Wiceminister Michał Kołodziejczak publicznie skrytykował ministra Czesława Siekierskiego, zarzucając mu brak zdecydowania i niesamodzielność w podejmowaniu decyzji. Minister w swoim stylu odpowiedział pozornie pobłażliwie, wskazując na „młodość i brak doświadczenia” swojego zastępcy. Jednak dyplomatyczne słowa nie muszą oznaczać wyrozumiałości. Czy ta wymiana zdań oznacza koniec politycznej kariery lidera Agrounii w resorcie?
Nieczęsto się zdarza, że wiceminister krytykuje działalność ministerstwa i kierującego nim ministra. Zdobył się na to Michał Kołodziejczak – lider Agrounii, który rok temu wszedł w nieoczekiwany sojusz z Koalicją Obywatelską i przyjął zaproponowane mu przez Donalda Tuska pierwsze miejsce na liście wyborczej w Koninie.
– Donald Tusk cofnął Polaków o kilka wieków do tyłu, zrobił z nas kraj koczowniczy – mówił Michał Kołodziejczak zanim zdecydował się na karierę stricte polityczną.
Nie wiadomo, czego spodziewał się lider Agrounii po swoim udziale w rządzie, ale od wczoraj wiadomo, że jego oczekiwania spełzły na niczym.
– Uważam, że mogliśmy zrobić dużo więcej w ciągu roku. Powinny być takie działania, żeby ochronić naszą produkcję, nasz rynek, nasz handel. Chciałem zmienić kilka rzeczy, ale minister Siekierski uważa, że zrobi to lepiej. Nie ma znaczenia, czy będę w Ministerstwie, czy nie – mówił wczoraj Michał Kołodziejczak w Popołudniowej Rozmowie RMF FM.
Ostra krytyka ze strony wiceministra nie pozostała bez odpowiedzi ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego, który, we właściwym dla siebie stylu, odpowiedział ze spokojem, że “były szef Agrounii jest jeszcze młody, myślał, że wszystko w polityce można zrobić szybko i łatwo, a rzeczywistość jest zgoła inna i dlatego dał się ponieść emocjom” – jak informuje dziś RMF FM.
– Pan minister powinien przeprosić przede wszystkim pracowników resortu – powiedział minister Siekierski, dodając, że powodem wzburzenia Michała Kołodziejczaka mógł być konflikt z jednym z pracowników departamentu, którym kieruje wiceminister – nie chciał jednak zdradzić, o kogo chodziło.
Czy możemy spodziewać się dymisji Michała Kołodziejczaka ze stanowiska wiceministra rolnictwa? Jeśli założymy, że egzotyczny sojusz jednej z najbardziej radykalnych organizacji rolniczych ze skrajnie liberalną partią polityczną miał służyć zapewnieniu poparcia rolników dla Koalicji Obywatelskiej – a trudno takiego założenia nie przyjąć – to nie ma się co dziwić, że Michał Kołodziejczak jest już w Ministerstwie Rolnictwa niepotrzebny. Czy w ogóle był potrzebny, to już inna sprawa. My w każdym razie otwieramy pop-corn i czekamy na rozwój wydarzeń.