Kukurydza to roślina, która w trakcie wegetacji tworzy bardzo dużą ilość biomasy, a tym samym pozostawia na stanowisku sporo resztek pożniwnych. Jest ich najwięcej przy uprawie na ziarno bądź na całe kolby (kukurydza cukrowa) i znacznie mniej przy uprawie na zielonkę, kiszonkę czy też biogaz. Bez względu jednak na kierunek produkcji tej rośliny pozostają na stanowisku resztki roślinne w mniejszej bądź większej ilości. To wszystko to bardzo cenna materia organiczna, którą warto z powrotem zainwestować w pole, na którym się znajduje.
Dlaczego zainwestować? Bo to cenny bionawóz ale zarazem kluczowy element budowania warstwy próchnicznej w glebie, poprawy jej struktury i utrzymania w niej życia biologicznego. Ma kluczowe znaczenie w ograniczaniu erozji na słabszych stanowiskach i kumulacji wody potrzebnej w okresach przedłużających się susz. Jej powtórne wykorzystanie ma zatem korzyści finansowe np. w postaci ograniczania ilości nawozów mineralnych, które w ostatnich latach mocno zdrożały. Słoma kukurydziana dostarcza zwłaszcza potas, azot i fosfor, a także wapń, magnez i siarkę oraz wiele mikroelementów (głównie cynk, mangan, bor, miedź, molibden). Największą wartość nawozową ma słoma pochodząca z roślin uprawianych na ziarno, bo to z niej jest najwięcej biomasy.
Słoma ma wielką wartość
Materia organiczna pochodząca z zagospodarowania słomy będzie też ograniczała stres wodny u roślin w latach niedoboru opadów. Utrzymanie zastanej i nadbudowywanie nowej warstwy próchnicznej to jednak zadanie żmudne i wieloletnie. Nie ma co oczekiwać, że w przeciągu kilku lat osiągnie się sukces, gdyż procesy próchnicotwórcze wymagają czasu i specyficznych warunków. Jest to praca na kilka pokoleń, dlatego tak ważna jest świadomość, aby dbać o swój warsztat pracy. Owszem już kilkuletnie dbanie o odkładanie się w glebie warstwy materii organicznej może przynieść wizualne korzyści, ale zwykle widoczne zmiany w rozwoju roślin widać po kilkunastu latach.
Polska nie może się poszczycić dużą ilością gleb uznanych za bardzo żyzne. Jak podają raporty IUNG-PIB wśród gruntów rolnych dominują u nas gleby lekkie i bardzo lekkie, a do tego około 50% z nich cechuje się średnią zawartością próchnicy (1-2%). Wskazuje się, że minimalna zawartość próchnicy na takich stanowiskach powinna wynosić co najmniej 2-3%. Na większości zatem stanowisk trzeba włożyć sporo pracy, aby glebę użyźnić, co jest o tyle trudniejsze, że gwałtowny spadek hodowli zwierzęcej spowodował utrudniony dostęp do cennego obornika. Coraz więcej gospodarstw musi zatem polegać wyłącznie na odpowiednich płodozmianach, na nawozach zielonych, czy też na zagospodarowywaniu resztek pożniwnych. Kukurydza ziarnowa w tym zakresie ma szczególną rolę do odegrania.
Im drobniej tym lepiej
Niemal każdy praktyk związany z produkcją roślinną wie, że im mniejsze są fragmenty tkanek roślinnych tym szybciej ulegają one naturalnemu rozłożeniu przez mikro i makroorganizmy występujące w glebie. To choćby z tego powodu tak mocno promuje się rozdrabnianie resztek pożniwnych na drobniejsze części, aby ten proces przyspieszyć. Jest to bardzo ważne przy kukurydzy, która jak wiadomo ma niemal półzdrewniałe łodygi, które są cięte przez sieczkarnię i kombajny na różnych wysokościach w zależności od kierunku produkcji, ale i ukształtowania terenu czy też obecności na powierzchni gleby przeszkód np. kamieni.

Do tego kukurydza ma największe spośród roślin rolniczych blaszki liściowe, które po zbiorze na ziarno pokrywają całe pole dość grubą warstwą, choć to też zależy od tego jak w danym roku wyrosła kukurydza, na co wpływ ma też pogoda, ale i sama odmiana. Im zatem dokładniej się rozdrobni resztki pożniwne, tym szybciej przy udziale mikroorganizmów (głównie grzybów, bakterii) oraz makroorganizmów (np. dżdżownice) obecnych w glebie dojdzie do procesów mineralizacji i humifikacji materii organicznej. Procesy te i ich intensywność są jednak zależne od innych czynników np. składu chemicznego materiału roślinnego, temperatury, zawartości wody, dostępności tlenu, odczynu gleby itp.
Dobre rozdrobnienie to nie wszystko
Trzeba pamiętać, że sam proces rozdrobnienia słomy kukurydzianej może nie wystarczyć do przyspieszenia procesu jej mineralizacji, jeżeli warunki pogodowe nie będą ku temu sprzyjające. Woda ma tu szczególnie dużą rolę do odegrania, a ostatnie zimy nie zawsze są zasobne czy to w śnieg czy deszcz. Pozostawienie zatem słomy jako tzw. ściółki na powierzchni pola choć ma bardzo duże znaczenie przy ograniczaniu erozji wodnej i wietrznej gleby, to jednak w okresach suchych zim powoduje, że nadal spora warstwa materii organicznej jest w początkowym etapie rozkładu. Gdyby jednak była nierozdrobniona to sytuacja byłaby trudniejsza, zwłaszcza z dużymi fragmentami łodyg. Zalegająca przez całą zimę i wczesną wiosnę warstwa ściółki jest o tyle problematyczna, że w gospodarstwach stosujących tradycyjną uprawę gleby wymusza wykonanie orki wiosennej, która w dobie wiosennych susz tym bardziej nie jest rekomendowanym zabiegiem, bo tylko pogłębia ten problem.

