Wreszcie mamy dobre wieści dla hodowców świń w Polsce. Ceny w skupach powoli idą w górę. Nie jest to jeszcze powód do wielkiego świętowania, bo ceny pasz też pną się do góry. Jednak pojawienia się tego światełka w tunelu daje nadzieję producentom trzody chlewnej na wyjście z dołka.
– W notowaniach krajowych swoje odzwierciedlenie znalazło ograniczenie podaży żywca. Cena skupu tuczników stopniowo pnie się do góry. W szóstym tygodniu 2021 r. średnia cena skupu w KL E wzrosła o 15 groszy pomimo utrzymania ceny w Niemczech bez zmian. Wszystko jednak wskazuje na to, że wzrost cen skupu trzody chlewnej w Niemczech to kwestia najbliższych tygodni – mówi Aleksander Dargiewicz, prezes zarządu Krajowego Związku Pracodawców Producentów Trzody Chlewnej.
Obecnie podmioty skupowe płacą rolnikom za dostarczony żywiec wieprzowy od 3,40 do 4,40 złotych za kilogram. Tuczniki w klasie S skupowane są w cenie od 4,90 – 5,40 zł/kg, w klasie E od 4,70 do 5,55 zł/kg, w klasie U od 4,40 do 5,30 zł/kg, a w klasie R od 4,10 do 5,30 zł/kg.
Oczywiście cena tuczników uzależniona jest wielkości oraz mięsności odstawianej partii zwierząt.
Z danych zebranych przez Główny Urząd Statystyczny wynika, że niska opłacalność chowu świń nie spowodowała spadków pogłowia trzody chlewnej w Polsce pod koniec 2020, niemniej ograniczyła wzrost w porównaniu z czerwcem 2020 roku. Z danych GUS wynika, że krajowe pogłowie trzody chlewnej na początku grudnia 2020 roku wzrosło o 4,6% r/r do 11,73 mln szt.
Czytaj także: Jak zmienił się rynek trzody chlewnej w Polsce w 2020 r.?
– Niemniej pogorszenie opłacalności produkcji – spadek relacji cen mieszanki pełnoporcjowej do ceny skupu trzody, który można traktować jako wskaźnik wyprzedzający, sugerować może wyraźną korektę pogłowia w dół w połowie 2021 roku – prognozuje Mariusz Dziwulski z Departamentu Analiz Ekonomicznych Banku PKO BP.
To, czy hodowla trzody chlewnej będzie polskim rolnikom się opłacała, zależy również od kształtu przyszłej wspólnej polityki rolnej. Obecnie trwają prace nad opracowaniem Planu Strategicznego WPR po 2023 roku, który będzie m.in. rozstrzygał o tym, czy na przykład hodowlą świń ma się jeszcze zajmować 50. rolników w gminie mających po 100 sztuk trzody, czy raczej już tylko jeden rolnik w gminie mający 5 tysięcy sztuk.
Zdaniem Janusza Wojciechowskiego, unijnego komisarza do spraw rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich, warto zachować tych 50. w gminie. Innego nieco zdania są rolnicy dyskutujący na ten temat z Wojciechowskim za pośrednictwem mediów społecznościowych W ocenie jednego z hodowców “Afrykański Pomór Świń pozamiatał te małe gospodarstwa już z hodowli świń, i nikt do tego nie wróci, bo taka skala 100 sztuk od wielu lat jest nieopłacalna i tego nie zmieni najlepszy plan strategiczny”.
– Kiedy ogłaszano program “Krowa plus”, nie było końca śmichom-chichom. Miało to być bez sensu i nie działać, tymczasem ma sens i działa. Jak się mądrze wprowadzi “świnię plus”, “kurę plus”, może jeszcze “owcę plus” to będzie Pan jeszcze odwoływał swoje słowa – ripostuje Janusz Wojciechowski.
– To już nie wróci, hodowanie 50 lub 100 świń przy tej opłacalności nie ma sensu. Mój sąsiad miał 100-150sztuk, zrezygnował i poszedł do pracy. Po roku stwierdził że ma w portfelu więcej pieniędzy, a mniej wydatków – podsumowuje jeden z rolników.
W tej chwili w mojej gminie jest jeden producent świń, a wszystkich rolników towarowych jest może 50, to jak ich zmusić, żeby hodowali świnie? Bo z własnej woli na pewno nie zaczną – dodaje inny.