Władze Ukrainy wykorzystując wystąpienie w województwie podlaskim ogniska rzekomego pomoru drobiu decyzją z dnia 13 lipca 2023 r. wprowadziły zakaz importu z całego terytorium Polski jaj wylęgowych, żywego drobiu oraz produktów i surowców pochodzących z drobiu. Przewodniczący Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj Paweł Podstawka mówi twardo – to “policzek w twarz” wszystkich Polaków pomagających Ukraińcom.
– Nie ma żadnych podstaw prawnych dla zablokowania importu z całego kraju, to nadużycie ze strony Ukrainy: na tym świadectwie, które mamy podpisane z Ukraińcami jest wprost napisane, że ta choroba objęta jest regionalizacją – mówi przewodniczący KFHDiPJ. – Po otrzymaniu tej informacji zwróciliśmy się natychmiast do Głównego Lekarza Weterynarii z prośbą o wyjaśnienie tego jego ukraińskiemu odpowiednikowi, ale, jak się okazuje, polskie argumenty nie zostały przyjęte.
Zdaniem przewodniczącego Podstawki ukraiński zakaz jest motywowany wyłącznie interesem gospodarczym tego kraju. Ale czy polskie żądania ponownego wprowadzenia ceł i kontyngentów na drób i jaja z Ukrainy nie były również motywowane wyłącznie interesem gospodarczym?
– Nigdy nie mówiliśmy, że boimy się uczciwej konkurencji z Ukraińcami. Nie mamy nic przeciwko normalnemu, uczciwemu handlowi, natomiast protestujemy przeciwko nieuczciwej konkurencji – mówi Paweł Podstawka. – Na Ukrainie nie obowiązują unijne normy i standardy produkcji i hodowli, co powoduje, że ich produkcja jest znacznie tańsza od naszej. Widać to było w okresie, gdy na chwilę uzyskaliśmy zakaz importu – natychmiast ceny naszych produktów wróciły do normy; gdy tylko zakaz został ponownie uchylony, ceny znów poszybowały w dół.
– Teraz granica z Ukrainą jest praktycznie otwarta – kontynuuje przewodniczący KFHDiPJ. – Widać to na przykładzie: przez dwa dni obowiązywania zakazu importu na granicy stanęło 4 tys. ciężarówek z Ukrainy. A po zniesieniu zakazu te ciężarówki wjechały na teren Polski – w jaki sposób kontrola tych wszystkich ciężarówek odbyła się w ciągu jednej doby? – pyta retorycznie Podstawka.
Co oznacza brak konieczności spełniania ostrych unijnych norm i standardów przy produkcji mięsa drobiowego i jaj? Oznacza nie tylko masową hodowlę kurczaków i kur w klatkach, przeciwko czemu ostro przecież protestuje wiele europejskich organizacji pro-zwierzęcych i konsumentów, ale też oznacza możliwość stosowania niedozwolonych w Unii Europejskiej substancji jak np. hormonów wzrostu. W Polsce w hodowli drobiu nie stosuje się też antybiotyków – a spożywanie mięsa “nafaszerowanego” antybiotykami może powodować antybiotykoodporność u ludzi.
W Unii Europejskiej obowiązuje bardzo wiele norm dotyczących hodowli drobiu i produkcji jaj, a spełnianie ich podnosi koszty produkcji. Polska przed wejściem do Unii Europejskiej musiała spełnić szereg wymagań – w wielu przypadkach kończyło się to bankructwami gospodarstw, którym nie udało się sprostać tym wymaganiom. Te, które przetrwały, gwarantują wysoką jakość produkcji i oferują produkty cenione na rynkach UE i pozaeuropejskich – ale też znacznie droższe od np. drobiu i jaj z Ukrainy.
– Ukraińcy prowadzą obecnie dwie wojny – mówi ostro przewodniczący Podstawka. – Jedną na wschodzie, militarną, drugą na Zachodzie – gospodarczą. Wykorzystując okazję chcą zdeprecjonować naszą produkcję i wypchnąć nas z naszych tradycyjnych rynków, ponieważ jesteśmy ich główną konkurencją w Europie. To, co robią Ukraińcy, to faul.