Optymalnym rozwiązaniem wydaje się zatem przynajmniej powierzchniowe przemieszanie rozdrobnionej słomy z glebą zaraz po zbiorach plonu, w której jest woda i życie biologiczne. Oczywiście zbyt głębokie orki są niepolecane, jeżeli chce się budować warstwę organiczną w glebie, zwłaszcza że na glebach ciężkich i zlewnych takie przemieszczenie resztek pożniwnych w głąb profilu może odciąć im dostęp do tlenu a wówczas dochodzi do rozwoju bakterii beztlenowych, w tym mogą być wydzielane substancje chemiczne podczas rozkładu, które będą miały działanie fitotoksyczne na roślinę następczą.
Rozdrabnianie resztek pożniwnych kukurydzy jest zatem bardzo ważnym elementem w odtwarzaniu warstwy próchnicznej gleby przy współudziale pozostałych elementów środowiska. Zabieg ten istotnie poprawia także stanowisko pod kątem jego przygotowania pod kolejny zasiew lub sadzenie roślin, gdyż pozostawione większe fragmenty resztek pożniwnych mogłyby utrudniać pracę niektórych maszyn, a niekiedy utrudniać wschody siewek.
Zniszczyć omacnicę i pozbyć się chorób
Kolejną bardzo ważną zaletą rozdrabniania słomy kukurydzianej jest funkcja fitosanitarna. Jak doskonale wiadomo niemal wszystkie patogeny porażające kukurydzę zimują na porażonych resztkach pożniwnych w postaci zarodników przetrwalnikowych, a niektóre także w postaci grzybni. Rozdrabnianie słomy jest zatem działaniem, które ma za zadanie ograniczyć miejsce ich zimowania. Wzmocnieniem tego procesu jest przemieszanie tych resztek z podłożem, tak aby utrudnić infekcję roślin w kolejnym sezonie wegetacyjnym.
Rosnący problem omacnicy sprawia, że coraz większą uwagę zaczyna się kłaść na jej mechaniczne zwalczanie na etapie zbioru plonu kukurydzy. Jak wiadomo omacnica zimuje głównie w resztkach łodyg kukurydzy, rzadziej w rdzeniach kolb. Wiemy z badań, że największa liczba gąsienic tworzy kolebki zimowe w pierwszym międzywęźlu. Są i takie, które zimują powyżej pierwszego węzła bądź schodzą do podziemnej części łodygi. Jak najniższe koszenie słomy sieczkarnią bądź kombajnem i potem rozdrabnianie tego co zostaje na ściernisku ma kluczowe znaczenie przy zwalczaniu gąsienic znajdujących się w miejscach pracy elementów tnących maszyn.

Te, które znajdują się w kolebkach tuż nad glebą lub w podziemnej części łodygi przeżyją zabiegi rozdrabniania, bo tak nisko nie sięgają elementy tnące bądź zgniatające, ale tym nie ma się co martwić, bo większość gąsienic zimuje powyżej tych miejsc. Należy jednak starać się jak najszybciej po zbiorze plonu pociąć słomę. To wynika z tego, że po przejeździe sieczkarni/kombajnu gąsienice obecne w resztkach łodyg mogą w stresie rozpocząć migrację w dół pozostawionych fragmentów pędów, w tym schodzić w okolice szyjki korzeniowej. Trzeba zatem szybko działać, by nie zdążyły tego zrobić.
Nisko powinno się zwłaszcza kosić kukurydzę ziarnową, która dłużej pozostając na polu pozwala szkodnikowi dorosnąć i zejść w niższe partie roślin na zimowanie. Tu mechaniczne zwalczanie szkodnika warto robić na dwa sposoby: nisko prowadzić heder kombajnu (jeżeli warunki pola na to pozwalają), a następnie dość szybko wjechać w takie ściernisko maszyną tnącą bądź zgniatającą resztki. Zwykle są to mulczery, brony talerzowe oraz różne wały miażdżące większe fragmenty tkanek roślinnych. Każde z tych urządzeń ma swoje plusy i minusy, choć trzeba wskazać, że mulczery powinny być używane zwłaszcza na plantacjach bardzo silnie opanowanych przez szkodnika, gdyż jako urządzenia aktywnie tnące tkanki roślin są w stanie dotrzeć i zniszczyć większości kolebek zimowych gąsienic.
W szczególności mulczery sprawdzają się tam, gdzie po zbiorze plonu pozostały wysokie fragmenty łodyg – to idealne siedlisko zimowe szkodnika. W badaniach IOR-PIB takie urządzenia zwalczały do 70% gąsienic na stanowisku. Nie są one jednak w stanie zwalczyć gąsienic znajdujących się tuż przy styku łodygi z glebą oraz wewnątrz szyjki korzeniowej – te miejsca są dla szkodnika bezpieczne. Częściowo może je zniszczyć jedynie choćby brona talerzowa czy też ostrze pługu. Wały dobrze się także sprawdzają tylko przy nich trzeba zwrócić uwagę, aby faktycznie zgniatały fragmenty łodyg a nie wciskały je w wilgotną glebę bez naruszania tkanek.

