fbpx

Rolnicze tankietki mają się coraz lepiej, choć nie można nimi strzelać

Gdzie ja to już widziałem? Można pomyśleć przyglądając się nowoczesnym agrorobotom wystawionym na targach w Bolonii. Niemal wszystkie przypominają wojskowe tankietki, czyli takie miniczołgi.

Ostatnio modnym w rolnictwie słowem stało się wyrażenie “autonomia”. Niemal każda większa firma produkująca maszyny rolnicze przedstawia coś autonomicznego. Czasem jest to kombajn, czasem ciągnik czy tam inna maszyna podająca krowom paszę czy ścieląca im słomę.

Jednak coraz więcej pojawia się maszyn, które nie wyglądają jak znane nam od ponad stu lat ciągniki, ale jak miniczołgi lub bardziej poprawnie tankietki. Były to takie wozy, a właściwie wózki bojowe, które poruszały się w każdym terenie dzięki napędowi gąsienicowemu. Wewnątrz mieściło się jedynie dwóch żołnierzy: kierowca-mechanik i strzelec.

Robofox hybrid wyposażony w kosiarkę bijakową, fot. Adam Ładowski

Agro-tankietka, bo dobra idea nigdy nie umiera

Choć idea takiego pojazdu militarnego została szybko zaniechana, to kilkadziesiąt lat później wróciła do łask i okazuje się się całkiem przydatna. Jednak już nie na polach bitew, ale na polach rolniczych. Nie można z nich strzelać, ale można je wykorzystywać do agregowania z maszynami rolniczymi czy innymi przydatnymi narzędziami.

Wewnątrz tych nowoczesnych “agro-tankietek” nie znajdziemy już kierowcy ani strzelca pokładowego. Zastąpiły ich elektroniczne mózgi w postaci komputerów, oprogramowania współpracujące z wszechobecną łącznością cyfrową. Nie ma też karabinów maszynowych, ale są za to lasery. Służą jednak nie do strzelania, ale do badania przestrzeni wokół, bo bystre oczy kierowcy zastąpiły dziś lidary i radary.

Firma Merlo i jej elektryczny agrorobot, fot. Adam Ładowski

Takich nowoczesnych maszyn, agro-tankietek z roku na rok pojawia się coraz więcej. Niektóre niemal w pełni autonomicznie i pracują na polach wszędzie tam, gdzie pozwalają przepisy lokalnego prawa. Niektóre, uwiązane bardziej prawnymi regulacjami niż technicznymi możliwościami, pracują same ale pod czujnym okiem operatora.

Są też takie, które choć niemal gotowe do swojego własnego, autonomicznego życia, pozostają jednak na radiowej uwięzi. Przeznaczone do prac w trudnych dla człowieka warunkach zastępują go dając się zdalnie prowadzić falami radiowymi. Są multinarzędziami, przedłużeniem ludzkiej dłoni i mogą pracować tam, gdzie człowiek nie może.

RMU 40 to taka agro-tankietka

Na taką agro-tankietkę do zadań specjalnych natrafiłem w czasie zwiedzania bolońskich targów EIMA International 2024. Nie była jedyną wystawioną na tej wystawie maszyną tego typu, ale przez zestaw współpracujących z nią narzędzi chyba najbardziej uniwersalną.

RMU 40 włoskiej firmy C4 Meccanica to taki robociągnik, który choć jest mini, to okazuje się, że posiada kilka niezwykle przydatnych cech. Przede wszystkim wymiary, bo maszyna ta ma 2,2 metra długości i jedynie trochę ponad 1,3 m szerokości i wysokości, a jej waga wynosi prawie 1800 kg.

Porusza się na gumowych gąsienicach niemal w każdym terenie, a w sprzyjających warunkach osiąga prędkość 9 km/h. Źródłem napędu jest 3-cylindrowy silnik Yanmar, który z pojemności 1,6 l generuje czyste i ekologiczne, bo w normie Stage V, 40 koni mechanicznych. To wystarczająca moc żeby napędzić zarówno samego agrorobota, jak i jego wewnętrzny układ hydrauliczny.

C4 może współpracować z 11 hydraulicznie napędzanymi narzędziami, fot. Adam Ładowski

Agrorobot i jego narzędzia

To właśnie hydraulika i jej układ jest tym, co zarówno napędza RMU 40, a przy okazji każdą opcjonalną maszynę do niego podpiętą. Źródłem tej hydraulicznej siły jest pompa o wydajności 55 l/min i ciśnieniu 320 bar. Wydajność i ciśnienie robocze zostały tak dobrane, by każde z 11 peryferyjnych urządzeń podpiętych do agrorobota działało z pełną wydajnością.

Jest co napędzać, bo specjalnie opracowane urządzenia peryferyjne zostały zaprojektowane do naprawdę ciężkiej pracy. Do RMU 40 można podłączyć ważące nawet pół tony i szerokie na półtora metra mulczery, także specjalnie wzmocnione leśne. Także kosiarki, piły, pługi zimowe, rozdrabniarki do gałęzi, wyciągarkę czy nawet ładowarkę do palet oraz łyżko-krokodyla.

Ten agrorobot, czy rolnicza tankietka, z którą mi się nieodmiennie kojarzy, to zaskakująco sprytna maszyna. Z jednej strony pozwala na wykonywanie ciężkich prac w trudnych i niebezpiecznych warunkach, z drugiej jest niemal gotowa na pełną autonomię pracy.

Jednak póki co, to steruje się nią trochę jak lotniczym dronem za pomocą pilota o zasięgu 100 metrów. Pracę maszyny można podglądać na ekranie wyświetlacza w pilocie, co wzmacnia bezpieczeństwo RMU 40.

Czy roboty tego typu zastąpią nas w pracy czy będą tylko ją uzupełniać? A może już niedługo, raptem za jedno pokolenie, bycie rolnikiem będzie oznaczało bycie operatorem agrorobotów?

Baner SFD - aktualizacja 29.10.2024

ZOSTAW KOMENTARZ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Najpopularniejsze posty

None found

Najpopularniejsze artykuły

None found

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
INNE ARTYKUŁY AUTORA




ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)

NAJNOWSZE KOMENTARZE

Newsletter

Zapisz się do Rolniczego Newslettera WRP.pl, aby otrzymywać informacje o tym co aktualnie najważniejsze w krajowym i zagranicznym rolnictwie.