T-25 Władymirec to turkuć podjadek wśród ciągników

W 1970 r. wylądował na powierzchni Księżyca zdalnie sterowany radziecki pojazd księżycowy Łunochod 1, niewątpliwie absolutny szczyt ówczesnej technologii. W tym samym czasie inni radzieccy inżynierowie zaprezentowali ciągnik T-25, który wygląda jak turkuć podjadek i jest technicznym koszmarem. Co im poszło nie tak?

reklama
Baner Amazone

Nie da się odmówić radzieckiej technologii pewnej inwencji i dobrych pomysłów, choć lwia część z nich miała swój początek na Zachodzie. No cóż, kopiowanie pomysłów nie jest niczym nowym, a szpiegostwo gospodarcze w ZSRR kwitło pod opiekuńczym okiem komunistycznej władzy. Stan ten prowadził do ciekawych sytuacji, jak w przypadku pierwszej radzieckiej luksusowej limuzyny, w której system klimatyzacji rozwiązano, stosując “suchy lód” (dwutlenek węgla w formie stałej), gdy okazało się, że skopiowanie sprężarki klimatyzacji jest technicznie niewykonalne.

Radzieckie rolnictwo potrzebowało dużo dobrych maszyn, jednak radziecki chłoporobotnik obligatoryjnie musiał korzystać wyłącznie z rodzimego sprzętu. Tak nakazała mu partia. Dlatego nawet doskonałe ciągniki produkowane w demoludach, jak Zetor, Ursus czy IMT, były ideologicznie obce i przez to niewłaściwe, a nawet szkodliwe społecznie. Poza tym to właśnie radziecka technika miała być eksportowana do krajów demokracji ludowej i przynosić dochody, a nie na odwrót.

reklama
Baner Kioti

T-25 – ciągnik, którego w Charkowie nie chciano i stał się Władymircem

W połowie lat 60. na fali odwilży wprowadzonej przez towarzysza Nikitę Chruszczowa podjęto intensywne prace nad szybszym rozwojem radzieckiej techniki rolniczej. I tak w 1966 r. w Charkowskiej Fabryce Traktorów specjalizującej się w dużych konstrukcjach ciągników zaczęto wytwarzać lekki ciągnik T-25. Po kilku latach zorientowano się jednak, że jest to jakaś pomyłka i całą produkcję tego modelu przeniesiono do prestiżowej, bo na wschód od Moskwy, fabryki Władimirskij Motoro-Traktornyj Zawod we Włodzimierzu. Montowane ciągniki dostały dumne oznaczenie “Władymirec” wytłaczane na masce.

To właśnie produkowane we Włodzimierzu modele trafiały do Polski w wymianie barterowej z ZSRR w zamian za ziemniaki, cebulę oraz jabłka. Były to czasy, gdy radziecka technika musiała być importowana do nas za wszelką cenę, a biorąc pod uwagę rozliczenia finansowe, była naprawdę na wagę złota.

T-25 Władymirec, zdjęcie z instrukcji obsługi

Jakby tego było mało, to T-25 Władymirec był montowany także w Polsce w kilku placówkach Agromy. Montaż odbywał się z gotowych elementów. Przychodzące w drewnianych skrzyniach kompletne podzespoły ciągnika były składane w całość i dostosowywane do polskich warunków technicznych. Co ciekawe, na życzenie mogły być  wyposażone w instalację pneumatyczną pochodzącą z C-330.

W naszym kraju Władymirec kupowany był chętnie, bo jego cena była niska i w odróżnieniu od polskich ciągników z Ursusa był dostępny od ręki. W tym zalewie polskiego rynku radziecką techniką zadbano także o dość dobre zaopatrzenie w części zamienne, ale o nich wspomnę później.

Techniczna gratka, czyli konstrukcja „Władka”

Porównując Władymirca do podobnych mu w mocach, dwucylindrowych i produkowanych w tym samym czasie ciągników C-330 czy Zetor 2511, można się zastanowić, po co w ogóle powstał. Ten ciągnik ma się nijak do każdego ze swoich konkurentów pod każdym możliwym względem. Jest koszmarny. Dlaczego? Już tłumaczę.

Silnik o fabrycznym radzieckim oznaczeniu D-21, jaki zastosowano we Władymircu, to chłodzona powietrzem jednostka o mocy 26-30 KM. Jego oryginalna konstrukcja jest przemyślana, trwała i dosyć oszczędna. Ma znakomite rozwiązania konstrukcyjne jak: wydajne, podwójne smarowanie czy wałek wyrównujący drgania silnika pracujący w przeciwfazie. To zdecydowanie najlepszy z podzespołów Władymirca z jednym małym “ale”. Nie jest konstrukcją radziecką.

Przekrój podłużny silnika D-21A1

Z technicznego punktu widzenia D-21 (jak i cała rodzina tych silników) to dość marnie skopiowane jednostki niemieckiej firmy Deutz (KHD).

Mimo że pierwotna konstrukcja była znakomita, to zastąpienie precyzyjnej niemieckiej technologii i metalurgii radziecką przemysłową myślą techniczną nie wyszło mu w sumie na dobre. Blok silnika skręcał się i wały korbowe pękały. Niezwykle ciężkie koło zamachowe przykręcone do wału na drobnozwojowe śruby M12 (zastąpione później na M14) nagminnie się urywało. Ciśnienie smarowania olejowego było niestabilne, przez co skracało żywot panewek. Grubościenne tuleje wałka wyważającego były marnej jakości. Stop aluminium stosowany w głowicach silnika okazywał się mało plastyczny po przegrzaniu, przez co po ich demontażu nie trzymały szczelności z brzegiem cylindra – oryginalnie uszczelka pod głowicę nie była stosowana. Spod pokryw głowic i gumowych uszczelek popychaczy zawsze ciekło. Można by tak wymieniać jeszcze długo. Zdecydowanie jednak silnik Władymirca nie był o dziwo w nim najgorszy, bo to przekładnia była dziełem szaleńca.