Kluczem do ograniczenia pojawu w kolejnych sezonach wegetacyjnych czy to omacnicy prosowianki czy też chorób grzybowych jest jednak to, że skala zabiegu rozdrabniania resztek musi być duża. To tylko ma sens pod kątem fitosanitarnym. Ograniczenie tego zabiegu do jednego czy kilku pól w okolicy niewiele zmieni, bo agrofagi mają łatwość czynnego i biernego przemieszczania się na większe odległości. Omacnica lata choćby do kilku kilometrów dziennie, więc wystarczy w pobliżu kilka pól z nierozdrobnioną słomą i problem szkodliwości owada się powtarza, bo cechuje go wysoka płodność. Zarodniki patogenów z wiatrem przelecą też co najmniej kilka lub kilkanaście kilometrów, więc ich zasadniczo nie da się tak łatwo powstrzymać pod kątem migracyjnym. Współdziałanie gospodarstw uprawiających kukurydzę w danym terenie przy mechanicznym ograniczaniu agrofagów kukurydzy ma zatem bardzo duże znaczenie i z korzyścią dla każdego z nich. Do tego jednak potrzebna jest cierpliwość bowiem jednoroczne działanie niewiele zmieni. To działanie, które musi być powtarzane corocznie.
Co na słomę? Wapno, nawozy azotowe czy preparaty mikrobiologiczne?
Przy rozdrabnianiu słomy kukurydzianej pojawiają się także dodatkowe pytania – czy na słomę stosować nawozy azotowe, wapno czy preparaty mikrobiologiczne przyspieszające rozkład materii organicznej? Każdy z tych sposobów jest warto polecenia, tylko trzeba pamiętać o tym, że azot ma wspierać mikroorganizmy naturalnie występujące w glebie czy też wnoszone w postaci biopreparatów. Azot ma zrównoważyć proces mineralizacji resztek przez drobnoustroje. Co nam jednak po azocie i mikroorganizmach naturalnie występujących w glebie czy wnoszonych z biopreparatami jak mamy nieuregulowany odczyn gleby? Mikroorganizmy słabo rozwijają się w środowisku zakwaszonym. Dla większości z nich potrzebne jest środowisko od obojętnego do zasadowego, stąd tak ważne jest stałe monitorowanie pH gleby.
Na koniec warto podkreślić, że na stanowiskach poważnie zagrożonych przez choroby i szkodniki kukurydzy nie wolno stosować na resztki pożniwne żadnych chemicznych fungicydów czy też insektycydów. Żaden preparat nie posiada takiego przeznaczenia w rejestrze środków zalecanych w programach ochrony tej rośliny.
Kiedy najlepiej rozdrabniać słomę kukurydzianą? Najlepiej jak najszybciej po zbiorze plonu, jeżeli jest to możliwe. Jak się nie da, to można sobie dać 7-14 dni i ten zabieg wykonać. Gdyby załamała się pogoda jesienią i nie można było rozdrobnić ścierniska, to wczesną wiosną jak da się wjechać w uprawę należy to zrobić. Zabieg ten powinien cechować się także wysoką skutecznością w ograniczaniu szkodnika acz przy tradycyjnej uprawie będzie wymagał wykonania orki wiosennej co jest dyskusyjne w okresach susz.
Dr hab. inż. Paweł K. Bereś, prof. IOR-PIB, mgr Łukasz Kontowski, Instytut Ochrony Roślin – PIB, Terenowa Stacja Doświadczalna w Rzeszowie










Czy nie lepiej dążyć do humifikacji resztek zamiast do mineralizacji?
Ja od kilku lat staram się stosować szczepy bakterii humifikujacych a unikam szczepów mineralizujacych (szybko rozkładających) i widzę efekt zwiększenia pojemności wodnej. Dodatkowo resztki szybciej się rozpadają a wcześniej widoczne były np. kawałki nienaruszonej słomy z roku poprzedniego.