materiał, producent talerzy, piast, sposób wykonania powłoki malarskiej czy ewentualnie autorskich smaczkach związanych z prowadzonymi przez producenta badaniami. Tego żaden producent nie zapomni uwzględnić w prospekcie, o ile ma czym się pochwalić.