Rabe znów na fali? Chińczycy wskrzeszają legendę niemieckich pługów i robią to z głową

Niektóre marki w rolnictwie są jak stare traktory – niby zardzewiałe, ale szkoda je zezłomować. Co więcej, wystarczy dobry majster, nowy silnik i świeża farba, żeby znów zaczęły robić robotę. Tak właśnie może być z marką Rabe z Bad Essen. Kiedyś potęga w pługach, potem cztery razy na kolanach. Aż tu nagle pojawił się nowy właściciel z Chin. I nie jest to byle kto, bo sam Zoomlion, gigant z ambicjami i, co ważne, z pieniędzmi.

reklama
Baner Amazone

Nowy gospodarz, to nowa nadzieja, bo Chińczycy przejęli Rabewerk w 2020 roku, a dziś zaczynają z niego wyciskać potencjał jak cukier z dojrzałego buraka. Co prawda fabryka jeszcze nie huczy jak za dawnych lat, ale coś się ruszyło.

Firma znów zatrudnia ludzi, szkoli praktykantów, inwestuje w rozwój. W planach są nowe maszyny, a na start – proszę bardzo – nowiutki kultywator Phoenix T. I to nie byle jaki, bo pod ciągniki 200 KM i więcej.

reklama
Baner Kioti

Produkcja? Tak, ale z głową

Zoomlion widzi przyszłość Rabe w badaniach, rozwoju i montażu końcowym w Niemczech. Ale całą “ciężką robotę”, czyli produkcję komponentów, chce zlecać na zewnątrz. Bo, jak mówi szef produktu Lars Sieckermann, w Niemczech robi się za drogo.

Energia, płace, biurokracja – to wszystko legendarnej firmie ciąży jak pełny rozrzutnik gnoju. Do tego obowiązkowe opłaty typu 20 tysięcy euro za samą ochronę danych. Chińczycy wolą więc zamawiać części w Chinach, Europie i u sprawdzonych dostawców.

Pług Rabe
Maszyny Rabe z Bad Essen, to jedna z niemieckich legend, fot. mat.prasowe

Atut? Fach i tradycja

Mimo outsourcingu, Rabe ma coś, czego nie da się kupić – know-how. W Bad Essen pracują jeszcze ludzie, którzy kiedyś sami projektowali narzędzia, stoły montażowe i przyrządy. Ich doświadczenie to skarb, którego nowa fabryka nie wyprodukuje z dnia na dzień. I właśnie na tym Zoomlion chce budować przyszłość – nowoczesną techniką, ale zakorzeniona w solidnym niemieckim rzemiośle.

Nowe otwarcie, ale stare części są dostępne

W latach 60. i 70. w Rabewerk pracowało ponad 800 osób. Po ostatnim bankructwie w 2020 roku zakład świecił pustkami. Dziś znowu tli się nadzieja. Ponad setka pracowników, młodzi praktykanci i coraz większe obroty.

W 2024 roku firma wykręciła niemal 12 milionów euro sprzedaży. Co ciekawe, magazyn części zamiennych znów pęcznieje. Są w nim dostępne części nawet do modeli z lat 80. To dobra wiadomość dla rolników, którzy mają jeszcze stare Rabe na podwórku.

Phoenix T, to nowe otwarcie

Nowy kultywator Phoenix T to sprzęt, który ma pokazać, że Rabe nie tylko żyje, ale też ma coś do powiedzenia. Rama 700 mm wysokości, zęby sprężynowe 100 x 14 mm i szeroka redlica typu „gęsia stopka” robią robotę. Maszyna tnie cały pas pola i spokojnie schodzi do 20 cm w glebę – bez zapychania się, nawet przy dużej ilości resztek pożniwnych.

Czy Rabe, dzięki Zoomlionowi, ma szansę wrócić do gry? Może nie jako niemiecki producent z pełnym łańcuchem produkcyjnym, ale jako marka łącząca doświadczenie z nowoczesnym podejściem do rolnictwa. Czy się uda? Tego nie wiadomo. Ale jedno jest pewne – ten niemiecki “pług “jeszcze się nie zatarł.

reklama
baner SDF
reklama
Baner podcasty

ZOSTAW KOMENTARZ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Przeczytaj także

None found

Najpopularniejsze artykuły

None found

ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)
INNE ARTYKUŁY AUTORA




NAJNOWSZE WIADOMOŚCI