Skrzynia biegów nie była prosta, ale prostacka. Ilość wad konstrukcyjnych przekraczała ilość zatrzasków, sprężynek, wodzików i dźwigni potrzebnych do jej przełączania. Koła zębate przekładni były źle obliczone i nie zazębiały się ze sobą na pełnej szerokości. Powodowało to trudne do zdiagnozowania wypadanie biegów, którym często winna była marna sprężynka lub ukryty z boku przekładni wałek zatrzasków.

Sterowanie przez traktorzystę samą skrzynią przeczyło zdrowemu rozsądkowi i trudno się połapać w ilości dźwigni w kabinie.

Skrzynia biegów ciągnika Władymirec T-25

Po kilku latach produkcji nawet w fabryce zaczęto zdawać sobie sprawę z koszmaru, jakim była ta skrzynia, i gruntownie ją przebudowano. I tak ze złej przekładni po wieloletnich pracach i ciężkim wysiłku projektantów powstała unowocześniona skrzynia. Zmieniono cztery koła zębate, mechanizm przełączania biegów dostał nowe wodziki, zatrzaski i sprężynki oraz uproszczono sterowanie dźwigniami w kabinie. Czy to okazało się skuteczne? Nie. Było równie źle.

Do końca produkcji tego “dzieła” nie przebudowano nawet połączenia wałka zdawczego łączącego sprzęgło ze skrzynią. Dwa wałki transmitujące całą moc z silnika połączone były ze sobą na drobne kliny sprzęgłem łupkowym skręconym w poprzek jedną śrubą z dość marnym zabezpieczeniem. To rozwiązanie musiało się wcześniej czy później urwać. Zresztą tego typu pomysłów i “racjonalizacji” było jednak dużo więcej.

Czy T-25 ma zalety?

Układ kierowniczy Władymirca mógł być prostszy tylko w przypadku, gdyby do kierowania zastosowano lejce z uprzęży konnej. Był z gruntu zły, a precyzja kierowania nie istniała. System jego przekładni pochodził ze średniowiecznej kuźni i nie miał żadnych dobrych stron. No chyba że swoją wagą dociążał ciągnik.

Podobnie układ hydrauliki, który był, delikatnie mówiąc, nieco astmatyczny, a to przez wykorzystanie pompy NSz-10 używanej w radzieckim rolnictwie do napędu układu wspomagania ciągników MTZ-82 i JUMZ-6. Choć teoretycznie T-25 mógł podnieść potężne 600 kg, to obciążenie go takim ciężarem rodziło zwykle fontannę przecieków oleju hydraulicznego. Tak na marginesie, hydraulika radzieckich ciągników to niezwykle ciekawy temat i wymaga oddzielnej opowieści.

Nieco ukrytym problemem okazały się także tylne koła. Radzieckie egzemplarze miały ogumienie o rozmiarze 10-28 cala i dla tego rozmiaru obliczona została tylna przekładnia. W Polsce oryginalny rozmiar opon nie był produkowany, więc na tylne koła trafiało dostępne ogumienie w rozmiarze 11,2-28 lub (o zgrozo!) 12,4-28. Jednak obie opony miały dużo większy obwód niż radziecka 10-28, co negatywnie odbijało się na trwałości mechanizmu przeniesienia napędu.

Jakkolwiek spojrzeć, T-25 Władymirec to karykatura ciągnika. Był pod każdym względem inny niż konkurencyjne modele i pod każdym względem gorszy. Jeśli na siłę doszukiwać się w nim jakichkolwiek plusów, to tylko takich, że część egzemplarzy posiada dość obszerną kabinę. Żeby jednak nie było za różowo, to przed “liftingiem” kabina ogrzewana była za pomocą wymiennika ciepła, w którym krążył olej hydrauliczny dostarczany tam z zaworu umieszczonego nad pompą NSz-10. Oczywiście takie rozwiązanie generowało tłuste, lepkie i gorące przecieki, a sam zawór był najczęściej demontowany i zastępowany przedłużką.

Choć ciągnik ten był niezwykle popularny w latach 70. i 80., dziś w naszym kraju pozostało ich niewiele. Część się rozsypała, część wyjechała na wschód do krajów pochodzenia, a część użytkowana jest jeszcze z wieczną batalią o części zamienne. Co prawda są one jeszcze dostępne i tanie, ale ich jakość pozostaje często dyskusyjna.

Wiem, że wygląd to zawsze kwestia gustu. Jednak prosty i utylitarny wygląd tego ciągnika nie przemawia do mnie w żaden sposób. Wśród produkowanych w tamtym czasie modeli ciągników przypomina bardziej turkucia podjadka, plagę ogrodów, niż ciągnik. Ale to moje zdanie.

