Zatrudnienie w rolnictwie spada, choć pensje idą w górę. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny przeciętne wynagrodzenie w rolnictwie w 2020 roku wyniosło ponad 5,7 tys. zł brutto. To o 550 zł więcej niż średnia krajowa i 2,1 proc. więcej niż w 2019 roku Pomimo wzrost płac liczba osób zatrudnionych w rolnictwie z roku na rok maleje. W 2020 roku w tym sektorze zatrudnionych było 81,3 tys. osób, czyli 2,7 proc. mniej niż 2019.
Czas przepracowany w rolnictwie jest oczywiście różny w zależności od sezonu. Szczególnie dużo zadań jest w okresie od końca maja do końca listopada, gdy dojrzewa najwięcej upraw.
Liczba zatrudnianych osób i czas ich pracy w ogromnym stopniu zależy od specyfiki upraw. W rolnictwie konwencjonalnym łatwiej niż w ekologicznym realizować konkretną specjalizację, która pozwala ograniczyć zatrudnianie pracowników na rzecz automatyzacji niektórych procesów.
Inaczej sytuacja wygląda w gospodarstwach ekologicznych, w których podstawą działalności jest praca człowieka. Eksperci Farmy Świętokrzyskiej (certyfikowane ekologiczne gospodarstwo rolne, a jednocześnie jedna z największych polskich firm oferujących ekologiczne warzywa, owoce oraz przetwory) wskazują, że automatyzacja popularna w rolnictwie konwencjonalnym, w przypadku uprawy bio ma zdecydowanie mniejsze zastosowanie.
– W naszej firmie mamy kilkadziesiąt różnych upraw i nie jesteśmy w stanie niczym zastąpić dobrych pracowników. Wszystkie czynności wykonywane przy uprawie, począwszy od pozyskiwania nasion, przez pielęgnację, odchwaszczanie, walkę z chorobami czy szkodnikami, nawożenie i nawadnianie czy wreszcie zbiór plonów wykonuje się przy ogromnym zaangażowaniu pracy ludzkich rąk, bo wszelkie chemiczne wspomaganie upraw jest zabronione. Dodatkowo, w miesiącach, w których mniej dzieje się na polu, mamy dużo pracy przy konfekcjonowaniu, przetwórstwie warzyw i owoców. To powoduje, że potrzeba rąk do pracy jest wysoka niezależnie od pory roku – mówi Łukasz Gębka, prezes Farmy Świętokrzyskiej.