Na wschodnich kresach Rzeczypospolitej prąd bardzo często płynie w kratkę”, a w dodatku potrafi zmieniać swą moc nawet kilka razy dziennie.”
Napięcie w drutach – jak żartują ludzie – skacze niczym lekkoatleta podczas Mistrzostw Świata, a nowoczesna technika zainstalowana nie tylko w oborach, ale i w licznych zakładach usługowych i produkcyjnych na wsi, nijak nie może zrozumieć o co temu napięciu chodzi. Te krótsze lub dłuższe przerwy w dopływie energii elektrycznej, zmiany napięcia powodują ogromne straty. Szlag też trafia liczne oprogramowania komputerowe w nowoczesnych liniach produkcyjnych, a nawet w oborach. Bo w XXI wieku karmę np. maciorze wydziela już nie osobiście gospodarz, ale komputer.
Linie energetyczne były tu budowane w latach 60. i na początku 70. z myślą o świecącej żarówce w chłopskiej chałupie, a nie o pożeraczach prądu. Poza tym w międzyczasie zdekapitalizowały się. Ocenia się, iż natychmiastowej naprawy wymaga 30 proc. sieci. Faktycznie jest ona zdekapitalizowana miejscami nawet w 60-80 procentach. Dostawy energii elektrycznej odbywają się w szeregu miejscowościach liniami 110 KV, przy czym wiele stacji ma jednostronne zasilanie. Powoduje to zwarcia, zaniki napięcia, a nawet przerwy w dopływie energii elektrycznej.
Energetycy robią, co mogą. Tylko Zakład Energetyczny w Białymstoku wydaje na naprawę i modernizację linii 100 mln zł rocznie. Jak obliczono, na lata 2007-2013 (okres NPR) trzeba byłoby z 200 milionów euro. Tylko skąd je wziąć, skoro problem elektryfikacji umknął uwadze autorów Narodowego Programu Rozwoju na lata 2007-2013! Ani energetycy, ani samorządy sami nie uporają się z tym problemem. A dekapitalizacja urządzeń energetycznych może spowodować, że zamiast żarówki, w wiejskich zagrodach znów zaświecą świeczki lub kaganki. Jak przed wojną.
I to jest problem nie tylko Podlasia i Mazur, lecz całej ściany wschodniej, mieszkańców około 800 gmin. Ale cóż, w stolicy światło nie gaśnie, w pięknie oświetlonych gabinetach miłościwie nam panujących (bez względu na kolor ich flagi) polska rzeczywistość jawi się całkiem inaczej, niż z perspektywy wsi na kresach Rzeczypospolitej.
WYG