Rolnicy, a szczególnie sadownicy i plantatorzy owoców miękkich obawiają się, że ze względu na epidemię koronawirusa już wkrótce będzie brakować na wsi rąk do pracy. Dotychczas lukę tę wypełniali Ukraińcy, ale większość z nich wyjechała już do swojego kraju i teraz nie będzie miał kto pomóc w pracy w gospodarstwie.
Dlatego ich zdaniem, aby utrzymać ciągłość dostaw żywności, rząd powinien wprowadzić środki mające zapewnić dostępność siły roboczej. Samorząd rolniczy postuluje uruchomienie prac interwencyjnych w gospodarstwach rolnych dla osób zarejestrowanych w urzędach pracy.
– Robotników sezonowych na wsi z Ukrainy mogłyby zastąpić osoby, które ze względu na koronawirusa powróciły do kraju z zagranicznych wojaży. Jeśli pracowały tam w gospodarstwach rolnych, między innymi przy zbiorze szparagów, to i na naszej wsi dobrze sobie dadzą radzę – mówi Stanisław Anders, działacz rolniczej ,,Solidarności’’ ze wsi Kołodzieje w województwie pomorskim.
Zdaniem Krajowej Rady Izb Rolniczych, zainteresowany producent rolny miałby możliwość wystąpienia do urzędu pracy o skierowanie osób bezrobotnych do pomocy przy zbiorach. Izby rolnicze proponują, aby w przypadku prac interwencyjnych realizowana była dopłata do pensji skierowanych osób w wysokości 40% przeciętnego wynagrodzenia, tak jak to jest w przypadku dopłaty dla przedsiębiorców.
– Uruchomienie pomocy w postaci zabezpieczenia pracowników sezonowych kierowanych z urzędu pracy zagwarantuje płynność finansową oraz ciągłość prowadzenia działalności rolniczej i stałej dostawy żywności, co jest niezbędne zarówno w celu utrzymania sektora rolniczego, jak i zapewnienia społeczeństwu dostępu do wysokiej jakości polskiej żywności – uzasadnia Wiktor Szmulewicz, prezes KRIR.
Autor: Samuel Skrzysz