Przegrzałem głowicę w MTZ-cie!

Z takim problemem zadzwonił do nas nasz znajomy rolnik i wierny czytelnik portalu, który jak się już rozgadał, miał trochę więcej do powiedzenia na temat eksploatacji swojego starego ciągnika. A było to tak.

reklama
Baner Amazone

Gdy zadzwonił telefon i wyświetlił się numer jego właściciela, wiedzieliśmy, że dzwoni z jakimś problemem technicznym w swoim ciągniku. Jednak jak się okazało, problem, którego rozwiązanie kosztowało go trochę przysłowiowego grosza i wiele nerwów, tkwił gdzie indziej. No i oczywiście był banalny.

– Słuchaj, chyba przegrzałem głowicę w MTZ-cie – padło z jego strony pierwsze zdanie. Znamy się od wielu lat, więc “dzień dobry” nas od dawna nie obowiązuje i nikt się za to nie obraża. Ważne było w tej informacji to, jak dokonał niemożliwego, rzeczy o której nie śniło się filozofom – przegrzał głowicę silnika w swoim czterdziestoletnim ciągniku dawnej radzieckiej produkcji. Jakim cudem zagotował i zamienił w parę 20 litrów wody w układzie chłodniczym ciągnika na tyle długo, że coś się stało pancernej głowicy i nie zauważył tego. Pytań było wiele.

reklama
Baner Kioti

Bąbelki w chłodnicy

W tak ważnym problemie natychmiast wokół telefonu zebrało się kolegium redakcyjne. Ktoś skoczył po popcorn, ktoś inny zamówił pizzę i skupiliśmy się nad opowieścią naszego znajomego rolnika. Ten jak się już uspokoił, zaczął od początku. A było to tak: kilka dni temu zauważył, jak spod korka chłodnicy wydobywa się para wodna. Po jego (ostrożnym) odkręceniu widać było wyraźnie bąbelki powietrza wydobywające się z wnętrza chłodnicy.

Stwierdził wówczas, że winna jest na pewno uszczelka pod głowicą, która musiała puścić. Jak powiedział nasz rozmówca, na pewno na skutek niewłaściwego przycięcia jej plastikowych wkładek w czasie wymiany jakiś czas temu. Wcale nas to nie zdziwiło, bo problem właściwego nałożenia plastików, zwanych popularnie “teflonami”, na uszczelkę głowicy jest nam doskonale znany i często prowadzi do takich awarii. Zaczęło się robić ciekawie, a nasz rozmówca kontynuował swoją opowieść.

Po zdjęciu głowicy silnika okazało się jednak, że uszczelka nie wykazuje żadnych oznak nieprawidłowości ani śladów przedmuchu, zamontował więc nową, uważając oczywiście na jej plastikowe wkładki. Następnie wszystko dokręcił jak należy, zalał chłodnicę i… problem się powtórzył – po rozgrzaniu silnika nadal pod jej korkiem widać było uchodzące powietrze.

To musi być chłodnica!

Tak stwierdził nasz rolnik i jak nam opowiadał dalej, udał się do sklepu po nową chłodnicę i gumowe przewody wodne, choć jak zauważył, ten dolny z nich wyglądał prawie jak nowy. Na zakupy wydał ponad 900 zł, ale ciągnik był pilnie potrzebny, więc liczył się czas. Po zamontowaniu wszystkiego i ponownym zalaniu wodą okazało się, że problem powietrza w układzie chłodzenia silnika pozostał. Nadal w chłodnicy się gotowało i wydobywała się z niej intensywnie para wodna.

– Powiedzcie mi, co robić, bo już naprawdę nie wiem! – tym apelem skończył swoją opowieść, a my zaczęliśmy poważnie analizować ten przypadek. Uszczelka głowicy? – no niby ok. Termostat? – od dawna zdemontowany. Pęknięty kanał w bloku silnika? – no możliwe, chociaż mało prawdopodobne. Tuleja cylindra na wzdłużne pęknięcie? A może jej oringi? – też nie, olej w misce czysty bez śladu wody… Oleju nie było też w samej wodzie chłodzącej układ. I tak po wyeliminowaniu wielu zmiennych w naszych poszukiwaniach została nam tylko…

– Czekajcie chwilę, mój ojciec przyjechał – nagle rzucił w słuchawkę nasz znajomy, nieszczęśliwy rolnik i w głośniku usłyszeliśmy głos starszego pana:

– Wiesz, jak kilka dni temu pożyczyłem od ciebie ciągnik, to na polu pękł mi dolny przewód chłodnicy i wylała się cała woda. Wróciłem tak do domu, bo niedaleko mam przecież i jakoś trzeba było, ale jak dojechałem, z silnika już śmierdziało. Kupiłem wąż, zalałem go wodą, jak wystygł i taki ciągnik następnego dnia zabrałeś ode mnie z podwórka. Zapomniałem ci powiedzieć o tym przewodzie.

Głowica MTZ po demontażu. Tak, to ta uszkodzona. fot. Adam Ładowski

Jak się już domyślacie, wybuchowi radości nie było końca. No a jak już mówimy o końcu tej przygody naszego znajomego gospodarza, to oczywiście okazało się, że ta pancerna głowica MTZ była tak przegrzana, że pękła wewnątrz. Gdzie dokładnie, już się nie dowiedzieliśmy.

Nowa głowica kosztowała 1400 zł. Plus ponownie uszczelki.

Ciągnik już jeździ.

reklama
baner SDF

ZOSTAW KOMENTARZ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Przeczytaj także

None found

Najpopularniejsze artykuły

None found

ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)
INNE ARTYKUŁY AUTORA




NAJNOWSZE WIADOMOŚCI