reklama
baner SDF
reklama
Baner podcasty
60 KOMENTARZE
  1. Koledzy Rolnicy i Miastowi ! Jeden z sąsiadów jako pierwszy we wsi zdecydował się na zakup Władimirca T-25, chyba z pierwszej partii sprzedaży, z dolnym tłumikiem i brezentowym dachem pseudokabiny. Mawiał: gdyby ten traktor miał tabliczkę amerykańską, to ludzie zachwalaliby go pod niebiosa. Mój ojciec nabył taki ciagnik już z pełną kabiną i jedną wajchą biegów. Nawet nie wiecie
    na czym polegało ogrzewanie kabiny. Jeden z Was nieśmiało napisał, że ciepłym olejem. Ale faktycznie olej musiał być gorący. Na pompie była dźwigienka do włączania ogrzewania. I wtedy olej był przeciska przez bardzo malutki otworek i mocno się nagrzewał. Z prawej strony kabiny była umieszczona nagrzewnica i silnik el. z turbiną. Ogrzewanie było wydajne, ale … po jego włączenie pochłaniało kilka kM mocy ciągnika, co było bardzo odczuwalne np. podczas orki i zużycie paliwa wzrastało. Ktoś pisze że T-25 jeżdził jakoby zygzakiem, a prawda jest taka, że należało prawidłowo ustawić zbieżność przednich kół, leciutko ściągając przód kół do środka. I nie dopuszczać do powstania luzu na drążku kierowniczym. I wtedy nawet bez trzymania kierownicy traktor jechał jak strzała. Piszecie że z traktora wiecznie wyciekał olej ! Ale w tamtych czasach wszelkie pojazdy i urządzenia spalinowe były cały czas “zasmarkane” cieknącym olejem, ropą, płynem hydraulicznym, i tzw. tłustym błotem. Ciekły nawet tak szanowane samochody marki Mercedes. Ale czy ktoś z użytkowników sukcesywnie mył swój traktor? No może ktoś! Z racji ciężkiej pracy traktora należało konsekwentnie wymieniać uszczelki w silniku skrzyni biegów, w układzie hydraulicznym. I bezwzględnie sprawdzać dokręcenie wszelkich śrub. Czy były wymieniane filtry? Nie sądzę. Ludzie uważali, że takie działania byłyby fanaberią. Może ktoś raz na kilka kat umył jakoś traktor. Proszę, niech ktoś wskaże, że w dzisiejszych urządzeniach spalinowych nie występują wycieki czy przedmuchy. Pomimo, że T-25 był chłodzony powietrzem to nigdy nie słyszałem, aby mu to szkodziło czy też silnik się zatarł. Oczywiście były przypadki zatarcia, ale tylko z powodu braku wymiany lub w ogóle braku oleju w silniku. Właściciele chyba uważali że olej sam się uzupełnia. A jeżeli już olej był wymieniany to niezmiernie żadko. Skrzynie biegów bardzo często pracowały przy śladowej ilości oleju lub wręcz na sucho. Ktoś pisze, że po 20 latach użytkowania ukręcił się wał korbowy. Jeśli ukręcił się dopiero po 20 latach ciężkiej pracy a nie na gwarancji to może świadczyć, że ten wał korbowy nie był ani serwisowany i tym bardziej sprawdzany. Jeden z naszych sąsiadów w ogóle nie do inwestował swojego Władka T-25. Nie dopilnowywał olejów, nie wymieniał uszczelek, nie dokonywał regulacji. No chyba
    że wystąpiła jakaś drastyczna potrzeba. Nie zwracał uwagi na jakieś dziwne hałasy. Traktor odpalił i jechał to było świetnie. No i odkręcił się korbowód i wybił dziurę w bloku silnika. A przecież jest to bardzo prosty i przyjazny dla użytkownika silnik. Bardzo szybko zdejmuje się głowicę i cylinder. I wtedy można łatwo sprawdzić stan głowicy z zaworami, sprawdzić stan korbowodów, wału korbowego i jego łożysk. Sam osobiście kilkakrotnie wymieniałem zawory i je docierałem. Dostęp jest bardzo łatwy i nie trzeba specjalistycznych narzędzi. Ten sam sąsiad doprowadził silnik do takiego stanu, że pracował jak betoniarka. Został zmuszony do wykonania remontu kapitalnego. Oś wału korbowego była wyrobiona ba kształt jajka. Na wale korbowym wykonano pierwszy ale za to od razu.3 szlif. I proszę wskażcie, jaki traktor mając tak dorżnięty i skatowany silnik byłby w stanie już nawet odpalić, a nie jeszcze ciężko pracować??? Użytkownicy Władków praktycznie nie dbali o swoje traktory Naprawy były dokonywane tylko wówczas, gdy jakiś element uległ awarii. Traktory ciężko pracują w drastycznie trudnym terenie, nie jeżdzą cały czas po asfalcie. Występują drastyczne naprężenia poszczególnych elementów i wszystko ustawicznie się poluzowuje. W maszynach rolniczych należy ustawicznie sprawdzać stan poszczególnych elementów, wymieniać uszczelki i dokręcać śruby. Nie ma takiej sytuacji że u Władka tak musi być. To jest nieprawda. Władki w 90% były dożynane przez właścicieli. Nie miał prawa strumieniami wyciekać olej ze skrzyni biegów, z silnika czy instalacji hydraulicznej. Wszędzie były uszczelki i należało je co pewien czas wymienić. W zasadzie uszczelki były kartonowe nie były zbyt drogie i jakieś wyrafinowane w wykonaniu. Można samemu wyciąć takie uszczelki. Ludzie często nawet nie myli zaolejonych elementów z obawy że wtedy wyciek się znacznie powiększy. Podsumowując: T-25 już z prozaicznego faktu bycia traktorem i pracy w skrajnie trudnych warunkach wymaga szczególnej troski ze strony użytkownika. Nie to jakiś minitraktorek czy traktor do jakichś prac porządkowych. Władek jest w pełni skalowym traktorem ciężko pracującym w swojej klasie mocy i masy.jest w stanie orać tylko pługiem 2-skibowym, a nie np. 8-skibiwym. Ale pracuje tak samo ciężko jak jego odpowiedniki wagi ciężkiej. Władek nie jest ciągnikiem małostkowym, operuje podobnymi narzędziami jak traktory wagi ciężkiej. W swojej klasie. Jest okropieństwem mówienie, że Władek jest nieudacznikiem. I twierdzą tak osoby, które nawet w podstawowym wymiarze nie dbają o swój traktor. Jest to żenujące, ponieważ Władek może obsługiwać wszystkie podstawowe maszyny rolnicze, i zarazem jest bardzo ekonomiczną w zużyciu paliwa, tanią w w zakupie, tanią w eksploatacji i co bardzo znamienne, bardzo prostą w dostępie i w naprawach konstrukcją. Ten traktor wymaga sumiennych przeglądów i to tylko co pewien czas. Władek nie znosi “drutowania”. Pracuje świetnie jeżeli mające współpracować ze sobą elementy są ze sobą odpowiednio spasowane. Inaczej usterki pogłębiają się wykładniczo i awaria jest tylko kwestią czasu. Dzisiejsze nowoczesne traktory bezwzględnie wymagają ogromnych zasobów sił, środków, czasu, aby były w stanie w ogóle funkcjonować. Wymagają bardzo drogich okresowych serwisowań. W ostatnim 20-leciu rolnicy zakupili mnóstwo drogich ciągników. Sam serwis okresowy jest droższy niż wartość będących w dobrej kondycji. np Władków. Za takie pieniądze za serwis można wykonać kapitalny remont traktora starszej daty. I proszę mi powiedzieć czy jeszcze są sprawne klimatyzacje w tych nowoczesnych traktorach. ??? Rolników nie stać na utrzymywanie klimatyzacji. W poprzedniej epoce mój ojciec posiadał 20 ha gospodarstwo. Były zasiewy i było hodowane dużo zwierząt. I wierny Władek T-25 był w stanie obsłużyć cały czas całe gospodarstwo. I nigdy nie było takiej sytuacji aby jakaś nagła awaria wyeliminowała Władka z pracy na długi okres . Prawidłowo dopatrzone serwisowanie, obsługa i naprawy skutkowały że władek odwdzięczał się bezawaryjną pracą. Naprawy i przeglądy Władka nie są ani czasochłonne, ani drogie. Jedynym głównym dylematem w naszym Władku były początkowo problemy z pochwami, odkręcaniem się w nich śrub lub ich urywaniem się. Ojciec początkowo sądził, że wystarczy odpowiednio unieruchomić pochwy. Otwory na śruby M12 mocujące pochwy w przelocie miały więcej niż 12mm. Dlatego też ojciec spasował ściśle mocowanie pochew na rozmiar M14. Otwory przelotowe do śrub 12mm o nieco większej średnicy powodowało że pochwy się ślizgały i zrywały śruby. Po przegwintowaniu mocowania pochew czasie jazdy próbnej po 200m 1 pochwa uległa ukręcenu czyli została urwana. Wówczas wymontowaliśmy pochwy, zwolnice, półosie, i elementy mocujące tylne koła. Rozebraliśmy do najmniejszych śrubek. I okazało się, że półosie są mocno krzywe i jedna nawet hest częściowo przełamana. Ojciec chciał kupić nowe i sprawne półosie, ale wszystkie dostępne w kilku sklepach…… były krzywe. Wynika z tego, że producent Władka był świadomy tej wady, i chciał ją zneutralizować w ten sposób, że dał luzy w otworach na śruby mocujące pochwy , aby w czasie gdy półoś ma duże bicie wraz z biciem przesuwała się także pochwa. Tylko był fakt, że trzeba było co 2 godz. sprawdzać stan mocowania pochew. Niedopilnowanie mogło grozić odpadnięciem koła. Wobec braku w sprzedaży sprawnych półosi ojciec postanowił, że spróbuje dokonać próby “wyprostowania” półosi w odpowiednim zakładzie. Niestety początkowo okazało się, że półosie są nazbyt mocno hartowane, i wyprostowanie ich nie przyniesie oczekiwanego skutku. Potem ojciec dowiedział się, że np. zakłady regenerująca m.in. resory będą w stanie naprawić fabryczne wady półosi. W takim zakładzie najpierw odpuszczono fabryczne hartowanie, potem wyprostowano półosie, a potem znowu fachowo półosie zahartowano. Naprawa półosi była tak ewidentna że cały zespół pochwa-zwolnica pracował idealnie, Naprawa nie była nazbyt droga, więc ojciec, na wszelki wypadek dokonał naprawy zapasowej pary półosi. Ale nigdy potem nie było to potrzebne. Faktycznie Władek miał różne wady fabryczne, Ale należało je bezwzględnie naprawiać, i to małym lub wręcz śmiesznym kosztem, i następnie cieszyć się przez dekady z bezawaryjnej pracy Władka. A jeśli ktoś świadomie zarzyna Władka, nie opiekuje się nim, a następnie wykazuje, że “Rusek jest BE”, to niech kupi sobie traktor za milion lub więcej zł. a potem ciężko tyra tylko po to aby taki nowoczesny traktor mógł w ogóle pracować. Tak Rolnicy ,,,,tyrajmy tylko na utrzymanie maszyn, a na naszej ciężkiej harówie niech bogacą się inni. A nowoczesne maszyny rolnicze z cieniutkich blaszek z pewnością “zgniją” do 10 lat. A marża ekonomrolnika jest najniższą marżą z mocnym wskazaniem na straty.