Ukraina ma otwarty rynek europejski bez stawiania jakichkolwiek wymogów, bez spełniania jakichkolwiek procedur. Unia Europejska, tak bardzo dbająca o zdrowie konsumentów i dobrostan zwierząt, w przypadku Ukrainy “zamyka oczy” i pozwala na wszystko.
Jakie są szanse na to, że Ukraina zniesie zakaz importu drobiu i jaj z Polski? Jakie są szanse na to, że między Polską (czy szerzej UE) a Ukrainą będą obowiązywać uczciwe zasady handlu?
– W polskiej i ukraińskiej przestrzeni publicznej swego czasu mówiło się o “koleżeństwie” pomiędzy politykami z obu krajów. Ponieważ Ukraina nie jest w Unii Europejskiej oczekujemy, że “koledzy” porozmawiają ze sobą i załatwią tę sprawę “po koleżeńsku” – mówi enigmatycznie Paweł Podstawka.
Kiedy zbojkotowali i zakazali transportu ukraińskiego zboża, czy to nie był “policzek w twarz”? Może już wystarczy walczyć z Niemcami, z Unią Europejską, z Ukrainą i zacząć negocjować jak normalni ludzie, a nie jak warjaty?
Ukraińców nie obowiązują normy unijne, mają więc znacznie niższe koszty i o wiele niższe ceny? No to i tak nie kupią niczego po naszych horrendalnych cenach więc o co ten krzyk?
Próbują swoimi działaniami nagłośnić ze polski drob jest skarżony (a to ich syf zalewa Europę) i spowodować wyrzucenie go z innych europejskich rynków i samemu wejść na miejsce Polski
Cytat z polskich mediów:
“Kurczaki, indyki i kaczki hodowane w całej Polsce miały być karmione paszą skażoną olejami przemysłowymi, wykorzystywanymi do produkcji smarów i paliw. Produkcja skażonych pasz miała zajmować się jedna z poznańskich spółek. Jak potwierdza Centralne Biuro Śledcze Policji, w tej sprawie zatrzymano małżeństwo prowadzące firmę z Poznania i przeszukano siedziby kilkudziesięciu producentów żywności w całej Polsce.”
I co teraz na to?
Przecież ich (bo nie nasz) prezydent Duda już zapowiedział że zrobi wszystko by po 15 września zboże ukraińskie i nie tylko zboże wjechało bez przeszkód do Polski…
On bardziej dba o interesy ukraińskie niżeli sami ukraińce.
Ukraińcy jeszcze nam pokażą gdzie jest nasze miejsce. To tylko kwestia czasu…
To święta prawda.jesccze przyjdzie czas że nasza dobroć w stosunku do nich wyjdzie nam uszami
Niestety nasi aktualni decydenci są kolejnymi, którzy dają się Ukraińcom robić w bambuko.
Mysmi już swój strategiczny osiągnęli, Zachód zajął się pomocą wojskową i gospodarczą dla Ukrainy. A ci od wszystkich żądają pomocy twierdząc, że walczą również za interesy Zachodu. Jest to prawda, ale nie jest ona pełna. Ukraińcy nie uznawali praw mniejszościowych innych nacji, co w Europie jest standardem takich jak Rosjanie, Węgrzy czy Polacy. To też jedna z przyczyn niechęci do Ukraińców ze strony Rosji, czy Węgier. Trzeba to widzieć choćby dlatego, że tamtejsza Polonia nie ma równorzędnych praw jakie posiadają zamieszkali w Polsce od pokoleń i nie tylko Ukraińcy. Ma się wrażenie, że zarówno Duda jak i część polskiej inteligencji zapomniała o interesach naszych braci na Ukrainie. Ostatnio podobno znowu przekazano ponad 200 KTO Rosomak tj. produkcję z Ca 3 lat. Ludzie opamiętajcie się.
Stek bzdur, 100% dezinformacje putińsko-faszystowskie.