Nikt nie powinien mieć złudzeń co do kontynuacji polityki von der Leyen. Przykładem jest rozporządzenie o przywracaniu zasobów naturalnych. Tymczasem unijna polityka nie powinna ograniczać produkcji żywności. Rolnicy potrzebują swobody działania, zmniejszenia biurokracji, wycofania absurdów klimatycznych i odpowiedniej polityki handlowej zamiast otwarcia UE na import z krajów trzecich – mówi Anna Bryłka, poseł do Parlamentu Europejskiego (Niezrzeszeni).
Anna Bryłka, poseł do Parlamentu Europejskiego X kadencji, wiceprezes partii Ruch Narodowy (Konfederacja Wolność i Niepodległość) w specjalnym wywiadzie dla wrp.pl mówi o swojej pracy w Komisji Rolnictwa PE, nowej Wspólnej Polityce Rolnej, ocenie działań Komisji Europejskiej.
Pani Anno, została Pani członkiem Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu Europejskiego. To chyba oczywiste miejsce dla Pani?
Małe sprostowanie, nie jestem pełnoprawnym członkiem komisji rolnictwa, ale pełniącym zastępstwo. To oznacza, że w momencie nieobecności posła, którego zastępuję, mam prawo głosu i uczestnictwa w charakterze członka komisji, ze wszystkimi uprawnieniami z tego wynikającymi. Pełnym członkiem jestem w komisji handlu zagranicznego, które z rolnictwem ma również sporo wspólnego. Jakkolwiek stan członkowski nie zmienia mojego zaangażowania w tematy rolne i pracę legislacyjną w Parlamencie Europejskim. Już teraz widzimy, że pomimo przedwyborczych zapowiedzi związanych z wycofywaniem się z Europejskiego Zielonego Ładu, nic takiego nie będzie miało miejsca – wprost odwrotnie śruba będzie coraz bardziej dokręcana, bo szefowa Komisji Europejskiej zaproponowała cel klimatyczny na rok 2040 w postaci ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o 90%. Jest to bardzo złą wiadomością dla rolnictwa i będzie się wiązało z rozszerzeniem systemu ETS również na ten sektor.
Przed wyborami do PE rolnicy apelowali, by w Parlamencie pojawiła się jak najsilniejsza reprezentacja polityków znających się na rolnictwie. Czy apel rolników został wysłuchany? Jak Pani ocenia skład Komisji?
Ja zgłosiłam swoje zainteresowanie do dwóch komisji i zostały mi przydzielone, więc będę w nich pracować. Nie każdy poseł ma tak dobrą sytuację i pracuje tam gdzie planował. Oczywiście, że dla polskiego rolnictwa najlepiej byłoby, gdyby polityków związanych z rolnictwem było jak najwięcej, ale Polska wysyła do Parlamentu Europejskiego 53 posłów i wyborcy, w tym rolnicy, powinni po prostu swoich reprezentantów rozliczać, najlepiej przy urnie wyborczej, z ich głosowań w Brukseli. Wystarczy spojrzeć na pierwsze głosowania – większość europosłów z Polski poparła von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej, pomimo tak masowych protestów rolników w całej Europie przeciwko tak prowadzonej przez nią polityce unijnej.
Przewodnicząca von der Leyen w swoim przemówieniu inaugurującym kolejną kadencję wypowiedziała wiele ciepłych słów do rolników. Myśli Pani, że to było szczere?
Po owocach ich poznacie. To było przemówienie tylko po to, żeby pozyskać głosy poparcia. Nikt nie powinien mieć złudzeń, że dotychczasowa polityka von der Leyen będzie kontynuowana. Podam przykład – rozporządzenie o przywracaniu zasobów naturalnych spadło z głosowania przed wyborami do PE, a po wyborach zostało po prostu przegłosowane na Radzie UE. Nie ma żadnego kroku wstecz.
Przed Parlamentem prace nad kolejną Wspólną Polityką Rolną. Sytuacja geopolityczna jest niepewna, wewnątrz Unii nie gaśnie niezadowolenie rolników, nowa WPR musi też uwzględnić perspektywę akcesji Ukrainy. Co powinno się zmienić we wspólnej polityce rolnej w kontekście tych wszystkich wyzwań?
Żadna unijna polityka nie powinna prowadzić do ograniczania produkcji żywności w Europie. Rolnicy mają problem nie tylko z samą polityką rolną, ale również polityką handlową czy wzrostem cen wynikającym bezpośrednio z innych obszarów, nawet tych niezwiązanych z rolnictwem. Czyli po pierwsze: swoboda działalności rolnej, zmniejszenie biurokracji, wycofanie absurdów z polityki klimatycznej i odpowiednio prowadzona polityka handlowa, zamiast otwartego unijnego rynku na import z krajów trzecich. Ja jestem przeciwnikiem wejścia Ukrainy do UE – to gigantyczny koszt nie tylko dla WPR, ale przede wszystkim dla polityki spójności. Przedsmak sytuacji mamy już teraz w momencie liberalizacji handlu między UE a Ukrainą, czyli gigantyczny kryzys na polskim rynku rolnym. Natomiast na ten moment działania UE mają raczej charakter gestów politycznych niż realnej akcesji. Przeciwników wejścia Ukrainy do UE jest dość sporo, a Ukraina jest w stanie wojny, co wyklucza jakiekolwiek rozmowy.
Poproszę jeszcze o krótki komentarz do wydarzeń krajowych. Konfederacja w wyborach do PE zdobyła wiele głosów rolników. Tymczasem Jan Krzysztof Ardanowski, człowiek z dużym poparciem na wsi, tworzy nową partię centroprawicową. Czy to może zmienić poziom poparcia dla Konfederacji wśród mieszkańców wsi?
Przede wszystkim dziękuję za każdy oddany głos, zwłaszcza w moim okręgu wyborczym, czyli w Wielkopolsce. Pan Minister Ardanowski cieszy się bardzo dużym szacunkiem na polskiej wsi, zwłaszcza po roku 2020, kiedy po sprzeciwie wobec piątki Kaczyńskiego stracił funkcje ministra rolnictwa. Utworzenie nowej partii to bardzo trudne zadanie, na razie są obietnice, zobaczymy co z tego zostanie zrealizowane. My w Konfederacji po prostu pracujemy dalej.
W naszym kraju rolnik jest na wymarciu co co strajkują to prywatne pegeery dusili małych dostając kredyty dotacje wydzierżawiali a w konsekwencji wykupywali ziemie rolnika , sami są sobie winni i dlatego żeby w końcu dotarło coś do tych tępych łubów należy zostawić pomysły UE w spokoju inaczej ten pazerny ciemnogród niczego się nie nauczy a konfederacja jak chce pomóc rolnikom to niech pomaga ludziom z 10, 6 hektarami których nie stać na nowy sprzęt czy ciągnik dotacji niedostaną kredytu też a ziemię uprawiać trzeba .