  2. To co tu jest napisane to nie wiem skąd autor tego tekstu wziął…
    Jeździłem w
    Władkiem od dziecka i pewnie kilka tys mth w nim spędziłem… Mam porównanie z c 330 bo z sąsiad często pokrzyczał nam 2 traktor i c 355 /360 nie pisze bo to już zdecydowanie inna moc…
    Skrzynia biegów we władku dobra z małymi mankamentami… Otóż co jakiś czas trzeba było wymienić sprężynki wodzików i tyle … Trochę brakowało wolniejszego biegu do tyłu przy cofaniu z dość ciężką przyczepą, natomiast szybsze biegi i cofanie z pełną prędkością no cóż który traktor mógł jeździć 25 km/ h do tyłu…
    W porównaniu do c 330 troszkę brakło niekiedy 2 stopniowego sprzęgła, za słaba była konstrukcja mocowania śruby centralnej, zbiornik oleju hydraulicznego mógł być nieco większy. Zresztą osobny zbiornik oleju hydraulicznego to niewątpliwie zaleta.
    Co do wycieków z hydrauliki to głównie ciekło z uszczelnień siłownika, zaleta natomiast to podnośnik z ” dociskiem” który prawie podnosił tylne koła ciągnika. Często przydatne przy wykopach trollem z łyżką do kopania… Nie wiem ile kilometrów trol z Ruskiem wykopał czy to pod fundamenty czy instalacje wodne…
    Silnik jak miał lekko to dużo nie palił ale przeciążany potrafił wypić dużo mój rekord spalania przy orce 2 skibowa Unią to wyszło 30 litrów na hektar…
    Wygoda kierowania w porównaniu z c 330 to bez porównania. Kabina nad skrzynią biegów, a nie siedzibie bezpośrednio na skrzyni biegów.
    Wydaje mnie się że był bardziej awaryjny niż c330 i tu nie będę bronił tej konstrukcji, ale egzemplarz z którym spędziłem wiele lat lekko nie miał.
    Pracował jako jedyny w małym gospodarstwie, ganiał po całej okolicy z meprozetem 2000 litrów, ganiał z trollem do 3 sąsiadów do obornika plus jak były wykopy to z łyżką do kopania.
    Nakręcone około 10000 mth na 2 silnikach.
    Przy sprawnych akumulatorach przy minus 20 odpalał praktycznie od strzała… Zawory do góry 2 obroty rozrusznikiem klap w dół i pracował.
    Ogrzewanie mieliśmy bezpośrednio z nadmuchu silnika…
    Oczywiście c 330 był nieco mocniejszy natomiast rusek wydawał mi się zwinniejszy.
    Nieco mnie irytowały hamulce które aby wymienić taśmy to było upierdliwe… Ale cóż takie miał…

