Centralne Biuro Śledczego Policji przeszukało pod koniec września kilkadziesiąt zakładów, które produkują paszę do karmienia drobiu. Jak podaje Wirtualna Polska, śledczy mają dowody, że polskie kurczaki i kaczki karmione były paszą, której składnikami były… oleje techniczne, przeznaczone do produkcji smarów i biopaliw.
Policjanci odwiedzić mieli co najmniej 66 zakładów, należących do największych w branży koncernów. W 2021 r. przychody czterech największych z nich sięgnęły łącznie ok. 15 miliardów złotych.
Z ustaleń, dokonanych przez prokuratora Krzysztofa Gienasa z Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Szczecinie, wynika że w centrum wydarzeń znajduje się poznańska spółka B., w której 90 proc. udziałów ma niemiecki koncern o tej samej nazwie. Zarządzające nią i współpracującymi ze spółką firmami małżeństwo J. już od kilku lat miało ściągać do Polski techniczne kwasy tłuszczowe z m.in. z Rosji, Ukrainy, Malezji i Rumunii. Oleje owe nie spełniały norm dla produktów spożywczych, mogły jednak zawierać m.in. duże ilości pestycydów, zwiększające ryzyko zachorowania między innymi na nowotwory. I mimo tego były w Poznaniu mieszane z tłuszczami spożywczymi i trafiały później do producentów pasz.
Proceder mógł trwać nawet od 2017 r., a do tej pory policjanci z CBŚP zatrzymali w tej sprawie cztery osoby: małżeństwo Macieja i Monikę J., które na sprzedaży tłuszczów ze sfałszowaną dokumentacją mogło zarobić nawet 176 mln złotych, a także prokurenta oraz laborantkę z firmy B.
Z ustaleń Wirtualnej Polski wynika, że część podejrzanych przyznała się do winy, złożyła wyjaśnienia i wyszła na wolność.