Hodowla bydła mięsnego miała być doskonałą alternatywą do bardziej pracochłonnej i wymagającej więcej nakładów finansowych hodowli bydła mlecznego. Wielu rolników zawierało już ręce licząc przyszłe zyski. Niestety, tak się nie stało. Dziś ci, którzy zostali przy produkcji mleka wygrali.
Hodowcy opasów mają kłopoty ze sprzedażą w dobrej cenie żywca, choć produkują towar najwyższej jakości.
Obecnie podmioty skupowe oferują rolnikom za byki powyżej 600 kilogramów od 5, 10 do 8,50 złotych za kilogram, za jałówki powyżej 500 kg można uzyskać cenę od 5,20 do 8 zł/kg, a krowy powyżej 650 kilogramów można sprzedać w cenie od 2 do 6 złotych za kilogram. Jak twierdza hodowcy, to są i tak lepsze ceny niż rok temu, ale koszty utrzymania zwierząt przecież też rosną.
Co na to nasz rząd? Minister rolnictwa Grzegorz Puda widzi potrzebę wsparcia tego sektora naszej gospodarki. Pieniądze na ten cel MRiRW chce znaleźć w działaniu ,,Dobrostan zwierząt’’. Obecnie dotyczy ono krów i świń, ale w ramach przyszłej perspektywy finansowej ma być również rozszerzone o bydło opasowe.
– To działanie jest dobrowolne i ma na celu zachęcanie rolników do prowadzenia produkcji zwierzęcej z uwzględnieniem podwyższonych warunków dobrostanu zwierząt, ponad obowiązujące standardy. Wsparcie finansowe stanowi rekompensatę dodatkowych poniesionych kosztów i utraconych dochodów. Nie przewiduje się natomiast zwrotu kosztów inwestycyjnych – informuje Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Szef resortu rolnictwa widzi też możliwość wypromowania polskiej wołowiny poprzez wprowadzenie ogólnoeuropejskiego znakowania żywności pochodzenia zwierzęcego etykietami wskazującymi dobrostan zwierząt.
Takie oznaczenie powinno być czytelne i jednoznaczne dla konsumentów oraz powinno wskazywać jasne kryteria dla producentów. Etykieta powinna w odpowiedni sposób wynagradzać wysiłki producentów związane z podnoszeniem dobrostanu i rekompensować ponoszone wyższe koszty – mówi Grzegorz Puda.