  3. Najgorzej za za recenzję biorą się pseudoznawcy teoretycy nie mający kontaktu z rzeczywistością. Ciekaw jestem ile ten piszący bzdury ekspert spędził za kierownicę poczciwego Wladka

    • W pełni się zgadzam. Autor na siłę szuka i wymyśla problemy. Np jaki może mieć wpływ na trwałość zmiana ogumienia na większe. Przecież tylko zmienia się prędkość i moment obrotowy a nie trwałość mechanizmu. Dyletant

  4. C330 jest na pewno masywniejszy i przez to silniejszy ale z punktu widzenia dzieciara jakim byłem kiedy mieliśmy ruska był on czyli t25 o niebo lepszy. Sprzęgło, kierownica ,hamulce i inne wajchy chodziły lekko i precyzyjnie.Jak miałem pojeżdżać u sąsiadów ciopkami szesciesiatkami i zetorami to byłem zdruzgotany.Poza tym przez 5tys mh nie było awarii i ten podnośnik działający w dwie strony -fajna sprawa

  5. Autor przesadza, wątpię by miał okazję popracować tym ciągnikiem i innymi np C330 …
    T25 ma wady ale pod dobra ręką pracuje jak należy i trzyma się. Wielu rolników woli jego zamiast podobne maszyny. Oczywiście C330 jako główny konkutrent był inaczej skonstruowany , ma również niezaprzeczalne zalety ale nie wolno tak skreślać i ” poniżać ” poczciwego Wladimirca.
    Trzeba mieć na uwadze tamte czasy, tamte realia…
    Jakość? Co obecnie dostajemy za kosmiczne wręcz pieniądze? …

  6. Jedno pytanie skoro taki zły ten T25 .Jaki ciapek albo c-360 ma rewers ? W tych czasach.
    Co z chłodzeniem?
    Co z spalaniem?
    Oczywiście ma wady ale na tamte czasy przewyższa naszą motoryzację a chłopina który pisze te bzdury niech opisze wady na przykład c-330 ?????

  7. Tata kupił na przydział T25 w 1987 kosztował 838 tys. Wtedy c 330 kosz. 1 mln zł i dla rolnika poniżej 10 ha był nieosiągalny. Po 5 latach mieliśmy 20 i przez 15 lat robił wszystko. Pierwszy remont silnika po 8000 mth. A rosyjska mth to półtorej godziny roboczej. W tej chwili używany sporadycznie. W porównaniu do ciapka szybszy w polu 1 ha w 3 godziny. Zużycie paliwa 3.5 l na godzinę w pługu. 2l w bronić, siewniki. Niewątpliwie jest to,, zemsta Breżniewa nad polskimi rolnikami”, ale pomimo swoich wad i zalet twarda sztuka.

  8. Żenujące to co piszą ludzie c330 dla mnie nawet nie ma wyglądu t25 to maszyna nigdy nie zawodzi od 86r zawsze wierny żadnych wycieków, silnik bez remontu od nowości ponad 5500 Moto godzin i śmiga

  9. Jest taki żart (Nie miałeś biedy a chcesz ją mieć to się ożeń albo kup ruski traktor ) a tak poważnie to od 1978 był u nas c-330 u rodziny czasami pracowałem na T-25 z tym samym ciężarem przyczepy T-25 zawsze się kopał bądź dostawał poślizgu ten co wymyślił tę skrzynie biegów to jakiś (geniusz) zapalić go zimą wyzwanie .Wysokość jedynie dobra do opryskiwacza po obniżeniu wyglądał jak kaczka .Zaczepy i cięgła porażka ile ja widziałem modyfikacji a z czego wynikały z niedostosowania do wszelakich maszyn rolniczych.

  10. Pan redaktor nie ma pojęcia co wgl pisze mój ojciec użytkuje go od nowości z początku wykonywał wszystkie prace na gospodarstwie i nigdy się nie poddał ani nie miał takich wycieków jak redaktor pisze za biurka nigdy na nim nie pracując bardzo dobry ciągnik jak na tamte czasy i jest ich jeszcze bardzo dużo , szkoda czytać takie brednie

    • Dokladnie zgadzam sie z Panem. Tez uzytkujemy taki ciagnik juz ponad 20 lat i nigdy nie zawiodl i nie ma zadbych wyciekow.
      BZDETY PISZE PAN REDAKTOR !

    • I tu sie z Wami nie zgodze. Dziadek kupil w 1992 nowke tego pieknego sprzetu. Uzywany malo na 2ha gospodarstwie z lekkim sprzetem przerobionym konnym. Dramat. Luzy na kierownicy uniemozliwaja jazde po szosie, cieknie z niego tak ze caly jest zasrany olejem. Mjiej wiecej po 15 latach od zakupu ukrecil sie wał. Silnik do remontu. Pompa tez byla regenerowana…Biegi.wiecznie wchodza problematycznie. Zeby zredukowac trzrba sie niemal zatrzymac inaczej zgrzyt… nietrwala elektryka i wiele malych awarii. Dlugo by wymieniac. to nie jest dobra technicznie maazyna.

  11. Samo porównanie turkucia do ciągników jest bez sensu. Użytkuję “Władka” od 1984r. Ma swoje wady i zalety, jak wszystko. Rozumiem też autora. Jakiś chwytliwy tytuł trzeba dać. Pozdrawiam wszystkich użytkowników T-25.

  12. Ten artykuł to stek bzdur , nie ma w nim koszty obiektywizmu – jedyna prawda to skrzynia mogła by być lepsza , ale w tamtych czasach to jedyny ciągnik z rewersem !!

  13. Nie zgadzam się z autorem i jestem użytkownikiem T25 od 30 lat. Sto razy go wolę od c 330. Jedynie to skrzynia mogła mieć jeszcze jeden bieg redukcyjny szybszy.

  14. Widzę że autor tekstu zna dobrze konstrukcję T-25, ale wymienione przez niego wady są mocno przerysowane. Faktycznie, jest to gorszy ciągnik od C330 ale nie pod każdym względem i nie w każdej kategorii. Dziadkowi udało się wystaraćo taki ciągnik od koniec lat 70-tych i był pierwszym i jedynym ciągnikiem na kilkunasto hektarowym gospodarstwie. Ba, był jednym z pierwszych ciągników na okolicę. Z racji tego, pracował bardzo dużo i ciężko. A mój ojciec serwisował go w karygodny sposób,a pomimo tego, Władek nie klękał. Dodatkowo miał zamontowanego TURa. Na szczęście była to wersja na dwie wajchy do biegów, więc można powiedzieć że miał prawie rewers. W międzyczasie pojawił się w gospodarstwie drugi, większy ciągnik i rusek stał się ciągnikiem pomocniczym i do załadunków. Nie pamiętam ile miał motogodzin, ale sporo. Po około 40 latach ciężkich katuszy, Władek poszedł na sprzedaż, ponieważ ojciec kupił od rodziny trzydziestkę w dobrym stanie. Porównując te dwa ciągniki mogę stwierdzić że silnik i hydraulika w ruskim były lepsze od Ursusa. C330 nie nadaje się do TURa. Wspólny olej do skrzyni i hydrauliki to jest poroniony pomysł. Niszczy i skrzynię i pompę oleju.

  15. Ja mam 40 lat mój Władek 44 i jest w lepszej kondycji odemnie każdy ma traktor z tamtych czasów miał wady, ale co do hydrauliki nie mam problemów z przeciekami dodatkowo hydraulika niezależna od sprzęgła z własnym olejem to na plus. U mnie lata z turem w trzech sekcjach bezproblemu podnosi 700kg teraz czeka na wspomaganie. Czy komuś we Władku maska albo błotniki pordzewiały NIE a co jest w Ursusach normą.

  16. Pan Adam ma dużą wiedze o ruskach i zawsze ciekawie opowiada i doradza. Z ojcem jezdziliśmy do niego kilkanascie lat ze swoim Władkiem i MTZ i zawsze wiedział co poradzić. Pozdro dla wszystkich co go hejtują. Z Tatą się pośmialiśmy.

  17. Ja rozumiem, że teraz jest moda antyrosyjska, ale autora tego tekstu chyba za bardzo poniosło, albo po prostu odgórnie miał taki narzucony. Gorszych bzdur to już dawno nie czytałem. Pamiętam czasy, kiedy ciągnik był praktycznie nieosiągalny, czy to naszej krajowej produkcji, czy z bloku wschodniego. Trzeba było mieć wymaganą ilość hektarów, aby ubiegać się o przydział ciągnika, niejednokrotnie trzeba było dać urzędnikom ogromną łapówkę (praktycznie równowartość sprzętu). Autor tekstu nie ma zielonego pojęcia o czym pisze, że T-25 był dostępny od ręki. Nic nie było dostępne czy to ciągnik, pług, kultywator, rozrzutnik, pralka, lodówka, meble itd. Wymieniać można bez końca. Człowiek starał się o C-360, a dostawał przydział na T-25 i trzeba było brać. W mojej okolicy jest cała masa tych ciągników, niektóre mają po 40 lat i więcej i nadal pracują.

  18. Obecnie jestem w posiadaniu c330, a od 30 lat T25 jego wadą jest tylko to że jest wysoki poza tym 330 w porównaniu do T25 nie ma żadnych zalet.

  19. Mój Władek ma 41 lat i przepracowane 7 tyś godzin. Na początku był jedynym podstawowym ciągnikiem na gospodarstwie. Dopiero dwa lata temu wymieniłem wałek z tulejkami w przednim zawieszeniu, chociaż po 39 latach, wyglądał lepiej niż nowy w c360. Przy podnoszeniu beli w C360 podnosiło czasami przód, natomiast w T25A nigdy. Konstrukcja prosta jak budowa cepa. Łatwe dojścia do naprawianych podzespołów. Ma obecnie 41 lat i pali jak zawsze od strzała, nawet w 15 stopniowe mrozy. Nie ma tego żeby przy rozruchu, przewalał godzinami jak c360 i nie zapalił. Zawsze wystarczało jedno przewalenie silnika. Zalety można by mnożyć. Gdybym miał możliwość kupienia nowego egzemplarza, to bym nawet minuty się nie wahał. Autor tekstu pisze o zrzynaniu technologi, tylko niech nie pisze o polskich Ursusach, bo to nie polska technologia. Mój Władek zostanie zawsze ze mną, to nie do zdarcia ciagniczek, pod warunkiem gdy obsługuje jego człowiek, nie kat.

    • Zgadza się.Autor trochę przesadził z tym komentarzem.troche prawdy też jest w tym co pisał ale przesadził.Proste naprawy, nie trzeba być mechanikiem żeby coś przy nim zrobić.Spalanie przyzwoite,hydraulika to rzeczywiście cieknie i trzeba tego pilnować ale dostęp dobry wszystko na wierzchu, tak że tragedii nie ma.pozdr.

  20. Ja mam u siebie już ponad 30 lat T25 na swoim gospodarstwie. Ciągnikiem tata a teraz ja obrabiał 7h do dziś ciągnik nie miał remontu silnika. Ciągnąl za sobą 3.5t rorzutnik pełny obornika i to po górkach. Jedynie co się poddało to przedni most pękł w miejscu gdzie jest mocowany sworzniem. I sprzęgło raz było w nim wymienione. Jedyny minus to kiepskie hamulce dość często tzreba wymieniać taśmy

  21. Bardzo głupi wpis. Widać że ktoś nawet go nie widział na oczy tylko jak 6- latek naczytał się głupot w internecie i to przepisał.

  22. Już nie jestvtaki zły jak go opisują! Mankament jest w skrzyni ale do opanowania jak ktoś ma ponecie o tym . I może brakuje mu drugiego stopnia w sprzęgle np. Do rotacyjnej ale ma wyższe obr na w9n od 330 nieszczęść usrusa! Bo u usrusa jak się dodawało gazu to można z nudów paść zanim wejdzie na obrot. W mocy nieco mocniejsze 330 nieszczęść podwarunkiem że z dużym wyprzedzeniem się gaz Wcisło 😅😅😅😅

  23. Nie zna życia ten, kto nie jechał choć raz ciągnikiem bez kabiny. Pamiętam jak we wczesnych latach 90tych ojciec woził jesienią buraki na skład cukrowni siedząc w T-25 w samej bluzie, bo miał przerobione ogrzewanie z nadmuchem z cylindrów. Podczas gdy Ci co mieli c330, c360 bez kabiny wkładali pogniecione gazety pod kurtki, termosy z herbatą, czapki i gogle żeby tylko jakoś przeżyć 😋 Ba widok ludzi jak t25 wjeżdża z dwiema D40 na urządzenie do wywrotu z 14t buraków bezcenny 😀 Sprawna pneumatyka w ciągniku i przyczepach dawała możliwość wjechania z lekkim rozpędem i gdy przyczepy były we właściwym punkcie wywrotu, cały zestaw stawał w miejscu po naciśnięciu hamulca. I drugi widok bezcenny jak c360 chciała zrobić tak samo i przeleciala z dwiema przyczepami bo hamulec na jedno koło 😋

    • W takie bajki to nie uwierzę bo sam jeździłem i woziłem buraki i wiem jak wygląda wywrotnica traktory o których mówisz i w życiu z 2 d40 nie jesteś wstanie wjechać na wywrotnice ty farmazonów nie pisz

  24. Posiadam takowy traktor .na tamte lata całkiem przyzwoita maszyna moim zdaniem .t-25 kupił mój dziadek w 77 r i jest użytkowany do dziś co prawda ostatnich kilkanascie lat sporadycznie. sentyment .przepracowane ma niespełna 2000 mth .choć te godziny to kręca sie bardzo powoli na wchodzie widocznie wolniej płynie czas😄jedynie co wymienione były opony i siedzenie reszta w oryginale nic nie naprawiane nic nie rozbierane nie malowane i działa jak nalezy.po przeczytaniu tego artykułu musiałem pomyśleć czy to na pewno o ten traktor chodzi .pozdrawiam tego redaktora z bujną fantazja .

  25. Co za pierdoly ty piszesz nie znasz sie na agro mechanice i histori. U nas tez nie było c-330 dostepnych i gospodarke budowaliśmy T-25 A2 do dzisiaj służy do lekkich prac polowych. A potrafi podnieś talerzówkę której c 360 nie mogła podnieść i na jedno stopniowym sprzegle rozbujać rotację to było coś. A widzie wszędzie wysoki wąski najlepszy do wywozu drzewa w lesie. Nasz T 25 A2 1976rok.

  26. Oczywiście T25 ma sporo wad, ale artykuł zupełnie nieobiektywny. Sam nie miałem nigdy Władzia, ale znam ludzi którzy mają, niektórzy całe życie od nowości i te ciągniki pracują. Wiadomo czasem jakiś wyciek, czasem coś się urwie przy tuzie, ale nie jest tak że ciągnik stoi naprawiany większą część roku. Tylko 2-3 drobne awarie na sezon. Raz na parę lat coś poważniejszego. Biorąc pod uwagę rynki na jakie był przeznaczony i jego cenę, to w sumie jest udany i ma to sens.
    Porównując z c330, niby trzydziecha wygrywa pod większością względów, ale to nie jest przepaść, tylko co najwyżej “o krok” przed ruskim sprzętem. A co najważniejsze, produkowali swoje ciagniki i nie “zgnoili” marki jak my.

  27. ……..i po dorobieniu korby można było go odpalić z tyłu z wałka oraz odprężnika,co przy problemach z dostępnością akumulatora było rewelacją. Kabina w tamtych latach była super.

  28. Mój ojciec ma rusinka, całe dzieciństwo nim jeździłem, sentyment pozostał, więc i ja kupiłem sobie Władka w tym roku. Ma 40 lat i jest nie do zajechania i każdy go naprawi, a części tańsze niż barszczyk. Pozdrawiam wszystkich ujeżdżaczy “Zemsty Stalina”

  29. Napisać tyle bzdur w jednym artykule, to naprawdę sztuka. Autor zapewne ciagnik widział w telewizorze sąsiada przez okno. Szkoda czasu odnosić się do tych banialuk.

  30. Zgadzam się z komentarzami moich poprzedników, ktoś kto nie pracował na tych ciągnikach nie powinien się wypowiadać. Z mojej strony na minus faktycznie obsługa skrzyni biegów ale tylko w wersji z jedną ,, wajhą ,, bo z dwoma drągami były OK to było prawie jak rewers tyle że blisko siedzenia. Kabina w oryginale super żadna która była zakładana do 30 – tki nie dorasta do pięt nawet SOLÓŁKA .Jeżeli chodzi o prędkość jazdy to na afalcie dało się wyprzedzić C-360 . Ludzie nie mając samochodu jeźd,Ili na co dzień do sklepu, gminy, na jarmark i do kościoła.

  31. Autor głupoty gada. Rusek wcale nie był taki zły, a autor chyba widział go tylko na zdjęciu. Hydraulika może i była spocona ale była zaje****a. Brakowało sprzęgła dwustopniowego precyzja skrzyni nie była najwyższa ale jak ktoś ogarnięty ustawił to lata chodziła bardzo dobrze. Ze mnie słaby rolnik, ale ktoś mi powie jak 60tka c360 podnieść zasypany rozsiewacz do nawozów bez włączania walka?? Noo?? A ruskiem się da!! Bo pompa jest osobno i wałek też..

    • Da się. Tylko trzeba nakombinować. Dźwignia od przełączania WOM na zależne na trzecią pozycje, i wtedy pompa chodzi, bez WOM ale tylko przez biegi. Wtedy druga dźwignia na luz(ta od przełączania na pełzające), i dodatkowo jakiś bieg. Hydraulika pracuje, wom nie chodzi, traktor nie jedzie.
      Nie wiem kto to wymyślił i w jakim celu, ale taka możliwość istnieje.

  32. Na podstawie konstrukcji T25 Budowane sa nowoczesne ciagniki Marek takich jak “VTZ “,” LTZ “, ” LADA”, od 30 do 60 koni mechanicznych Wiec konstrukcja T25 jest bardzo udana

    • Powiem Ci ciekawostkę- VTZ, czyli Władymirskij Traktornyj Zawod, splajtował w 2018 roku i know-how (dokumentacje, linie montażowe) przejął Agromash. I nie, poza silnikami chłodzonymi powietrzem to są zupełnie inne konstrukcje nie mające już nic wspólnego z T-25.

  33. Rozumie że teraz krytyka wszystkiego co ruskie jest modna.
    My zaczynaliśmy od ,,ruska” dziś gospodarujemy na 120 ha
    Firma leśna, wszystkie te przedsięwzięcia byly możliwe bo był ,, rusek” tej cholernej 30 nie dało się kiedyś kupić.
    Do dziś jej nie cierpię, mam teraz 7 ciagników i Władek stoi w garażu, bo to ojciec wszystkiego w naszym gospodarstwie i firmie.

  34. Głupoty autor pisze,nie były te ciągniki takie złe użytkuje go do dzisiaj tzn..28 lat już teraz jako ciągnik pomocniczy, zero problemów ze skrzynią biegów wręcz super biegi 8 do przodu 6 do tyłu szkoda że nie są redukcyjne do tyłu, spalanie w lekkich pracach bardzo małe,mocny podnośnik,szczelna kabina,na minus brak otwierania szyby tylnej.Ciagnik nie był tak łatwo dostępny bo był na przydziały,.W latach 90 był składany w Polsce i to była gorszą jakość skręcania malowania a sprężarka powietrza tak zamontowana że na dłuższą metę to by się rozleciała na ciągniku.Jeszcze w 2009 można było kupić nowego Władimira lecz był za tani i trzeba było zrobić wszystko by zniknął z naszego rynku podobnie jak zrobiono z Ursusem

  35. Panie redaktor który ciągnik sam się podniesie na pidosniku 8 można nim wyjechać chyba mało ma pan doświadczenia z maszynami w t25 orginalna kabina jest lepsza 100 razy niż w c330 fakt skrzynia jest zakręcona jak świński ogon ale można ogarnąć

  36. Pan Redaktor nie wspomniał w artykule że te ciągniki w zależności od zamontowanego silnika miały moc od 25KM do 40KM i niektóre modele były mocniejsze od C330.Do dziś pracują na gospodarstwach w całym kraju.A dlatego zdobyły popularność w kraju bo są tańsze od C330 i nie są wcale takie złe jak pisze się o nich w tym artykule.

    • Ciagniki na tych samych cylindrach i silniku co t25
      Osiągają 60 koni sa modele 2 ,3 i 4 cylindrów nawet z turbo doładowanie Poczytaj o markac vtz z, pronar żubron czy ltz

      • Na podstawie konstrukcji T25 Budowane sa nowoczesne ciagniki Marek takich jak “VTZ “,” LTZ “, ” LADA”, od 30 do 60 koni mechanicznych Wiec konstrukcja T25 jest bardzo udana

ZOSTAW KOMENTARZ

Please enter your comment!
Please enter your name here

ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)
INNE ARTYKUŁY AUTORA




NAJNOWSZE WIADOMOŚCI